Rozmowa z Piotrem Szlapą, wójtem gminy Dobrzeń Wielki.
– Trzech kandydatów, łącznie z Panem, walczyło w tegorocznych wyborach samorządowych o stanowisko wójta gminy Dobrzeń Wielki. Udało się Panu utrzymać stanowisko w pierwszej turze. Czuje Pan satysfakcję?
– Wynik jest dla nas satysfakcjonujący. Mam na myśli nie tylko siebie, ale też te osoby, z którymi udało mi się współpracować przez ostatnią kadencję oraz grupę radnych, którym udało się wejść do rady gminy na obecną kadencję. To tyle jeśli chodzi o wynik. Natomiast tak brzydkiej, brudnej kampanii nie pamiętam, a jest to moja siódma kampania w samorządzie. Zawsze polegała ona głównie na tym, że człowiek mówił o tym, co zostało zrobione, co można było zrobić, o planach na przyszłość, ewentualnie o tym, co nie wyszło, kiedy się funkcję radnego czy wójta pełniło. To, co wydarzyło się w obecnej kampanii pokazuje w jakim kierunku idziemy. W jaki sposób duże partie polityczne próbują wchodzić na ten najniższy poziom samorządu, po to aby przejąć władzę. Partie polityczne nie chcą zaspokajać potrzeb mieszkańców, im zależy tylko na prowadzeniu polityki narzuconej z góry. Polityka wkracza do samorządów, na szczebel, na którym nie powinno jej być.
Wracając o kampanii to, ja nie mam problemu z tym, że ktoś ocenia mnie pod kątem jakichś błędów, nieudanych działań, bo do błędów potrafię się przyznać. Natomiast jeśli ktoś coś wymyśla i skłóca społeczeństwo, to po tym zostaje delikatnie mówiąc niesmak. Kampania kampanią, ale trzeba pamiętać, że po niej trzeba obok siebie żyć, normalnie funkcjonować. Niektórzy postawili wszystko na jedną szalę. Zobaczymy, jak długo te rany będą się goić.
Odetchnął Pan z ulgą, kiedy kampania się zakończyła i zaczęła się znów normalna praca?
– Zawsze robiłem wszystko, co można było zrobić dla gminy. Dalej będziemy robić to samo, choć w trochę innym składzie. Cele się nie zmieniają. Na pierwszym miejscu stawiane będzie społeczeństwo i to, w jaki sposób można ludziom ułatwić życie i funkcjonowanie w naszej gminie. A, że problemów będzie cała masa to wiemy od samego początku, one nie znikną tak po prostu.
Jak podsumuje Pan swoją pierwszą kadencję na stanowisku wójta gminy Dobrzeń Wielki?
– Opowiem o niej w dwóch aspektach. Pierwszy to pierwiastek społeczny – tu udało się zrobić to, co powinno być zrobione, aby nasze społeczeństwo nadal odpowiedzialne było za swoje miejsce zamieszkania, swoją małą ojczyznę i nie myślało o tym, żeby stąd wyjechać. To jest bardzo ważne, szczególnie przy tak drastycznym obcięciu finansów. Myślę tu o klubach sportowych, szkołach, organizacjach pozarządowych. One wzięły to obciążenie na siebie i tej różnicy w funkcjonowaniu tych społeczności lokalnych nie widać. Nadal organizowane są przeróżne wydarzenia i zajęcia. Do tego dochodzi umiejętność ściągania środków zewnętrznych przez te wszystkie grupy i stowarzyszenia. Trzeba przyznać, że potrafią to robić, działają i za to należy im się ogromny szacunek. Strażacy, sportowcy, rady sołeckie i inne organizacje – trzeba ich za to chwalić i doceniać, bo oni robią dobrą robotę, co powoduje, że nasza lokalna społeczność jest ze sobą zżyta. Po powiększeniu Opola kosztem gminy Dobrzeń Wielki mamy obecnie cztery sołectwa, ale w każdym z nich, coś się dzieje, nawet jeśli nie ma wystarczającej ilości pieniędzy. Nie widać tego w społecznościach wchłoniętych do miasta, tam takiej aktywności już nie ma.
Drugi aspekt, o którym chciałbym wspomnieć, to finanse. Wiedzieliśmy, że będziemy „pod kreską”. Sporo musieliśmy poobcinać, co wielu ludziom się to nie podobało, ponieważ mają teraz mniej środków na działalność. Jednak dzięki tym trudnym działaniom wszystko nadal funkcjonuje. Nie dość, że funkcjonuje, to sporo rzeczy udało się zrobić, wyremontować czy wybudować. Z tego jestem bardzo zadowolony. Jeśli chodzi zatem o ten wymiar finansowy, to jeśli pod tym względem obecna kadencja będzie przynajmniej taka sama, to byłbym uśmiechnięty od ucha do ucha. Na razie mam duże obawy.
Objął Pan urząd wójta w dość trudnym dla gminy momencie…
– Zrobiłem to z pełną świadomością. Brałem udział w protestach przeciwko powiększeniu miasta kosztem naszej gminy i uznałem, że konsekwencją tego powinno być wzięcie odpowiedzialności na okrojoną już niestety gminę. Zobaczymy, jak to wyjdzie. Wielkim optymistą nie jestem. Do wszystkiego podchodzę bardzo realnie.
Jakie inwestycje udało się zrealizować w poprzedniej kadencji?
