29 grudnia 2016 odbyła się ostatnia sesja Rady Miasta Opola, tego Opola, które wciąż do soboty będzie w rozsądnych granicach administracyjnych. Poniżej znajdą Państwo linki do nagrań. Wraz z tworzącą się grupą Obywatelskie Opole wdrażamy właśnie transmisje na żywo, jednak wciąż borykamy się z niedociągnięciami sprzętowo-warsztatowymi.
Przytłaczające sterty papierów
Na początku spotkała mnie miła niespodzianka – radni i inni uczestnicy sesji byli bardziej zdyscyplinowani niż na wszystkich poprzednich sesjach. Pana prezydenta Wiśniewskiego nie było, bo przebywa na urlopie. Zgrzytem jest fakt, że urlop nie przeszkadza mu w dogryzaniu za pomocą serwisów społecznościowych zrozpaczonym mieszkańcom okrawanych przezeń gmin. Prawdziwego pasjonata poznać po tym, że zabiera pracę ze sobą na ferie.
Wkrótce z satysfakcją stwierdziłam, że lista projektów uchwał zawarta na stronie miasta https://www.opole.pl/projekty-uchwal-xxxvi-sesji-rady-miasta-opola-29-grudnia-2016r/ okazała się prawie kompletna. Czy wersje dokumentów są ostateczne – tego być może nigdy się nie dowiemy.
„Lub czasopisma” po opolsku
Wyjaśnię podłoże tych obaw: tylko przypadkiem, dzięki dociekliwości Tomasza Wollnego z STE Silesia, wyszło właśnie na jaw, że Plan Gospodarki Niskoemisyjnej przyjęty w marcu tego roku to wersja poważnie odbiegająca od wersji poddanej obowiązkowym konsultacjom społecznym, przyjętej w listopadzie 2015. Zgodnie z Ustawą o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko, dokument strategiczny, jakim jest Plan Gospodarki Niskoemisyjnej wraz z Prognozą oddziaływania na środowisko podlega konsultacjom społecznym. To na tej niekonsultowanej wersji oparty jest projekt węzła Opole-Wschód, na wyrost nazwany węzłem przesiadkowym, promujący ruch samochodowy na aż trzech poziomach kosztem bezpieczeństwa i komfortu ruchu pieszego i rowerowego. Mało tego, 15 grudnia PGN znów został zmieniony i znów nie ma śladu konsultacji społecznych. Oceniam przy tym, że transport zbiorowy pełni rolę wabika dla funduszy UE.
PGN, wersja marzec 2016
Różnic między wersjami PGN jest wiele. Umożliwią one wypaczenie kilku innych projektów, które zamiast walki z zanieczyszczeniem powietrza wręcz doprowadzą do pogorszenia warunków poprzez rozbudowę dróg albo promowanie autobusów o niekorzystnym w swej naturze napędzie diesla. Projektów, do których niesłusznie dopłaci UE lub rząd.
Już raz mieliśmy podobną potajemną zmianę wariantu trasy średnicowej, gdzie trasa bez skrzyżowania, z wiaduktem i zwrotką, o zupełnie innych cechach i funkcjach, zastąpiła trasę będącą przedmiotem konsultacji społecznych. Dokonała tego komisja RKOOŚ, ale miasto o tym wiedziało i nie chciało się tą wiedzą podzielić w ramach odbywanych wówczas spotkań z mieszkańcami. Społecznicy zauważyli to, ale nie zostali wsparci przez żadnego lidera, który skierowałby sprawę na odpowiedni tor. Obecnie mamy wynik tego: wysyp podobnych sytuacji, tym razem z czynnym udziałem Rady Miasta.
Materiałów do sesji jest tak dużo, że przy jednoczesnej walce na kilku frontach o godność mieszkańców Opola i regionu, nie starcza czasu na analityczne przeczytanie dwóch wielostronicowych wersji PGN celem wykrycia ewentualnych różnic. Niemniej jednak, taki obowiązek spoczywa na radnych. Czy powinni przyjmować więcej projektów, niż są w stanie przetworzyć i odpowiedzialnie się pod nimi podpisać? Kilkakrotnie spotkałam się z uwagą radnych wobec biura RM, że dostają obszerne materiały na krótko przed sesją. Trzeba temu zaradzić.
