Po kilku nerwowych dniach i nocach w Groszowicach zapanował spokój. Poziom wody jest taki, że nie zagraża mieszkańcom.
– Szkoda, że trzeba było angażować tylu strażaków i ludzi, do budowy tego wszystkiego. To kupa pieniędzy – mówi mieszkaniec jednego z najbardziej zagrożonych domów na ulicy Podbornej. – Ale teraz piasek już mamy, niech nam tylko przywiozą cementu to sami wystawimy tutaj taki mur, że żadna powódź nie da mu rady.
Byli zalewani w 1997, 2010, teraz też ledwie uniknęli najgorszego. Może z tym cementem to nie jest zły pomysł.
Mieszkanka ulicy Brzegowej demonstruje zalany ogród. – Ale do piwnicy nie weszło – powtarza i widać , że już czuje się bezpiecznie.
Poziom wody w Opolu podniesie się jeszcze jutro wieczorem o około 30 centymetrów i będzie się utrzymywał przez kilka kolejnych dni. Nie powinno to grozić wylaniem, ale trzeba uważać na wały. Spłaszczenie fali, oprócz zalety, że woda się nie przelewa, ma tę wadę, że dłużej wytrzymać ją muszą wały, które już, także dzięki deszczom są mocno namoknięte…
– Według prognoz i modelowania numerycznego nie przewidujemy na odcinku od Raciborza do Wrocławia przelania przez wały. Natomiast wszystko zależy od tego, jak te wały są szczelne, wytrzymałe. Te powodzie zdarzają się właśnie tam, gdzie wały nie wytrzymują. Model nie jest w stanie tego uwzględnić – podkreślał dzisiaj na odprawie z Donaldem Tuskiem we Wrocławiu dyrektor IMGW.
– Bardzo was proszę, aby nie brać za dobrą monetę komunikatów, które mają nas uspokoić. Mamy być cały czas w największym napięciu i zdenerwowani. Nie mówię o panice, tylko nie ufajcie dobrym komunikatom. Ludzie na dole nie mają poczucia, że wszystko gra – mówił Tusk do uczestników odprawy.