W 1837 roku (M.DCCC.XXXVII) ukazał się w Londynie przewodnik po ziemiach niemieckich. Nigdy bym się o nim nie dowiedział, gdyby nie digitalizacja. Digitalizacja polega na tym, że coś, co przed wieloma, wieloma laty ukazało się wydrukowane na papierze, zamienia się na postać elektroniczną i umieszcza w sieci. Tak robi Google, który m.in. umieścił w sieci ten zdigitalizowany angielski przewodnik z 1837 roku. Poniżej pierwsza strona tego przewodnika:
Trafiłem na ten przewodnik, buszując po sieci. Znalazłem w nim informację o Opolu. Wygląda ona tak:
W moim (niepewnym) tłumaczeniu na polski brzmi ona tak:
Opole leży nad Odrą na Górnym Śląsku i ma 3000 mieszkańców. Głównymi budynkami i instytucjami są: zamek królewski, stary kościół parafialny oraz kościół św. Wojciecha, gimnazjum, ratusz, szpital i loża masońska, wytwórnie odzieży, wyrobów skórzanych oraz wódki.
Zajazdy: "Saski Dwór" (Hotel Saski) i "Trzy Korony".
Informacja z przewodnika jest krótka i niepełna. Zwracają jednak uwagę niektóre jej elementy. Wśród najważniejszych instytucji miasta autor przewodnika wymienia lożę masońską. Opolską lożę masońską (Loża Psyche) założono 24 stycznia 1818 roku. W 1837 roku nie miała jeszcze dwudziestu lat, a już była (podobno) jedną z najważniejszych instytucji miasta. O początkach loży masońskiej w Opolu napiszę obszerniej kiedy indziej.
Zwracają też uwagę wymienione przez autora przewodnika zajazdy: "Saski Dwór" i "Trzy Korony". Nie został wymieniony "Czarny Orzeł". Dlaczego? Jeśli zaś chodzi o "Trzy Korony", to był to, być może, najważniejszy zajazd w Opolu w XVIII wieku. Dziś praktycznie nie pamięta się o nim.
Pozwolę sobie też na zwrócenie uwagi, że w przypadku obu opolskich zajazdów podane są (w nawiasach) ich francuskie nazwy ("l'Hotel de Saxe" i "les Trois Couronnes"). W tamtych czasach języki niemiecki i angielski uważano za języki prostych ludzi. Ludzie na poziomie posługiwali się francuskim. Wytworny zajazd musiał mieć też francuską nazwę. Do dziś zresztą mówimy "elegancja Francja". Ciekawe jak współcześni Francuzi radzą sobie z upadkiem znaczenia ich języka.
Ja nie jestem Google, ale też czasem coś zdigitalizuję. Fotografuję np. fragmenty opolskich archiwalnych gazet i wstawiam je na Grupę Lokalną, przez co stają się dostępne w sieci. Niedawno pisałem na Grupie Lokalnej o jedzeniu kiełbasy nadziewanej złotem. Zainteresowani znajdą ten artykuł pod adresem:
https://www.grupalokalna.pl/beczka/na-wyspie-bolko-jedli-kielbase-nadziewana-zlotem
We wspomnianym artykule znalazło się ogłoszenie z 1882 roku, które przypominam poniżej:
Dziś otrzymałem mejla ze Szwajcarii. Mieszkająca tam pani z rodziny Riebeth prosiła o więcej informacji o karczmarzu z Przeskoczenia, bo to najprawdopodobniej jej rodzina. Ja niestety nie mam więcej informacji, więc tylko zapewniłem Szwajcarkę, że teraz będę wyczulony na nazwisko Riebeth i jeśli tylko coś mi wpadnie w oko, to zaraz jej podeślę. Przykład ten pokazuje, że warto digitalizować nawet stare ogłoszenia prasowe, co też będę nadal robić.