Dzisiaj świętujemy Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego. Coraz smutniej niestety brzmi ulica, szkoła, uczelnia. Kolokwializmy wkraczają na salony i nie ma mody na dbłość o język. A szkoda!
Z pewnością najszybciej się zmienia język, którym posługuje się młodzież. Głównie rozwija się w szkołach. Prawie każdego dnia pojawiają się nowe, zaskakujące określenia. Czasem absolutnie niezrozumiałe dla ludzi spoza szkolnej grupy.
Cechą charakterystyczną jest to, że znaczenia słów mogą zmieniać się w każdej chwili, tygodniu, roku, dziesięcioleciu. W zależności od rozwoju technologii, od statusu szkoły, od wielu rzeczy których byśmy nie podejrzewali o wpływ na język.
W Polsce wiele określeń zaczerpniętych jest z angielskiego i rosyjskiego, ale nie tylko. Czasem z innych języków czy slangów. Ci, którzy lata szkolne mają już za sobą, mogą mieć problem ze zrozumieniem niektórych zwrotów.
Konia z rzędem temu kto wie co to swag, szczekierałtuj to, skifa, potas-węgiel lub smartfica? Znajomość tych dziwnych słówek przydaje się jednak podczas korzystania z internetu, słuchania współczesnej muzyki czy rozmowy z dziećmi. Żeby nie zostać, jak to się mawiało za moich czasów, wapniakiem można śledzić fora, próbować nagabywać dzieci własne, dzieci kolegów do tłumaczenia lub po prostu odpuścić. Niestety: bajzel, sztywniak, szajbus, szamać odchodzą powoli do lamusa.
Szanujmy swój język i powtarzajmy za poczciwym Mikołajem Rejem:
„A niechaj narodowie wżdy postronni znają,
Iż Polacy nie gęsi, iż swó j język mają”