Ksiądz Rajmund Kała, proboszcz parafii św. Michała w Kotorzu Wielkim (gm. Turawa) w rozmowie z Łukaszem Dzieszkowskim.

Kiedy ksiądz dowiedział się o pomyśle prezydenta Wiśniewskiego dotyczącego poszerzenia granic administracyjnych miasta kosztem gminy Dobrzeń Wielki, Dąbrowa, Komprachcice, Prószków, a także Turawa to pierwsza myśl, która się wówczas pojawiła?

Ks. Rajmund Kała – Dobrzeń Wielki na celowniku

– Pomysł ten od razu wydał mi się nietrafiony. Nie może tak być, że silniejszy zabiera mniejszym pieniądze. Nie cofajmy się do czasów starożytnych. Mamy XXI wiek i to do czegoś nas zobowiązuje. Pomysł przyłączania sołectw wspomnianych samorządów jest, albo tak doskonale przemyślany, albo wymyślił go ktoś, kto nie zna  funkcjonowania środowisk gminnych. Opole – co pragnę zaznaczyć – jest pięknym miastem, ale miastem, w którym pozostało bardzo wiele do zrobienia. Mam tu na myśli chociażby infrastrukturę drogową, która choćby w małych gminach jest bez zarzutu. Poza tym na mapie kraju jest wiele pięknych mniejszych niż Opole miasteczek, które nie są przez nikogo wchłaniane i żyją własnym życiem. Należy pamiętać, że mentalność mieszkańców aglomeracji miejskiej, a społeczności gminnej,  jest zupełnie inna.

Ta koncepcja poszerzenia Opola nie dość, że trąci egoizmem, bo kiedy gmina Turawa starała się o inwestorów to jakoś ze strony stolicy województwa zbytnio dużej współpracy nie było, a wręcz przeciwnie, to teraz mamy do czynienia z pewnym absurdem, aby nie powiedzieć komedią. Ktoś chce przekonać mieszkańców sołectw, że w mieście będzie im lepiej. Zapominając jak wiele osób z miasta uciekło na wieś.

– Potrzeba jest porządnego gospodarowania, a nie zabawy w science fiction. Hasło rzucone przez prezydenta chyba nie do końca jest przemyślane, należałoby najpierw zapytać mieszkańców poszczególnych gmin, albo przynajmniej próbować skonsultować się z nimi, a nie stawiać wszystkich przed faktami, na które mieszkańcy nie mają zbyt dużego wpływu. Bo najzwyczajniej w świecie te gminy w jednej chwili zaczną być bardzo biedne.

Zabranie Turawy Park to jedno. Ale bez wątpienia najbardziej ucierpi gmina Dobrzeń Wielki, która straci około 70 procent budżetu. W praktyce oznacza to, że w zamian za te obiecywane autobusy miejskie i bilety do ogrodu zoologicznego po złotówce, mieszkańcy stracą o wiele więcej.

– Dokładnie tak będzie. Niższy budżet przekłada się na mniejsze zadania inwestycyjne. Ale to nie tylko zagrożenia dla rozwoju. To olbrzymie zagrożenia dla szkół. To również bardzo mocny cios w kulturę. W Dobrzeniu Wielkim funkcjonuje wspaniały Gminny Ośrodek Kultury. Bardzo prężnie działa, tak jak wiele innych ośrodków gminnych. Ludzie się integrują, wspólnie działają. I miejmy świadomość tego, że to wszystko może zniknąć niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ten cały wysiłek, trud może pójść na marne, bo ktoś ma ideę zdobycia dodatkowych funduszy. W mojej ocenie to właśnie chyba o to chodzi.

Nie wydaje się księdzu, że w przypadku powiększenia Opola to właśnie gmina Dobrzeń Wielki jest najbardziej łakomym kąskiem? Że dodanie do wykazu paru innych sołectw jest jedynie zagraniem taktycznym mającym na celu pokazanie opinii publicznej stanowiska Opola – nam nie zależy tylko na Dobrzeniu, bo stawiamy na rozwój w różnych kierunkach?

– Myślę, że o to właśnie może chodzić. Zgadzam się z opinią, że to Dobrzeń Wielki jest na celowniku. Gdyby elektrownia była na terenie innej pobliskiej gminy, to teraz tamci mieszkańcy musieliby walczyć o swoje być, albo nie być.

„Opole to piękne miasto i absolutnie nie trzeba go powiększać. Należy uszanować, to że wiele opolskich małych gmin samodzielnie pozyskało inwestorów. Nie może być teraz tak, że środki, które wpływały do ich kasy zaczną zasilać budżet Opola. W stolicy województwa jest bardzo wiele do zrobienia i to właśnie na poprawie warunków bytowych mieszkańców powinien się skupić prezydent miasta, a nie na poszerzaniu granic”

Jak się okazuje, pieniądz rządzi światem?

– To smutne stwierdzenie. Wszystkim chodzi najczęściej o pieniądze, a Opolu w tej chwili na pewno o to. Pamiętajmy, że w górę pójdą podatki. Obecnie mieszkańcy gmin płacą niższe stawki, a niżeli zaczną płacić na rzecz miasta. Suma summarum, to są bardzo duże kwoty. Pieniądze, które powinny zostać w gminach. Bo to właśnie te niewielkie samorządy przez wiele lat pokazały jak potrafią zarządzać funduszami. Ile ważnych przedsięwzięć udało się zrealizować. A najważniejsze – ludzie. Jak bardzo są z sobą zżyci, jak wspólnie potrafią walczyć o swoje dobro. O tą ziemię, na której się wychowali. I to jest bardzo cenne.

Wiadomo, mieszkańcy przyłączanych sołectw są przeciwni. Nie wszystkich, ale w większości. Dlaczego zatem mieszkańcy Opola tak bardzo popierają pomysł prezydenta?

– Nie znam opinii mieszkańców Opola. Oni maja nadzieję, że pieniądze z elektrowni lub innych rentownych instytucji pomogą władzy zrealizować więcej korzystnych przedsięwzięć. Będziemy mieli pieniądze z elektrowni to więcej się zrobi dobrego w mieście. Nikt z mieszkańców stolicy województwa dokładnie nie wie, kto tak naprawdę dopłaci do tych tanich biletów do zoo. Prezydent Opola powinien się liczyć z opinią wszystkich:  mieszkańców Opola, ale przede wszystkim z opinią mieszkańców gmin, których,  wbrew ich woli, chce uszczęśliwić przyłączając do miasta.

Dziękuję za rozmowę.

Autor: Łukasz Dzieszkowski

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Autorzy, którzy chcą, aby ich artykuły, napisane na łamach "Grupy Lokalnej Balaton" w latach 2013-2016, widniały na portalu informacyjnym Opowiecie.info proszeni są o przesłanie tytułu artykułu oraz zawartych w nim zdjęć na adres: news@opowiecie.info