„Moją pasją jest głoszenie Dobrej Nowiny, ale też piłka nożna i hodowanie gołębi pocztowych”Ksiądz prałat Jerzy Kostorz opowiedział nam o swoich pasjach, które wykorzystuje w swoim życiu jako narzędzie ewangelizacji. Jak podkreśla: "Każdy w życiu powinien mieć jakąś pasję. Jak się nie ma takiej pasji, to później trudno o pasję w tym, co się robi na co dzień".

Sport był zawsze moją pasją. Pamiętam swoje dzieciństwo, czy młodość i to naprawdę był taki czas, kiedy wiele godzin spędzałem na boisku. Do tego stopnia, że dopóki ktoś z rodziców po mnie nie przyjechał to nie opuszczałem boiska. Jednak nigdy nie miałem czasu na to, aby grać w piłkę w jakimś konkretnym klubie.

Tak na poważnie to grałem w piłkę dopiero w klubie w Jaryszowie, gdy wróciłem ze studiów w Rzymie.  Wtedy już byłem 5 lat po święceniach kapłańskich. To dwa sezony pograłem zawodowo, jeśli tak można to nazwać. Zawsze wynikało to z tego, że piłka nożna była moją pasją.

Generalnie pociągał mnie sport, w różnym wymiarze takich gier aktywnych. Jednak na pierwszym miejscu była piłka nożna. Myślę, że z tego zrodziła się chęć wykorzystywania piłki nożnej jako narzędzia. Nie ukrywam, że był taki czas w moim życiu, kiedy to sięgałem do św. Jana Bosko, do tego, co on robił i w jaki sposób wykorzystywał sport no i myślę, że to wszystko się tak zmieniało w taką postać sportu jako  narzędzia ewangelizacji. Przez wiele lat mieszkałem w seminarium i wtedy sport był dla mnie również ważny. Jako duszpasterz akademicki starałem się go wykorzystywać.

A dzisiaj przybrał on głównie formę narzędzia ewangelizacji. Generalnie to, co robię wykorzystując sport to różnego rodzaju zawody typu „Rodzinne kibicowanie Fair Play” w Strzelcach Opolskich. Staram się też organizować różnego rodzaju turnieje charytatywne. W tym wszystkim, co robię po takiej linii sportowej  zawsze pomaga mi też  Kuba Błaszczykowski.  Po prostu dzielę się z innymi tą znajomością.

Takim potężnym projektem, który realizuję od trzech lat jest też „Olimpiada wiedzy i wartości w sporcie” dla szkół ponadgimnazjalnych. Sport jest dla mnie również narzędziem wychowania, gdyż z wykształcenia jestem katechetykiem, mówiąc po linii specjalizacji mojej pracy na uczelni. Trzeba to jasno podkreślić, że to jest mój główny„Moją pasją jest głoszenie Dobrej Nowiny, ale też piłka nożna i hodowanie gołębi pocztowych” zawód – praca jako profesor UO. I tak to się dokonuje, bo jeżeli jestem odpowiedzialny za przygotowanie studentów do uczenia w szkole i do wychowywania wówczas wychowywanie poprzez sport jest w dużej mierze przekazywane w formie wykładów, czy fakultetów, jak to można zrobić. I nie ukrywam, że ta praktyczna część dotyczy wszystkich moich studentów.

Ten wymiar wychowania ewangelizacyjny jest tutaj naczelny. Ja nie jestem kimś, kto uprawia sport, ale sport jako narzędzie wychowania ewangelizacji – jest to też takie motto mojego bycia kapelanem ludzi sportu i to staram się robić.

Natomiast, jeżeli chodzi o gołębie to nie ukrywam, że zawsze mi one towarzyszyły, bo takim niezwykłym hodowcą gołębi był mój tato. Natomiast ja nigdy na to nie miałem czasu, ale jako sport bardzo mnie to pasjonowało.

Był taki moment nagłej śmierci mojego taty w 2007 roku, kiedy zostałem z takim wyborem. Albo te gołębie zostaną i będą miały taką rangę sportową, czyli będą brały udział w różnych lotach pod warunkiem, że znajdę kogoś, z kim ja to będę robił. Ale znalazł się ktoś, kto razem ze mną zajmuje się hodowlą tych gołębi. Jednak dziś wygląda to tak, że ja zajmuję się nimi w 20%.

Dla mnie gołębie to sport wyczynowy. Jeżeli ktoś ma trochę pojęcia to wie, żeby dzisiaj w tym świecie gołębiarskim coś znaczyć to jest to taka praca jak z drużyną piłkarską, czy jakimkolwiek innym sportowcem. To kosztuje dużo pracy, wyrzeczeń, żeby mieć efekty. Ale to też jest dla mnie w pewnym sensie narzędzie. Ja dla tych gołębi nie mam za dużo czasu, ale staram się być przy nich wtedy, kiedy mogę.

Szczególnie uwielbiam te powroty gołębi do domu. To jest dla mnie taka głęboka symbolika. Niejednokrotnie wykorzystuję ją w kazaniach, że taki uparty gołąb przeleci 1000 km i w ciągu jednego dnia jest w stanie być w domu. Ma dobrą orientację, kiedy wie czym się kierować i kiedy wie, że warto do domu powrócić. Ta symbolika gołębia pocztowego jest tutaj bardzo bogata. 

Natomiast nie ma co ukrywać, ja jestem przede wszystkim księdzem i to jest w moim życiu najważniejsze. Staram się te różne pasje po prostu wykorzystywać. Zawsze powtarzam moim studentom, że każdy w życiu powinien mieć jakąś pasję. Jak nie ma takiej pasji, to później trudno o pasję w tym, co się robi. Myślę, że jak to wszystko będzie ze sobą współgrać to wtedy powstaną z tego dobre dzieła i o to też chodzi.
 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Autorzy, którzy chcą, aby ich artykuły, napisane na łamach "Grupy Lokalnej Balaton" w latach 2013-2016, widniały na portalu informacyjnym Opowiecie.info proszeni są o przesłanie tytułu artykułu oraz zawartych w nim zdjęć na adres: news@opowiecie.info