Abstrahując od tego, jest większościowa grupa radnych, która głosuje bezrefleksyjnie. Wśród nich zaledwie kilkoro zadaje interesujące pytania, lecz kiedy przychodzi czas głosowania, i oni niezwykle rzadko pamiętają o tym, jak wątłej merytorycznie odpowiedzi doczekali się od urzędników.
MZD gra w zielone
W trakcie tej sesji, zdarzyła się pod tym względem sytuacja rzadko w dzisiejszym Opolu obserwowana: aż (?!) dwoje radnych niespodziewanie zagłosowało przeciw projektowi, a trzeci się wstrzymał. Oczywiście, projekt ten przeszedł siedemnastoma głosami, ale honor tamtych radnych został uratowany.
Tą wielce kontrowersyjną uchwałą jest zmiana statutu Miejskiego Zarządu Dróg (druk nr 824), która daje mu władzę nad całą opolską zielenią w przestrzeni publicznej, z wyjątkiem cmentarzy, placów zabaw, lasów, form ochrony przyrody (które u nas są nieliczne i izolowane). Będzie odtąd miał wolną rękę w decydowaniu nie tylko o zieleni w pasie przydrożnym, ale i w parkach, na skwerach i placach, itp. Do MZD należeć będzie m.in. prowadzenie ewidencji, kontrola stanu, uzgadnianie wniosków na czasowe zajęcie terenów zieleni (w tym na potrzeby organizacji imprez), egzekwowanie ochrony roślinności i warstwy zieleni urodzajnej w trakcie wykonawstwa robót i renowacji, uzgadnianie lokalizacji inwestycji kolidujących z zielenią, uzgadnianie sposobu zmiany przeznaczenia terenów, na których znajduje się starodrzew (ten tiret radzimy przeczytać bardzo uważnie), uzgadnianie w zakresie przygotowania dokumentacji projektowych i materiałów przetargowych dotyczących zieleni miejskiej i zadrzewień (w tym nasadzeń zamiennych), itp.
Oznacza to formalne przekazanie przez Urząd Miasta władzy nad przestrzenią Opola Miejskiemu Zarządowi Dróg. Zieleń, zwłaszcza wysoka, jest wszakże głównym argumentem przeciwko lokalizacji chybionych inwestycji – chybionych pod wieloma względami. Oczywiście, praktyczną władzę MZD miał już od dawna, bo uzyskanie zgody Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa przychodziło mu z imponującą łatwością. Niemniej jednak, obecnie może już decydować niepodzielnie. To jego będzie musiała odtąd słuchać miejska ogrodnik, bo miejski architekt okazał się za dobry. Mają tam znakomitych fachowców (jeśli mnie pamięć nie myli, to właśnie z MZD był pan, który mówił, że wszystkie wierzby można ogławiać i w każdych okolicznościach, a wierzba płacząca to odmiana wierzby białej). Mają też wielkie aspiracje, żeby nasze miasto obsadzić zielenią, o czym świadczą właśnie usunięte nasadzenia zastępcze za wiaduktem przy Horoszkiewicza, zaniedbane i wyschnięte szpalery drzew wzdłuż miejskich ulic, negatywna weryfikacja wniosków obywateli o odnowienie szpalerów przy Luboszyckiej-Opolskiej oraz Reymonta, wycięcie kilku lip z alei przy ul. Podlesie o walorach pomnikowych lecz rzekomo bardziej niebezpiecznych dla pieszych niż pędzący tą samą ulicą użytkownicy samochodów. Podobny zapał w obsadzaniu Opola widać w planach usunięcia ponad tysiąca drzew w rejonie dworca Opole Wschodnie.
Usunięte nasadzenia zastępcze, posadzone w miejscu, gdzie spodziewano się remontu budynku
Umieściwszy to jeszcze w kontekście wielce ostatnich alarmujących przemian krajowego prawa w zakresie ochrony przyrody, zwłaszcza złagodzenia restrykcji odnośnie usuwania drzew, mamy się czego obawiać. W razie wątpliwości, spieszę wyjaśnić, że WOŚiR istnieje nadal.
