Wielu Opolan w mikołajowych strojach wzięło udział w już VII Opolskim Marszu Mikołajów (OMM). Przyszli z dziećmi ze względu na święto Mikołaja, ale także, by poczuć magię zbliżających się świąt.

To nie był jednak jedyny cel przyświecający Stowarzyszeniu Opolska Pozytywka, organizatora tej cyklicznej już imprezy, znanej w całym regionie. Podstawowym celem jest akcja charytatywna i pomoc Paulince, która cierpi.

Marsz Mikołajów. Świetnej zabawie towarzyszyła zbiórka na leczenie Paulinki. Galeria – zobacz się na zdjęciu– I ty możesz zostać Mikołajem, więc bawmy się i pomagajmy – mówi Opowiecie.info Marek Łabno, opolski Mikołaj ze Stowarzyszenia Opolska Pozytywka.

Marsz Mikołajów ruszył Spod Centrum Aktywizacji Społecznej przy ul. Krakowskiej w Opolu w rytmie wybijanym przez bębniarzy Batala Polska, a za nimi tańczący z ogniem (ledem), czyli Teatr Tańca i Ruchu z Ogniem Mantikora.

W pochodzie szli Mikołaje, krasnale i inne bajkowe postacie, ale przede wszystkim Opolanie, w tym wiele rodzin z dziećmi. W orszaku byli też wolontariusze z puszkami, zbierający pieniądze na leczenie Paulinki, cierpiącej na rzadką genetyczną chorobę nowotworową o nazwie NF1.

Marsz Mikołajów. Świetnej zabawie towarzyszyła zbiórka na leczenie Paulinki. Galeria – zobacz się na zdjęciu

– Jesteśmy tutaj corocznie, dla naszej rodziny to czas Adwentu i przyjemności związanych z Mikołajem, ale też niesienia pomocy innym – mówi Opowiecie.info pani Natalia z mężem Mateuszem i 6-letnim Antosiem. – Uczymy nasze dzieci, że trzeba zawsze pomagać, na ile to tylko możliwe.

– Przyszliśmy specjalnie dla tej dziewczynki, zaraz mąż poszuka puszki, żeby wspomóc finansowo – mówi pani Magda z mężem Michałem oraz córeczkami Mają i Matyldą.

Z daleka widoczna była rodzina mikołajowa, czyli państwo Urynowicz z Opola.

Marsz Mikołajów. Świetnej zabawie towarzyszyła zbiórka na leczenie Paulinki. Galeria – zobacz się na zdjęciu– Od siedmiu lat uczestniczymy w Marszu Mikołajów, a teraz przychodzimy z synkiem – mówią Sergiusz i Dorota Urynowicz z niespełna rocznym Franciszkiem, wszyscy w strojach mikołajowych. Dorota i Sergiusz, są wolontariuszami Fundacji Dr Clown.

Orszak kierował się w stronę ratusza, ale pod opolską Nike na placu Wolności Mikołajki-krasnalki wraz opolskim Mikołajem wykonały jedyny w swoim rodzaju Taniec Mikołaja.

– Mam nadzieję, że w przyszłym roku już wszyscy wykonamy ten taniec – powiedział opolski Mikołaj, czyli Marek Łabno.

Opowiecie.info rozmawiało z rodzicami 5-letniej Paulinki.

– Paulinka cierpi na chorobę genetyczną neurofibromatozę, jej ciałko jest pełne guzów uszkadzających poszczególne organy – mówią rodzice dziewczynki, Karolina i Adam Szargut. – Jedynym ratunkiem jest nierefundowany nowatorski lek, sprowadzony ze Stanów Zjednoczonych. Tylko on może pomóc naszemu dziecku, żeby nie cierpiało…

Rodzice Paulinki, małej wojowniczki, bardzo wierzą, że nie zabraknie ludzi dobrej woli i wspomogą, wraz ze świętym Mikołajem, leczenie ich córeczki.

Kiedy orszak dotarł pod ratusz, na scenie czekał już prezydent Opola, Arkadiusz Wiśniewski, by uroczyście uruchomić oświetlenie opolskiej choinki, inaugurując tym początek opolskiego jarmarku świątecznego.

Marsz Mikołajów. Świetnej zabawie towarzyszyła zbiórka na leczenie Paulinki. Galeria – zobacz się na zdjęciuNa scenie rozpoczęła się kolejna część OMM, w tym tradycyjny już konkurs na najdłuższą męską brodę. Ale było też coś dla płci przeciwnej, czyli konkurs na najdłuższy warkocz. W tym czasie wolontariusze z puszkami krążyli już na placu jarmarku świątecznego, by jak najwięcej zebrać na leczenie Paulinki.

Zbiórka potrwa jeszcze do czerwca, więc każdy mieszkaniec Opolszczyzny może zostać Świętym Mikołajem i pomóc Paulince.

 

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.