Wilk o imieniu Miko został zastrzelony 14 sierpnia 2019 roku w lesie pomiędzy Biadaczem, a Bąkowem koło Kluczborka. Na polu z trzech stron obstawionym myśliwskimi ambonami. Po zastrzeleniu zdjęto mu obrożę telemetryczną i po kilku dniach zakopano w lesie obok Lasowic Wielkich. Śledztwo w sprawie umorzono, naukowcy badający wilki walczą o jego przywrócenie.

Miko to wilk uratowany przez Stowarzyszenie dla Natury „Wilk” po potrąceniu przez samochód pod Toruniem w 2018 roku. Był leczony w Ośrodku Rehabilitacji Zwierząt w Napromku, a po udanej rehabilitacji wypuszczony w Puszczy Bydgoskiej. Następnej wiosny przewędrował aż do Borów Stobrawskich, w kompleks leśny między Olesnem a Kluczborkiem. Miał założoną obrożę GPS/GSM, która na podstawie zebranych danych GPS przesyłała informacje poprzez sieć GSM o miejscu pobytu zwierzęcia. W pewnym momencie przestała nadawać.

– Jeśli obroża przestaje przesyłać dane to znaczy, że wydarzyło się coś niedobrego.  – mówi prof. Sabina Pierużek-Nowak, prezes Stowarzyszenia dla Natury „Wilk”. – Tak było w przypadku Miko. 15 sierpnia rano obroża, po kilku lokalizacjach z tego samego punktu, przestała przysyłać następne współrzędne GPS. Cztery dni później ponownie zaczęła nadawać, ale z innego punktu, pojechaliśmy na miejsce sprawdzić, co się stało. Obawialiśmy się, że Miko utknął tam we wnykach.

– Jednak nie odnaleźliśmy wilka, a jedynie jego obrożę zakopaną w ziemi – mówi szefowa Stowarzyszenia dla Natury „Wilk”. – Była zaśrubowana. Takie obroże się zaśrubowuje na zwierzęciu, nie ma możliwości zdjęcia jej bez odkręcenia tych śrub, dopóki nie zadziała automatyczny, zaprogramowany na określony czas zamek. Ale śladów usuwania śrub nie było. Druga opcja, to odcięcie głowy zwierzęciu, wówczas obrożę można zdjąć. Wszystko wskazywało więc na to, że wilk został zabity, a obroża zdjęta po jego śmierci

Stowarzyszenie poinformowało Policję w Kluczborku. Prokuratura Rejonowa w Kluczborku, następnego dnia wszczęła śledztwo w sprawie zabicia zwierzęcia podlegającego ścisłej ochronie gatunkowej i spowodowanie w ten sposób znaczącej szkody w środowisku. Śledztwo zostało jednak umorzone z powodu niewykrycia sprawców.

– Śledztwo zostało umorzone, mimo że dwa dni po naszym zgłoszeniu udało się ustalić nazwiska osób, które przebywały na ambonach myśliwskich dokładnie w tym miejscu i czasie kiedy wilk został zastrzelony – mówi prof. Pierużek-Nowak. – Prokuratura, naszym zdaniem, nie wykonała wielu czynności niezbędnych dla postawienia zarzutów podejrzanym. Bardzo późno, bo dopiero po trzech tygodniach, gdy o sprawie głośno już było w mediach, przeprowadzono pierwsze przesłuchania i przeszukania domów podejrzanych. Nie przeprowadzono wizji terenowej z podejrzanymi dla wyjaśnienia nieścisłości w ich zeznaniach, nie przeszukano należycie miejsca zastrzelenia wilka, nie pozyskano danych bilingowych z ich telefonów, które operatorzy telefonii komórkowych przechowują zaledwie przez rok, czyli do 15 sierpnia 2020 r. Nie mamy już żadnych szans żeby je pozyskać.

Prokuratura Rejonowa w Kluczborku odpowiada, że przeszukania w miejscach zamieszkania podejrzanych odbyły się bezpośrednio po ustaleniu przez policję ich tożsamości. Zabezpieczono też dowody i ślady biologiczne, przeprowadzono badanie DNA. – Niestety badania nie pozwoliły na potwierdzenie sprawstwa tych osób, dlatego ta sprawa zakończyła się decyzją o umorzeniu – mówi prokurator Anita Dąbrowa-Derda z Prokuratury Rejonowej w Kluczborku. – Zdarza się jednak, że ponownie podejmujemy umorzone postępowania, jeśli pojawią się nowe dowody.

Stowarzyszenie złożyło zażalenie na postanowienie Prokuratury w Kluczborku o umorzeniu śledztwa. Zażalenie zostało jednak odrzucone ponieważ wpłynęło po terminie. Kluczborska prokuratura odrzuciła też wniosek o tzw. przywrócenie terminu. Stowarzyszenie złożyło kolejne zażalenie, tym razem do Sądu Rejonowego w Kluczborku. -  To zażalenie z niewiadomych przyczyn przez ponad miesiąc było przetrzymywane w Prokuraturze, zamiast zostać niezwłocznie wysłane do sądu – mówi prof. Pierużek-Nowak. – Od kwietnia prowadzimy batalię z Prokuraturą w Kluczborku o przywrócenie śledztwa w sprawie zabicia wilka Miko.

– Zażalenie, które wpływa do prokuratury nie jest wysyłane do sądu od razu, trzeba je przeanalizować, zapoznać się z materiałami, argumentami strony pokrzywdzonej – wyjaśnia Anita Dąbrowa-Derda. – Mamy też trudną sytuację kadrową, pracowaliśmy w bardzo okrojonym składzie.

Ponad 30 proc. wilków monitorowanych przy użyciu obroży GPS/GSM zostało nielegalnie zastrzelonych. Albo zginęło w okolicznościach, które wskazują, że zostały zastrzelone. – Takie sprawy są wciąż bagatelizowane przez policję i prokuraturę – podkreśla prezeska Stowarzyszenia dla Natury „Wilk”. – A myśliwi są przekonani o swojej bezkarności.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

2 komentarze

  1. Bardzo dziękuję Stowarzyszeniu i wszystkim obrońcom wilków za Waszą pracę. To dobrze, że mamy w tym kraju prawdziwych miłośników przyrody. Oby tych myśliwych dosięgła kiedyś sprawiedliwość.

Odpowiedz Jerzy Anuluj

O Autorze