W Polsce istnieją Koła Gospodyń Wiejskich i… Koła Gospodyń Wiejskich. Bo ustawę z tą nazwą w tytule, powołującą przez partię rządzącą do życia nowe organizacje zrzeszające wiejskie kobiety, podpisał dwa lata temu prezydent Andrzej Duda.

Noszą te samą nazwę, ale korzenie mają różne, bo te pierwsze koła są z długoletnią, ponad 160-letnią tradycją. Ich prekursorką była Filipina Piaskowicka, nauczycielka, która poprzez KGW chciała m.in. nieść kaganek oświaty na wsi. Powołano je do życia w listopadzie 1877 roku i od tego czasu wrosły w wiejski krajobraz, angażując do działania wiele kobiet.

Te nowe Koła Gospodyń Wiejskich też powołano w listopadzie, ale w 2018 roku.

– Dwa lata temu na jubileusz 160-lecia Kół Gospodyń Wiejskich przyjął nas u siebie prezydent Andrzej Duda – wspomina Danuta Bajak, prezes Opolskiego Związku Rolników i Organizacji Społecznych. – A za kilka dni słyszymy, że podpisał ustawę powołującą do życia te nowe KGW.

O co w tym wszystkim chodzi? Komu potrzebne jeszcze jedne KGW w gminach?  Jak się okazuje, te nowe już zdążyły wprowadzić na wsiach niezłe zamieszanie, wywołując wśród kobiet podziały i niepotrzebne animozje. Zdarza się, że w jednej miejscowości, w których działa i „stare”, i „nowe” KGW.

Te nowe dostają dotację rządową na cele statutowe, od 3 do 5 tys. złotych, w zależności od liczby członkiń. Co roku na te „nowe” KGW w rządowym budżecie jest 40 mln zł.

Te stare już nie mogą otrzymać dotacji, chyba, że zapiszą się od nowa w Krajowym Rejestrze Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.

– One są traktowane zupełnie inaczej, niż wszystkie inne organizacje pozarządowe – żalą się Opowiecie.info panie jednego ze „starych” kół w powiecie opolskim. – To jest nie w porządku, że w jednej miejscowości jedne dostają pieniądze tylko za to, że są i popisują się, że mogą je wydawać na co chcą, a drugie muszą zabiegać o każdy grosz, stawać do różnych konkursów, pisać do samorządu wnioski o dotacje na realizację zadania publicznego, a potem szczegółowo wyspowiadać się w sprawozdaniu, na co poszły te pieniądze. Dlaczego jednych obowiązują reguły, a tych od Andrzeja Dudy nie?

– Te z ARiMR mają wpisane, że mogą prowadzić działalność gospodarczą – mówi Danuta Bajak – Od początku wyciszyłam wszystkie animozje, bo panie się denerwowały, że dlaczego tamte dostają pieniądze, a te musiały drobiazgowo się rozliczać z każdej otrzymanej złotówki. A te rządowe się śmieją, że tylko uproszczone sprawozdanie mają i wydają na wyjazdy oraz wycieczki. I do tego są traktowane jako mikroprzedsiębiorstwo.

Na stronie Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa jest materiał filmowy, który u wielu kobiet działających społecznie na wsi wywołał irytację. W filmie narrator ubolewa, że z powodu pandemii panie z „rządowych” kół przestały się spotykać.

– A szkoda byłoby zaprzepaścić to, co się udało osiągnąć przez 2,5 roku – podkreśla narrator.

Czyli to – wylicza – że kobiety mają takie same stroje i mogą reprezentować wieś. Że koło wzbogaciło się o nowe naczynia kuchenne, a przede wszystkim wpłynęło na integrację mieszkańców wsi, że panie wychodzą z domów…

Przypomina to trochę kabaret, bo to nic odkrywczego, przecież tak zawsze działały KGW! No i do tego jak ma się tradycja 2,5–letnia wobec historii 160-letniej?

Po co więc komu było powoływać jeszcze jedne Koła Gospodyń Wiejskich, skoro te nowe nie robią niczego więcej ani lepiej, niż te z długoletnią tradycją?

Tomasz Kostuś, opolski poseł Koalicji Obywatelskiej, wystosował w tej sprawie interpelację poselską w maju 2020 roku.

– Szczególnie u nas na Opolszczyźnie tradycje Kół Gospodyń Wiejskich są zakorzenione i popularne – podkreśla Tomasz Kostuś. – Są tworzone oddolnie, niezależne i samorządne, a PiS jest wrogiem wszystkiego, czego nie kontroluje. PiS wyznaje zasadę centralizowania, podporządkowania wszystkich organizacji, stowarzyszeń po słusznej linii partyjnej. To jest złamanie konstytucyjnego prawa wolności zrzeszania się. Te koła powołane przez PiS mają podporządkować się regule, że w jednej miejscowości ma być tylko jedno KGW. A jak to się ma do większej miejscowości, gdzie wcześniej były dwa koła? Stare ma się zamknąć? Poza tym one do tej pory rejestrowały się same w KRS, a dzisiaj na podstawie statutu dokonuje rejestracji prezes ARiMR. To jest zamach na autonomię i niezależność. Postępująca centralizacja i podporządkowanie Kół Gospodyń Wiejskich służy celom politycznym PiS.

Najwięcej KGW powołanych przez PiS jest w Wielkopolsce, na Lubelszczyźnie i Mazowszu – w tych województwach zarejestrowało się 3770 na 9200 „nowych” KGW w całym kraju. Najmniej rządowych kół jest na Opolszczyźnie i w Lubuskiem.

W naszym województwie zarejestrowały się 102 nowe Koła Gospodyń Wiejskich. Najwięcej w powiecie nyskim (27), głubczyckim (12), oleskim (13) i kluczborskim (12). Co ciekawe, w powiecie brzeskim, który uchodzi za bastion PiS na Opolszczyźnie, są tylko cztery „rządowe” KGW.

Jolanta Jasińska-Mrukot

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.