Maciej Maleńczuk określa siebie jako niewierzącego, czasem jako ateistę. Ostatnio opowiada, że tęczowa swastyka (którą nosi-na zdjęciu), to symbol łączący faszystów z ludźmi ze środowisk LGBT (osoby homoseksualne):
Niedawno Maleńczuk wraz zespołem „Psychodancing” nagrał utwór pt.:„Tęczowa swastyka”. Pod klipem na YouTube napisno:
Maciej Maleńczuk z zespołem Psychodancing oświadczają, że są pacyfistami, wszelkie symbole użyte w tym filmie służą pojednaniu społecznemu. Nie nawołujemy do nienawiści, separatyzmu, homo i ksenofobii, oraz żadnego rodzaju rasizmu. Jest to pokojowy akt artystyczny, i jako taki powinien być odbierany.
Maciej Maleńczuk with band Psychodancing declare, that we are pacifists. All the symbols used in this movie serve social reconciliation, we do not promote hate, separatism, gay, xenophobia or racism of any kind. This is a peaceful artistic act and should be received as such.
Skoro to jest wizja artystyczna, to czemu zamieszczono „oświadczenie”, które w dodatku przetłumaczono na angielski, aby przypadkiem ktoś nie oskarżył zespółu o wykorzystywanie nazizmu w kwestiach autopromocyjnych. Przecież prawdziwa sztuka powinna obronić się sama, prawda? Tymczasem zespół zamieścił „tłumaczenie”, o co mu w wymienionym powyżej akcie artystycznym chodzi.
Nie najlepiej się to kojarzy. To tak jakby wykorzystywać zdjęcia pomordowanych na wojnie w celu promocji… żartobliwej piosenki o wojnie. To nie jest śmieszne. Swastyka jest znakiem kojarzącym się jednoznacznie negatywnie.
Wiem, wiem. Geneza swastyki była inna. Słowo svastika pochodzi z sanskrytu (to język literacki starożytnych, średniowiecznych i wczesnonowożytnych Indii) i oznacza „przynoszący szczęście”. Swastyka była popularna również w pogańskiej Europie. 1000 lat temu znalazła się na denarze Mieszka I lub jego wnuka Mieszka II.
Gdy natknąłem się na znane na Wikipedii swastyki, z których część występuje na polskich odznaczeniach międzywojennych, oniemiałem. Faktycznie, znak ten jest obecnie wypierany ze swojej historii przez wszystkie kultury świata. Nikomu już nie kojarzy się z zabobonnymi praktykami i rzekomym przynoszeniem szczęścia.
***
Maleńczuk Maleńczuk w programie „Bez maski” na portalu Onet.pl w wywiadzie udzielonym Monice Jaruzelskiej opowiada o swastyce którą nosi, w stylu, jak na wybitnego znawcę tematu przystało:
Polacy są tak naprawdę faszystami… W głębi duszy takiego katolika widzę hitlerowską swastę. Nie staroindyjski znak szczęścia. Ile jest antysemityzmu w przeciętnym Polaku? Mam na myśli religijnego normalsa. Kogoś kogo przyłapie się w końcu na posiadaniu pornografii dziecięcej, a on od 30 lat prowadzi rodzinę zastępczą i wychował nie wiadomo ile pokoleń.
– Powiedział Maciej Maleńczuk, znawca natury ludzkiej, specjalista (z wykształceniem podstawowym) o roli katolicyzmu i katolikach w Polsce.
Problem jest tylko taki, że takie opinie, to intelektualny i twórczy regres człowieka, którego twórczość znam od 20 lat, a który wytyczał nowe kierunki w polskiej muzyce rockowej m.in. w grupach Homo Twist czy Pudelsi, z którymi występował jeszcze w latach 80-tych.
Michał Witkowski, kreator mody i pisarz, na branżową imprezę Fashion Week Poland przychodzi w kapeluszu z piórkami i figurą układającą się w symbol SS.
***
Zarówno Maleńczuk jak i Witkowski, wygadani i inteligentni (choć nie zawsze wypowiadający się mądrze) faceci, używają różnych stylistycznych figur: o kreacji, wolności czy prowokacji artystycznej. Jednakże swastyka czy SS, to symbol hańby i upadku gatunku ludzkiego.
Metaforycznie symbolizują kanibalizm, bo nazizm był w istocie formą kanibalizmu, i wciąż wywołują szok, który będzie trwał do końca historii.
Wielu „znawców tematu” obraża i kpi z oburzonych za „żartobliwe” używanie symbolów nazizmu, tłumacząc, że swastyka to starohinduski symbol szczęścia, a ci którzy tego nie wiedzą, są głupcami nie mającymi o niczym pojęcia.
By nie sięgać do bibliotekarskich źródeł, na Wikipedii znajdziemy sporo informacji o swastyce. Pewnym szokiem może być jej popularność także w Polsce na wojskowych (m.in.) odznaczeniach przed wojną:
Jak widzimy po latach, polskiej armii nie przyniosła szczęścia. Ciekawe więc, co na ten temat sądzą mieszkańcy podopolskiej miejscowości, którzy jako symbol szczęścia, tzn. jako przedmiot przyciągający szczęście, posiadają w swoim domu swastykę, ale także drewniane wiszące bambusowe grzechotki, które rzekomo mają odganiać złe duchy. Zapewne wachlarz nad łóżkiem także ma coś oznaczać (może odniesienia do gejszy, która ma przynieść szczęście w miłosnych igraszkach?). Zdjęcie to zrzut ekranu z Allegro:
***
Zabobon w ofensywie, tymczasem wielu „oświeconych” wciąż kpi z chrześcijaństwa. Tylko, że ta „antyreligijność” nie idzie w stronę ateizmu, a w kierunku pogaństwa, satanizmu i liberalnego satanizmu (chcącemu wolno wszystko).
Swoją drogą, w przyszłym roku będziemy obchodzić 1050-lecie chrztu Polski, a chrystianizacja wciąż nie została zakończona.
By zrozumieć czym jest zabobon, warto zadać sobie kilka pytań: skoro swastyka, czy jakikolwiek inny znak, ma przynosić szczęście, to jak to się dzieje. Jakim cudem określony kształt „przynosi” szczęście. Jaka to siła, kto o tym decyduje, że u osoby, która nosi swastykę albo pierścień atlantów, pojawi się szczęście?
Jeśli Biblia zabrania oddawać kultów bałwochwalczych, jeśli, jak mówił Jezus, nie można oddawać czci mamonie (swastyka na zdjęciu miała pewnie przyciągać bogactwo. Dom na aukcji był wystawiony za około 1,5 mln zł) i jednocześnie Bogu, to jak nazwać praktyki u ludzi, którzy twierdzą, że są ateistami, a jednocześnie, wbrew ich zapewnieniom, są ludźmi głęboko wierzącymi. Tylko, że wierzą nie w tego boga, o którym myślimy.