Sprawdza sanepid, sprawdzają policjanci, jak przestrzegane są przepisy epidemiczne. Jest lepiej, ale nadal u niektórych maseczka nadal wisi na brodzie, albo dynda na uchu, w najlepszym razie zakrywa tylko usta.

Od pewnego czasu policja i sanepid bardziej surowo egzekwują przestrzeganie przepisów związanych z epidemią. Do wielu osób, właścicieli i pracowników sklepów oraz placówek użyteczności publicznej już dotarło, że jeśli ktoś przychodzi bez maski na twarzy, to nie powinien zrobić zakupów lub być obsłużony. Tak, czy inaczej, z dyscypliną społeczną wielu Opolan jest nadal na bakier.

Sanepid w całym kraju przeprowadził kontrole pod kątem przestrzegania nakazów i zakazów związanych z epidemią. Czyli obowiązku zakrywania nosa i ust, utrzymywania dystansu społecznego, noszenia rękawiczek, czy dezynfekcji rąk oraz przestrzegania określonego limitu osób.

Najwięcej kontroli jest w powiatach, gdzie zakażeń koronawirusem jest najwięcej. Ale kontrolerzy nie omijają i tych, gdzie zakażeń jest zdecydowanie mniej.

– Na terenie województwa opolskiego od 9 do 11 sierpnia łącznie przeprowadzono 309 kontroli sanitarnych – mówi Małgorzata Gudełajtis, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Opolu. – W miejscach, w których stwierdzono nieprzestrzeganie przepisów przeciwepidemicznych, udzieliliśmy 46 pouczeń i nałożyliśmy dwa mandaty, a w jednym z przypadku wdrożono postępowanie administracyjne.

Kontrole sanepidu dotyczą przede wszystkim zakładów pracy, lokali gastronomicznych i restauracji, salonów fryzjerskich, kosmetycznych i salonów tatuażu, także przedsiębiorców zajmujących się organizacją imprez, wesołych miasteczek i parków rozrywki. Inspektorzy z sanepidu odwiedzali również sklepy, małe, osiedlowe, jak i wielkopowierzchniowe, a także obiekty sportowe, teatry, kina, pralnie. Przyglądali się nawet kolejce do… automatu z lodami.

Jak przestrzegane są przepisy epidemiczne, sprawdzają też policjanci.

– Sprawdzamy tam, gdzie przepisy wymagają od ludzi odpowiednich zachowań – wyjaśnia Przemysław Kędzior z zespołu prasowego KWP Opole. – To choćby miejsca rekreacyjne, jak na przykład parki. Patrzymy, czy zachowany jest tam odpowiedni dystans społeczny. Natomiast noszenie maseczek jest nakazane w określonych sytuacjach, np. w sklepach, środkach komunikacji publicznej. Jeśli ktoś łamie te przepisy, to musi się liczyć z karą grzywny, czy skierowaniem wniosku do sanepidu.

Nałożony mandat za nieprzestrzeganie przepisów uszczupli portfel o 500 zł.

– Z reguły ludzie stosują się do nakazów, chociaż mamy też inne przykłady – przyznaje Przemysław Kędzior. – To choćby  przypadek z Kędzierzyna-Koźla, gdzie ochrona hipermarketu zgłosiła nam, że mają klientkę „recydywistkę”, demonstracyjnie uchylającą się od noszenia maseczki w sklepie. Ta sprawa została skierowana jako wykroczenie do sądu. Przypominamy, żeby stosować się do obowiązku zakrywania nosa i ust, bo w ten sposób dbamy nie tylko o swoje bezpieczeństwo, ale także innych ludzi.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.