Na początku Państwa zasmucę. To prawda – polityka jest jedną z brudniejszych sfer ludzkiego życia. I wcale nie dlatego, że w zarządzaniu społecznością obywateli zorganizowanych w Państwo, jest coś złego.
Wiele może tu wyjaśnić psychologia społeczna, która m.in. bada proces podejmowania decyzji politycznych przez człowieka. Niestety, ale do polityki od zawsze pchali się ludzie rządni władzy, którzy nie interesowali się dobrem wspólnym obywateli, ale ich dochodami, czy majątkiem.
Już dawno psycholodzy społeczni udowodnili, że w ludzkiej populacji występuje przeciętnie ok. 3% osób o cechach psychopatycznych. Jedną z głównych cech psychopatów jest nie tylko problem z rozróżnianiem dobra i zła, ale sprawianie przyjemności z czynienia zła i krzywdy innym.
Psycholodzy udowodnili, że na wysokich stanowiskach: rektorskich, dyrektorskich, profesorskich, wojskowych, rządowych – ogół psychopatów wynosi co najmniej 10%. Po prostu prymitywni, podli ludzie bez skrupułów, łatwiej pną się po szczeblach wszelkiej kariery. A jeśli są konformistami, to wszelki sukces mają (prawie) zapewniony.
Dlatego, choć pewnie ktoś się na mnie obrazi, powtórzę: w starożytnej Grecji ludzi nie interesujących się polityką nazywano idiotami. No bo jak nazwać kogoś, kto mówi, że się polityką nie interesuje, że ta polityka jest brudna, że wszyscy politycy są tacy sami i siebie warci (jakby rozumiał mechanizmy polityczne i nie kierował się wizerunkiem telewizyjnym, to by wiedział, że tak nie jest), a później pokornie płaci niewolnicze podatki, czy przestrzega urągających inteligencji przepisów. Tacy ludzie również stoją na drodze do wolności i demokracji, o którą to trzeba zabiegać bezwzględnie, lecz rozumnie, cały czas.
Wrogowie demokracji kryją się wszędzie. Chcą byś Ty i Twoje Dzieci pracowali na nich i ich potomstwo. To dlatego w Polsce tak trudno znaleźć dobrą pracę bez znajomości, to dlatego wielu wspaniałych ludzi wyjechało za chlebem. Przecież nikt nie chce być wiecznym niewolnikiem tego „kolesiostwa”, które często pracując po urzędach, blokuje miejsca pracy zdolnym i inteligentnym ludziom, którzy chcą dobrze pracować dla siebie, pracodawców, klientów i państwa.
Państwo to My – Obywatele!
Obecny system partyjny robi z Polski tzw. bananową republikę, a właściwie „kartoflaną republikę bez kartofli”, jak mawia klasyk Rafał A. Ziemkiewicz. Obecnej władzy obywatele są potrzebni wyłącznie do płacenia za wysokich, bandyckich podatków.
Oczywiście, że wielu z takiej Polski jest zadowolonych, bo się nieźle w takim systemie urządzili. Mają znajomości, a ich ojcowie i dziadkowie za komuny byli PZPR-owskimi notablami. Gdy w drugiej połowie lat 80-tych zaczęły powstawać spółki, 65% wszystkich przedsiębiorstw zostało uwłaszczonych i tanio, za bezcen (tzw. wrogie przejęcia w latach 90-tych) sprzedane.
Nie wiem jak Państwo, ale ja takiej Polski nie chce. Nie mam ochoty być niewolnikiem tego chorego układu, przez który od 1990 roku wyjechało z Polski chyba ze 4 miliony ludzi.
Jednomandatowe Okręgi Wyborcze
Na czym polegają Jednomandatowe Okręgi Wyborcze (JOW)? Ten pomysł popiera wielu kandydatów i wiele organizacji społecznych. Wystarczy wpisać „JOW” w wyszukiwarkę internetową.
