Pajęczyce z Opola – grupa kobiet, która z determinacją i wdziękiem organizuje wsparcie dla Ukrainy. Gdyby ktoś szukał definicji społecznej odwagi i determinacji, mógłby spokojnie zacząć od nich. Pajęczyce z Opola – nieformalna grupa kobiet, które od wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie regularnie organizują zbiórki, transporty, koncerty i aukcje charytatywne. Nie mają logo, fundacji, grantów. Mają za to kontakty, sieć zaufania, i co najważniejsze – konsekwencję.

Ich specjalność? Ręcznie tkane siatki maskujące, wykorzystywane na froncie przez ukraińskie wojsko do kamuflażu okopów, sprzętu i pojazdów.

To żmudna, fizycznie męcząca praca. Kilometry sznurka, kawałki materiału, nożyczki . Godziny, dnie, tygodnie pracy, by stworzyć siatki o powierzchni nawet kilkunastu metrów kwadratowych. Ich sieć to nie metafora – to realna konstrukcja obronna, która ratuje ludzkie życie.

Gdy inne formy pomocy zwalniają – one przyspieszają. A kiedy ktoś zapyta, kto im pomaga, odpowiedzą: „wszyscy, którym nie jest wszystko jedno”. Nauczyciele, uczniowie, lokalne firmy tekstylne, ludzie dobrej woli. I tak powstaje ta społeczna pajęczyna oporu, którą trudno przeciąć.

Pajęczyce z Opola: ciche bohaterki wielkiej sprawy zapraszają na koncert – już jutro

Pajęczyce nie ograniczają się do jednego formatu pomocy. Teraz zapraszają na koncert. Ale nie po to, by się pokazać. Tylko po to, by kupić kolejne auto terenowe dla 1039 Pułku Rakiet Przeciwlotniczych Ukrainy. Bo wiedzą, że kamuflaż to jedno, a mobilność – drugie. I że wolność potrzebuje obu.

Ich działanie ma swoją cenę – nie tylko materialną. To godziny spędzone z nożyczkami zamiast z wnukami. Zamiast odpoczywać, kombinują, jak rozciągnąć sznurek i siły na jeszcze jedną siatkę. I nie pytają, „czy warto?”. Dla nich to oczywiste.

Dlatego właśnie nazwano je Pajęczycami – nie przez przypadek. – Bo tworzą pajęczynę, która chroni przed złem. Bo w ich sieciach nie wpadają ofiary, tylko bezpieczeństwo – mówi ich przywódczyni Ola Czarnecka. Ich delikatna robota ma twardy cel: przetrwanie i zwycięstwo tych, którzy walczą za wszystkich nas.

Organizacja koncertu „Wolność, kocham i gram” to ich najnowsze dziecko. Cel? Zakup auta terenowego dla 1039 Pułku Rakiet Przeciwlotniczych Sił Zbrojnych Ukrainy. Brzmi poważnie? Bo takie jest. Po raz kolejny prowadzą zbiórkę na sprzęt wojskowy. Nie dlatego, że lubią broń. Tylko dlatego, że wiedzą, iż wolność nie jest dana raz na zawsze.

Pytanie: kto im pomaga? Przede wszystkim opolscy artyści. Zuza Galicka, utalentowana wokalistka o charyzmie scenicznej większej niż niejeden celebryta, nie wahała się ani chwili. Do niej dołączył Markocki – głos sumienia rocka – i zespół Freaks The Band, którzy podkreślają: „to nie show, to misja”.

A koszt? Tak, o tym też trzeba mówić. Nie chodzi tylko o pieniądze. To także czas, emocje, nieprzespane noce, wielokrotnie barwione łzy i wypalone telefony. To realna cena, jaką płacą te kobiety – matki, córki, sąsiadki – za nasz komfort, że „coś się dzieje”, że „Polska nie zapomina”.Pajęczyce z Opola: ciche bohaterki wielkiej sprawy zapraszają na koncert – już jutro

.Zaproszenie na koncert:Pajęczyce z Opola: ciche bohaterki wielkiej sprawy zapraszają na koncert – już jutro
🎸 Wolność, kocham i gram – Koncert Charytatywny dla Sił Zbrojnych Ukrainy 🎶
📅 Środa, godz. 17:00
📍 SCK, ul. Oleska, Opole

Na jednej scenie zagrają:
🎤 Zuza Galicka – opolska wokalistka o niezwykłym głosie
🎸 Markocki – rockowa energia i mocne brzmienie
🥁 Freaks The Band – żywiołowi, nieprzewidywalni, pełni pasji

Cały dochód przeznaczony jest na zakup terenowego auta dla 1039 Pułku Rakiet Przeciwlotniczych ZSU.
Wstęp: dobrowolne datki do puszek lub przez bilet wirtualny 👉 zrzutka.pl/fundraiser/b56wj8/withdraw

Pomóżmy im walczyć o wolność, którą tu – w Opolu – możemy jeszcze śpiewać.

Fot. CMZJMZ

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.