Bezpieczeństwo nie zawsze zaczyna się od wielkich słów i alarmowych komunikatów. Czasem rodzi się z jednego dnia, w którym młodzież poznaje kulisy działania państwa, a dorośli próbują im wytłumaczyć, dlaczego warto wiedzieć, co zrobić, zanim zacznie się dziać coś naprawdę poważnego.

W Sali Herbowej Opolskiego Urzędu Wojewódzkiego odbyła się konferencja poświęcona bezpieczeństwu młodzieży. Zainicjowały ją wojewoda Monika Jurek i kurator oświaty Joanna Raźniewska. Nie było tu tłumów ekspertów z całej Polski, tylko ludzie, którzy na co dzień odpowiadają w województwie za edukację i reagowanie kryzysowe. I może właśnie dzięki temu rozmowa była konkretna.

Wojewoda Jurek rzuciła zdanie, które może brzmieć jak urzędowy banał, ale w praktyce trafia w sedno:
– Bezpieczeństwo nie jest po to, żeby straszyć, tylko po to, żeby wiedzieć, co robić, kiedy inni przestają wiedzieć. Proste, ale prawdziwe.

Zaprezentowano wspólną kampanię z Państwową Strażą Pożarną: „Bądźmy świadomi i gotowi – zanim zawyją syreny”. Filmy, ćwiczenia, instrukcje o plecakach ewakuacyjnych, sygnałach alarmowych i radzeniu sobie ze stresem — bez sensacji, bez paniki, po prostu: jak się zachować, gdy trzeba działać.

Był też konkurs filmowy dla uczniów. Czternaście zgłoszeń, trzy nagrody i mnóstwo dowodów na to, że młodzież potrafi patrzeć na bezpieczeństwo dużo bardziej serio, niż dorośli im to przypisują.

Mocny akcent postawił dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa OUW, Wojciech Grzybowski:
– Nie straszmy społeczeństwa. Zacznijmy uczyć, jak postępować, kiedy pojawia się zbliżające niebezpieczeństwo.
Niby oczywiste, a jednak ciągle nie do końca wdrożone.

Tego samego dnia urząd odwiedziło blisko trzydziestu uczniów z opolskiej „Ósemki”. Przyjechali na lekcję obywatelską — taką prawdziwą: z dokumentami, z odznaczeniami, z przeglądem tego, jak wygląda administracja od środka. A na dokładkę — z przejazdem znaną windą paternoster, która zawsze budzi większe emocje niż niejedna prezentacja.

Tym razem nie było rozmów o alarmach i plecakach, ale o codziennych nawykach: zdrowym stylu życia, świadomym wyborze produktów, wolontariacie i tym, dlaczego warto się w coś angażować, nawet gdy nikt nie zmusza.

Na koniec każdy dostał Poradnik Bezpieczeństwa przygotowany przez MSWiA, MON i Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. Niezbyt gruby, ale pełen rzeczy, które potrafią się przydać, zanim zrobi się ciemno, zimno albo nerwowo.

Choć oba wydarzenia odbyły się osobno, tego samego dnia łączyło je jedno: pokazanie młodym ludziom, że bezpieczeństwo nie jest ani straszne, ani odległe.

Konferencja mówiła, co robić, kiedy zagrożenie się zbliża.
Lekcja obywatelska — jak działa państwo na co dzień.

Razem dają obraz zwykłej, zdroworozsądkowej edukacji, która w Polsce nigdy nie miała dobrej prasy, a teraz zaczyna odzyskiwać należne miejsce.

I może właśnie o to chodziło: żeby młodzież nie dowiadywała się o bezpieczeństwie dopiero wtedy, gdy coś wyje, mruga albo płonie. Tylko wcześniej — spokojnie, zwyczajnie, na lekcji.

Między poradnikiem a paternosterem. Opolska lekcja bezpieczeństwa

Fot. UWWO

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.