"Zieleń, w moim rozumieniu, jest częścią architektury miasta, a nie dróg. Jeśli drogi będą priorytetem, to myślę sobie, że można się obawiać troszeczkę – i ja te obawy mam" – powiedziała radna Irena Dzwonkowska. Niestety, jak Państwo pewnie się domyślają, przejęcie przez MZD eksploatacji, utrzymania i ochrony większości zieleni w mieście bardzo pogarsza sytuację wysp Bolko i Pasieki, przez kolejną już kadencję zagrożonych ze strony MZD planami takich tras, których nie da się pogodzić z obecnymi wielorakimi pożytecznymi funkcjami tych obszarów. Wspomniane zostały też dzielnice peryferyjne i konieczność „równania poziomów” estetycznych. A że łatwiej się równa wszelkie poziomy w dół niż w górę, zadbane "dzielnice wbrew swej woli" mają się czego bać.
Wszystkie koty nasze są
To nie koniec niepokojących wieści dla mieszkańców dzielnych sołectw stawiających opór powiększeniu miasta, którymi Opole postanowiło się bardzo mocno zaopiekować. Oto zlecono schronisku dla zwierząt inwentaryzację, ile obecnie jest tam psów i kotów. Nie zrobiono jednak tego po to, żeby zastanowić się nad nowym programem adopcji ani nad dystrybucją kocyków. Postanowiono stwierdzić, ile jest psich i kocich wakatów. Choć największym zmartwieniem schroniska jest nadciągający sezon na niechciane żywe prezenty gwiazdkowe, wszystkie te zlecone przez miasto kalkulacje odbywają się w kontekście przyłączenia nowych dzielnic.
Dbałość o porządek wyraża się w uporządkowaniu nazw ulic w sołectwach oderwanych od macierzy, co przejawiać się będzie także w koniecznym wietrzeniu szuflad firm z dotychczasowych ulotek, katalogów, folderów, wizytówek, pieczątek, wszelkich breloków, czapeczek, siateczek i długopisików z nadrukami. Na koszt własny. Druki 806-816.
Całe Opole zostanie objęte uchwałą w sprawie ustalenia zasad i warunków sytuowania obiektów małej architektury, tablic reklamowych i urządzeń reklamowych oraz ogrodzeń w Opolu (druk 820). Jest to uchwała, w której ścierają się różne interesy i potrzeby, a ułatwienie dla jednego jest restrykcją dla drugiego. Tego uniknąć się, niestety, nie da. Zatem polecam zapoznać się z całością uchwały i nie narzucam interpretacji. Zwracam jedynie uwagę na to, że definicja „reklamy” w Ustawie krajobrazowej zawiera właściwie więcej, niż przychodzi nam na myśl w pierwszej chwili. Niektóre przepisy wydają się zbyt liberalne, np. dotyczące siatek reklamowych umieszczanych „tymczasowo” albo potykaczy, które nie muszą – jak sama nazwa wskazuje – respektować praw pieszych, w tym niewidomych. Dodam także, że w przestrzeni Opola już teraz jest niezmiernie mało tablic, na których można bezpłatnie powiesić ogłoszenia drobne. Na własne potrzeby zinwentaryzowałam w tym roku tablice publiczne (otwarte, nie gabloty rady dzielnicy) i najkorzystniej wypadły dzielnice peryferyjne, choć w każdej sytuacja wygląda inaczej.
