Zwykle odnoszę wrażenie , że naczelny NTO więcej wie niż mówi. Czy jest to korporacyjna ostrożność – nie wnikam. Dziś jednak Krzysztof Zyzik mówi wyraźnie więcej niż wie. Trochę śmieszą "dobrzeńskie elity" i próby promowania połączenia Opola z Dobrzeniem – na tym etapie emocji.
Co do referendum. To rzecz istotnie niezwykle trudna. Wydawało się po obronie województwa w 1998 roku, że mieszkańcy miasta będą potrafili być prawdziwymi jego obywatelami. Z różnych powodów – nie wyszło. Czasami opolanie skupiają się wokół jakiegoś chybionego albo niewygodnego projektu. Na chwilkę.
Tym razem rzecz jednak nie dotyczy samego "planu Wiśniewskiego". Mieszkańcy Opola wprowadzani w błąd przez ekipę prezydenta, że nikt na tym nie ucierpi, bo prezydent podpisał "kontrakt społeczny" wiedzą jedynie tyle , że miasto po powiększeniu będzie miało więcej pieniędzy. Nie jest to wcale takie pewne – bo rozległe miasto jest kosztowne w utrzymaniu. Ale powiedzmy, że tych pieniędzy istotnie będzie więcej. Czyli jest OK.
Opolanie się cieszą bo jak powiedział jeden z mieszkańców Czarnowąs na spotkaniu z prezydentem Wiśniewskim : "Dzieci złoczyńcy zawsze się cieszą gdy tata do domu bogatsze łupy przynosi". Trudno liczyć na to, że zaczną myśleć inaczej.
Jest jednak spora grupa ludzi, która prawdziwie martwi się o miasto. Ci ludzie widzą nie tylko jak partyjniacko i instrumentalnie potraktowana została rada miasta przy głosowaniu nad wnioskiem.
Nie trzeba przesadnie spostrzegawczego obserwatora by dostrzec, że Janusz Wójcik wymienia trzy powody, dla których zdecydował się ruszyć do boju. Ja dodam od siebie: tylko trzy powody – bo jest ich znacznie więcej.
Proszę także zwrócić uwagę na bardzo istotny element: Wójcik nie wskazuje KTO miałby w Opolu sprawować władzę.Ta sprawa pozostaje otwarta i może skłonić nie tylko przeciwników "planu Wiśniewskiego" do zaangażowania się w referendum.