1500 żołnierzyków i pojazdów wojskowych, które trzeba zobaczyć z bliska, by docenić ich urodę i wierność w odtworzeniu historycznych realiów umundurowania. Na uwagę zasługują szczególnie te, wykonane własnoręcznie przez Grzegorza Kamińskiego. Wszystkie razem tworzą atmosferę, która skłania do stwierdzenia, że wystawy, która byłaby tak interesująca zarówno dla dorosłych jak i dla dzieci -dawno nie widzieliśmy.
O przygotowaniach do wystawy pisaliśmy juz wcześniej ( https://tiny.pl/tsxwv ). Dziś w Muzeum Czynu Powstańczego na Górze Św. Anny wiele się działo, co świadczy o tym, że szerzone przez niektóre media informacje o złej sytuacji , czy nawet likwidacji muzeum są mocno przesadzone.
Okazuje się, ze zołnierzykami chętniej bawią sie dziewczęta niż chłopcy – co udało się stwierdzić wicemarszałkowi Zbigniewowi Kubalańcy.
– Nauka historii przez zabawę – to najlepsza metoda – przyznała profesor Anna Pobóg-Lenartowicz. Znakomita historyczka wyraziła nadzieje, że dzięki tej wystawie być może uda się przywrócić pamięć o trzech śląskich zrywa sprzed 100 lat. W wernisażu uczestniczyły dzieci z lesnickiej podstawówki – to w nich nadzieja…
A atrakcyjnie było już od wejścia. W budce strażniczej czuwał uzbrojony po zęby członek Grupy rekonstrukcji Historycznych „Piechota” z Wodzisławia.
Dalej był wspaniały świąteczny tort..
…ale nie był pozostawiony bez ochrony.
Nastepnym etapem było krótkie spotkanie z autorem wystawy Grzegorzem Kamińskim, który opowiedział o swej pasji i o tym jak zaczął zbierać żolnierzyki w trzecim roku życia i co z tego wynikło.
Grzegorz Kamiński może o swych żolnierzykach i o historii mówić interesująco godzinami. Nic dziwnego, że zarówno dzieci jak i dorosli słuchali go z dużą uwagą.
Potem były jeszcze podziękowania. Należały się wszystkim organizatorom.
A tort zapytacie? No cóż…
Fot. melonik