Chcesz wiedzieć Szanowny Czytelniku, dlaczego dla tego systemu jesteś niewolnikiem?
Partie polityczne, które zasiadają w Sejmie dostają rocznie z budżetu (naszych podatków), proszę mnie poprawić jeśli się mylę, rocznie około 76 mln zł. Jeśli Ty lub ja chcielibyśmy założyć partię polityczną, to dosłownie nigdy nie będziemy mieli szans w tak nierównej walce, ponieważ do prowadzenia polityki potrzebne są pieniądze: reklama wyborcza, ulotki, paliwo. „Oni” mają Bronkobusy, Dudo-Ogóro-Jarubobusy… No dobrze, o Jarobusie nie słyszałem.
5-cio procentowy próg wyborczy… Oznacza, że jeśli masz inteligentne, ciekawe, ale nieco nowe czy też unikalne poglądy, to praktycznie nigdy nie będziesz miał, Szanowny Czytelniku, okazji do zaprezentowania ich szerszemu gronu w Sejmie, a poprzez to wyborcom – widzów telewizji.
Jednakże najgorszym elementem tego systemu jest proporcjonalna ordynacja wyborcza. Nie będę niepotrzebnie się rozwodził. Wiem, że to nieco szokujące, ale w praktyce to prezesi największych partii decydują, kto będzie miał pierwsze miejsce na liście wyborczej. Jeśli z „szefem” jakiś kandydat na posła nie żyje w wystarczającej zgodzie, to nie będzie miał szans na otrzymanie dobrego miejsca na liście wyborczej. Czasem jest też tak, że jeśli kandydat na posła ma dobre „układy” z prezesem, to choćby zdobył mniej głosów niż inny kandydat z jego partii (wciąż mówimy o kolegach z jednej partii!), to on zostanie posłem, a nie ten kto zdobył więcej głosów nie!
W Jednomandatowych Okręgach Wyborczych chodzi o to, by poseł był takim „prezydentem regionu”, z którego kandyduje. Odpowiadałby wówczas wyłącznie przed swoimi wyborcami. Gdyby ich zawiódł, mógłby zostać odwołany w czasie kadencji, co byłoby wielką kompromitacją cywilną i obywatelską.
Nie wiem jak Państwo, ale ja chcę zmiany systemu, przez którego straciłem przyjaciół, bo musieli wyjechać za chlebem. Chcę zmiany systemu, który niszczy szanse rozwoju i preferuje miernoty.
Przy okazji: komunikat do pracodawców, którzy są za utrzymaniem, lub co gorsza, za zlikwidowaniem płacy minimalnej, po to, aby płacić jeszcze mniej. Powiem tak: dajcie przykład i zatrudniajcie swoje dzieci za te pieniądze. Chcecie rewolucji? Nie widzicie, że ludzie coraz bardziej są doprowadzani do skrajności? Krwawa rewolucja czy przewrót – to nie jest lekarstwo na obecne problemy. Walczcie o zmiany podatków i o jasne, przejrzyste przepisy.
Obywatele we władzy potrzebują prawdziwych liderów/przedstawicieli. Na razie tych przedstawicieli maja w Sejmie przeróżni lobbyści, mafie, wielkie koncerny zagraniczne i różne służby specjalne. Niestety, nie zawsze polskie. Musimy zmienić ten rabunkowy system.
Wszystkie państwa dobrze rozwinięte mają JOW.
Wikipedia:
Połowa deputowanych do Bundestagu wybierana jest w jednomandatowych okręgach wyborczych. Druga połowa rozdzielana jest na szczeblu krajowym według systemu proporcjonalnego (klucza partyjnego). Pierwszy głos wyborca oddaje na jednego z kandydatów, który jest na liście, a drugi na jedną z list wyborczych zgłaszanych w danym landzie.
A przy okazji. W którym kraju wolelibyście pracować, mieszkać i zarabiać, w Polsce czy Niemczech?