Wydaje się, że aby rozszerzać działalność danej jednostki, co m.in. pociągnie koszty, musi ona najpierw spełniać cele, dla których została powołana, w obecnym zakresie. O nowe dzielnice ma bowiem teraz zadbać również straż miejska (druk 832) – ta sama, która instruuje obywateli, że w mieście Opolu wolno wyprowadzać psa bez smyczy i kagańca, zwłaszcza na teren placu zabaw z piaskownicą, wolno także przeciętnie pięć razy dziennie przez pół godziny osobiście wydeptywać wspólny skwer w pogoni za tym psem i kazać mu go zanieczyszczać. Instruuje też obywatela, że aby móc sprawę zgłosić, musi on dokonać osobistej konfrontacji ze sprawcą i jego zwierzęciem, mimo że sprawca codziennie wystaje ludziom pod balkonami i nie wiadomo, czy pod pozorem natrętnego wyprowadzania pieska zaledwie szuka darmowego WiFi, czy może robi klasyczne rozeznanie przed włamaniem. Patrol (o ile zdąży dotrzeć) i tak niczego nie będzie mógł zrobić, bo rzekomo nie istnieje coś takiego jak Regulamin utrzymania porządku i czystości w mieście Opolu (LVII/866/14), nie mówiąc o przepisach krajowych i spółdzielczych – ale patrol i tak zostanie wysłany. W sprawie nielegalnych spalinowych dmuchaw, którymi firmy mające sprzątać miasto ryczą od rana nad ciężkimi zbutwiałymi liśćmi na skwerach, nie bacząc na przekroczone wartości pyłów zawieszonych, SM usilnie próbuje dowieść, że uchwała Sejmiku Województwa nie ma charakteru zakazu. Kiedy obywatel chcący oddychać powietrzem udowadnia, że jednak miał rację, to do czasu następnej interwencji SM znajduje argument taki, że MZD może sobie wymyślić wyjątki od tego zakazu, które operatorzy dmuchaw mogą sobie dowolnie interpretować. Wolno jeździć samochodami wzdłuż po chodnikach, także o krok za kobietą z dzieckiem, bo przypadkowo obecna na miejscu SM nie poczuwa się ani do zareagowania, ani do przekazania sprawy policji. Ten sam sprawca może samym strażnikom przed oczami na koniec chodnikowej jazdy zatarasować wejście do dwóch sklepów. Jeśli ktoś zauważy rozbitą w drobny mak szybę pośrodku drogi dla rowerów, to niech zaraz to sprząta sam i jedzie potem spóźniony pół godziny na spotkanie, z zakrwawionymi rękami i startymi podeszwami; po strażników niech nie dzwoni, bo nawet 6 godzin po zgłoszeniu warunków niebezpiecznych dla rowerzystów miejsce będzie wyglądać tak samo. Takie właśnie służby, bijące w tej kadencji frontem do obywatela rekordy skuteczności, zaopiekują się dzielnie mieszkańcami niezależnych dotąd sołectw, zajrzą im do palenisk, przypilnują, żeby kot się nie wałęsał – i ogólnie nauczą moresu.
Miasto samoobsługowe: czekając na SM, w pół godziny butem i rękami zgarnięto szkło z drogi dla rowerów
Ciężkie jest życie suflera
Wydawałoby się, że w sumie młodemu wiceprezydentowi można darować, że wierzy w chińskiego smoka, czyli smog nadciągający z Pekinu nad Opole, ale nad bratni Jesenik już nie. Co prawda da się być zaledwie sześć lat starszym i rozumieć, że smog zabijający rokrocznie 40-45 tys. ludzi w Polsce jest generowany głównie przez lokalne paleniska, nadmierny transport samochodowy i przemysł, ale trzeba być wyrozumiałym i dla tych, którzy specjalizują się w wąskich dziedzinach. Gorzej, gdy podczas krótkiej prezentacji z własnej ukochanej wąskiej dziedziny wiceprezydent musi się wielokrotnie uciekać do pomocy suflera w osobie innego wiceprezydenta, tak że aż w końcu sufler, zdjęty litością, zaczyna sam podbiegać i pomagać.
Tak oto pan wiceprezydent Rol w ramach sesji RM zachwalał – ze wspomaganiem – swe wielkie życiowe dzieło, swą okrągłą piramidę mającą wkrótce być areną wybranych siatkarzy. O uznaniowym systemie nagród dla sportowców już pisałam w poprzednich relacjach-interpretacjach sesji RM, obecnie zachęcam do posłuchania w całości, jak zasady doboru Złotych Dzieci opolskiego sportu wyglądają w praktyce. Zasady te wydają mi się jeszcze mniej przejrzyste niż niebo nad Nową Wsią Królewską (druki 802 i 817). Uznaniowość widoczna jest także w programach wspierania olimpijczyków i studentów (druki 821 i 822).