– Utworzyliśmy Centrum Opiekuńczo-Mieszkalne w Chróścicach, powstała stołówka w Dobrzeniu Wielkim, remontowaliśmy sale wiejskie oraz szkołę w Dobrzeniu Małym. Zmodernizowaliśmy wiele dróg oraz teren wokół Balatonu. W każdym sołectwie udało się jakieś zadanie wykonać. Zawsze próbowaliśmy się „wstrzelić” w jakieś dofinansowanie zewnętrzne. Z reguły to się udawało.
A co się nie udało?
– Mieliśmy i nadal mamy nadzieję, że rządzący zrozumieją obecne problemy gminy Dobrzeń Wielki, to, co się wydarzyło i w jakiś sposób nie tylko to zrekompensują, ale i naprawią, to, co zostało popsute. Niestety, jesteśmy rozgoryczeni i rozczarowani, nawet zmiana władzy na szczeblu krajowym nie zmieniła sytuacji naszej gminy. My nadal będziemy w tym temacie działać i zabiegać, Mam na myśli obwodnicę, tereny inwestycyjne oraz temat referendum wśród mieszkańców przyłączonych do Opola miejscowości, żeby dać im w końcu możliwość wypowiedzenia się w tej kwestii. To są trudne tematy, trzeba rozsądnie podejść do woli społeczeństwa, z jednej i drugiej strony.
Ale w temacie obwodnicy widać chyba jakieś światełko w tunelu?
– Ten temat jest cały czas otwarty. Przypomnę, że gmina Dobrzeń Wielki wyłożyła niemal milion złotych na opracowanie koncepcji obwodnicy. Samochodów przybyło, a drogi zostały. Wybudowanie pierwszego odcinka obwodnicy dla gminy Dobrzeń Wielki niczego nie zmieniło. Tylko miejscowość Czarnowąsy jest chroniona przed dużym ruchem samochodowym. Obietnice polityków są palcem na wodzie pisane. Zanim ta inwestycja nie zostanie oddana do użytku, nie uwierzę. Od projektu do realizacji daleka droga. Jak ktoś powie, że ma projekt to zbyt mało. Jak powie, że ma projekt, zabezpieczone pieniądze na ten cel i wyłonionego wykonawcę, który ma wyznaczony konkretny termin rozpoczęcia prac, wówczas jestem bardziej spokojny, że inwestycja dojdzie do skutku.
Jakie ma Pan plany na kolejne pięć lat?
– Moim marzeniem jest, żeby nabrzeże Odry między Dobrzeniem Małym a Chróścicami odżyło. Żeby były tam miejsca spotkań dla mieszkańców, zagospodarowane, z odpowiednią infrastrukturą służącą rekreacji.
Mamy gotowy projekt na nowe przedszkole w Dobrzeniu Wielkim, czekamy na ogłoszenie naboru, by złożyć wniosek na dofinansowanie tej inwestycji. Chcemy również wyremontować przyszkolne boiska i zbudować obiekt rekreacyjno-sportowy, coś w rodzaju pumptrucka.
W planach mamy następne remonty dróg oraz termomodernizację ośrodka zdrowia w Dobrzeniu Wielkim.
Potrzeb jest bardzo dużo. Liczymy, że uda się pozyskać środki zewnętrzne, aby jak najwięcej ich zrealizować, więc przygotowujemy się pod kątem projektowym.
Trwa przebudowa szkoły w Kup, część pomieszczeń będzie dostępna dla przedszkolaków. Ta kadencja jest kontynuacją minionych kilku lat naszej pracy. Powoli idziemy do przodu. Jak długo uda się nam iść, to się okaże. Wiele zależy od dostępności dofinansowań. To dla takich małych samorządów jak nasz jest niezbędne. Tereny, które przynosiły zysk zostały przyłączone do Opola i obecnie nasza gmina w 1/3 składa się z terenów mieszkaniowych, 1/3 z lasów i 1/3 z terenów zalewowych, więc dla inwestorów nie jesteśmy atrakcyjnym terenem.
Jak przedstawia się skład obecnej rady gminy?
– Są spore zmiany. Trzy komitety wyborcze biorące udział w kampanii wyborczej zgłosiły swoich kandydatów na radnych. Mój komitet miał kandydatów we wszystkich piętnastu okręgach, a udało się wprowadzić trzynastu radnych do rady gminy. W dwóch okręgach odpadły osoby wartościowe, które wiele wniosłyby do rady.
Radę Gminy Dobrzeń Wielki na lata 2024-2029 tworzą: Marcin Żmuda, Grzegorz Durecki, Sławomir Taszycki, Krystian Klimański, Benjamin Kokott, Józef Gregulec, Daniel Cossbau, Dorota Pregel, Krzysztof Fila, Waldemar Reck, Irena Krowiak, Zbigniew Podolski, Janusz Piontkowski, Zbigniew Wajman (przewodniczący) oraz Piotr Libawski (wiceprzewodniczący).
Z poprzednią radą dobrze się Panu współpracowało?
– W większości tak. Było paru radnych, którzy chcieli zaistnieć za wszelką cenę. Ja jednak zawsze tłumaczę, że liczy się efekt, a nie to, kto dany temat zgłasza pierwszy. Najważniejsza jest współpraca i to, byśmy w tym działaniu parli jak najszybciej do przodu. Ja sam jestem w gminie po to, by jak najlepiej zrobić swoje i odejść z podniesioną głową.