Prywatny teatr to też przedsiębiorstwo, łączący magię sceny z możliwością zarabiania na życie pracujących w niej ludzi. Dzisiaj, kiedy wszystkie instytucje kulturalne są zamknięte, a prywatny teatr nie sprzedaje biletów, to nie zarabia.

Dla wielu takich palcówek, łączących wolność artystyczną z biznesem, to teraz szczególnie trudny czas. Tak samo jak dla innych przedsiębiorstw.

Teatr EKOSTUDIO w Opolu zatrudnia na etatach 5 osób.

– Myśmy też stanęli, też nie sprzedajemy biletów, bo przedstawienia odwołane – mówi Andrzej Czernik, właściciel teatru i jego dyrektor artystyczny, aktor, reżyser oraz scenarzysta. – I stoimy teraz, bo cóż mamy robić? Malować ściany? Teatr to też budynek, za który trzeba zapłacić podatek od nieruchomości. Do tego opłaty stałe: woda, prąd, gaz itd. A najważniejsze, to trzeba zadbać o wypłaty dla ludzi…

Andrzej Czernik, tak, jak wielu przedsiębiorców, mówi, że  najszybciej byłoby ludzi zwolnić.

– Ale to nie o to chodzi, bo teatr to ludzie, a do końca miesiąca z różnych rezerw jakoś się to wszystko dopnie – podkreśla. – Ale dalej to będzie już problem. Co w przyszłym miesiącu, tego nie wiem. Poza tym, kto to wie, jak długo to potrwa? Więc czekam, patrzę i słucham, licząc na wszelkie ulgi dla mikroprzedsiębiorstw, ulgi z ZUS. Prezydent Wiśniewski już zapowiadał zwolnienie z opłat od najmu, nieruchomości, więc to byłoby dla nas wielkim ułatwieniem. Jeżeli dałoby się ruszyć po świętach, to jakaś perspektywa jest…

Aż w takim stopniu z podobnymi problemami nie muszą się mierzyć samorządowe i państwowe teatry, filharmonie i inne placówki kultury, bo one mogą liczyć na publiczne pieniądze. Te niepubliczne po raz kolejny będą musiały odnaleźć się w trudnej sytuacji.

– Później to będzie już całkiem inny świat, przyroda nas nauczy pokory – uważa Andrzej Czernik. – Ale trzeba być optymistą, bo gdybym nim nie był, to bym nie prowadził teatru. Na pewno będzie wysyp repertuarowy „po pandemii” – dodaje, myśląc już o nowym repertuarze.

Jolanta Jasińska-Mrukot

 

 

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.