Obiecujące jest to, że pan wiceprezydent Rol zdaje się wielką wagę przywiązywać do ruchu na świeżym powietrzu, co dziś podkreślił. Zobowiązuje go to do zapewnienia owego świeżego powietrza, co uważam za równoznaczne z włączeniem się w walkę społeczników i pogonienie smogu z powrotem do Chin.
Trudno zatem wytłumaczyć, dlaczego miasto borykające się ze smogiem o znacznych przekroczeniach (wg systemu monitoringu jakości powietrza Opolskiego Alarmu Smogowego regularnie przekraczających wartości alarmowe) wciąż zalicza żużel do czwórki kluczowych dyscyplin sportowych, a trenujący akurat w okolicy wspomnianej Nowej Wsi Królewskiej klub motocyklowy jest wśród klubów objętych wieloletnimi umowami i dostaje dotację w wysokości 270 tys. rocznie. Może sufler podpowie.
W grupie siła
Z pewnością pamiętają Państwo z poprzednich relacji-interpretacji, jak zwiększono limit liczby członków komisji stałych Rady Miasta. Oficjalną przyczyną było powiększenie Opola, jednakże przyczyna ta widniała tylko w Uzasadnieniu, a nie miała odzwierciedlenia w żadnym artykule uchwały.
Na podobnych zasadach zwiększona zostaje obecnie liczebność Rady Seniora (druk 798), czyli jednego z ulubionych targetów prezydenta Wiśniewskiego. O seniorów dba on jak należy: daje im Kartę Seniora ze zniżką na basen, ale chodników już im prostować nie musi, bo – jak tłumaczy – chodnikami nie można się pochwalić. Obecnie Rada Seniora będzie liczyć o 4 członków więcej. Kandydaci mogą być zgłaszani przez organizacje pozarządowe działające na rzecz seniorów, mające swoje siedziby na terenie miasta Opola, rady domów dziennego i całodobowego pobytu miasta Opola, a także przez Prezydenta Miasta Opola. Wybór, ostateczny i nieodwołalny, należy jednak do tego ostatniego. Nie istnieje przy tym żaden przepis, który by dyktował parytety dzielnic, i tak oto obecnie są dzielnice, które w RS nie mają przedstawicieli. Nic także nie gwarantuje, że czterej nowi członkowie będą w istocie mieszkańcami oddzieranych sołectw. Ale te nowe dzielnice tak ładnie wyglądały w Uzasadnieniu… prawie tak ładnie jak baloniki zawiezione do Warszawy przez wybranych seniorów na uliczny dansing w spalinach tuż przed czołem demonstracji przeciwników powiększania Opola latem 2016.
Jeżeli podobają się Państwu perypetie radnych albo przynajmniej takie wisienki na torcie jak dzisiejszy soczysty całus na wizji, zapraszam bardzo serdecznie do obcowania z radnymi, urzędnikami i ich gośćmi co miesiąc. Można przyjść samemu, można też skontaktować się z grupą Obywatelskie Opole dostępną na Facebooku i chętną do wdrożenia w tajniki druków i interpelacji. Z pełną już powagą oświadczam: to miasto dramatycznie potrzebuje Państwa uwagi. Nie jutro – teraz, natychmiast. Mieszkańcy muszą zacząć się interesować zmianami, które właśnie zachodzą. One już od dawna się szykowały: nieraz jeszcze widać pierwsze próby prowadzenia dróg czołgowych przez Pasiekę w dokumentach planistycznych z czasów III Rzeszy – ale to właśnie teraz sprawy nabierają zawrotnego tempa. Państwo powinni być w tym zorientowani i w miarę możliwości reagować. Po tylu falach emigracji, już tylko my zostaliśmy w tym mieście. Albo doń wróciliśmy.
Druki:
https://www.opole.pl/projekty-uchwal-xxxvi-sesji-rady-miasta-opola-29-grudnia-2016r/
Nagrania (większość dostępna dla posiadaczy konta na Facebooku):
https://www.facebook.com/ObywatelskieOpole/videos/356739298036443/
https://www.facebook.com/ObywatelskieOpole/videos/356776368032736/
https://www.facebook.com/ObywatelskieOpole/videos/356776368032736/
https://www.facebook.com/ObywatelskieOpole/videos/356801701363536/