W piątek 20 marca o godz. 17:00 w Gminnej Bibliotece Publicznej w Popielowie odbędzie się "Spotkanie z Fletnią Pana". Według mojej wiedzy na instrumencie tym zagra Oleg Dowgal – muzyk Filharmonii Lwowskiej i wykładowca w Wyższej Szkole Muzycznej we Lwowie.
Oleg Dowgal przyjeżdża czasem do Polski na krótkie tournée, koncertując wtedy po całym naszym kraju. W ciągu kilku dni nie wystarcza mu czasu nawet na jeden koncert w każdym województwie. Tymczasem podczas poprzedniego tournée, we wrześniu 2014, odwiedził popielowską bibliotekę, a podczas obecnego, też w niej zagra. Popielów wydaje się być jakimś lokalnym centrum sympatyków fletni Pana. A może sympatyków Olega Dowgala?
Fletnia Pana nie należy do powszechnie znanych instrumentów. Ci, którzy o niej wcale nie słyszeli, myślą że słowo "Pana" oznacza Pana Boga. Tymczasem ono wprawdzie oznacza boga, ale całkiem innego.
Pan to bóg z wierzeń starożytnych Greków. Miał on tułów i głowę mężczyzny, ale nogi kozła. Miał też koźle rogi, bródkę i ogon. Nie przebywał z innymi pięknymi bogami na Olimpie, bo trochę się tam podśmiewano z jego wyglądu. Wolał więc biegać po lasach i gajach, których był opiekunem. Był też opiekunem pól, łąk pasterzy i ich trzód.
Nie dość że Pan mógł mocno przestraszyć człowieka swym wyglądem, to jeszcze, gdy się złościł, wydawał z siebie przeraźliwe krzyki. Wszyscy wpadali wtedy w panikę, czyli strach przed Panem. Słowo "paniczny" wywodzi się właśnie od imienia Pana.
Według starożytnych Greków Pan był bardzo aktywny seksualnie. Wciąż uganiał się za leśnymi nimfami, a jeśli mu pouciekały, to nie przepuszczał nawet pastuszkom. Gdy i ci mu się pochowali, przychodziła pora na owieczki i kozy, co starożytni uwieczniali w rzeźbach. Fotografie takich starożytnych rzeźb są opublikowane nawet w Wikipedii, ale tu jedynie link do zdjęcia, z zastrzeżeniem, że gdy ktoś nie ma 18 lat, lub jest wrażliwy, to niech w ten link nie klika.
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/2/2d/Pan_goat_MAN_Napoli_Inv27709_n01.jpg
Co to wszystko ma jednak wspólnego z fletnią? Pan upatrzył sobie kiedyś piękną leśną nimfę Syrinks i, z niecnymi zamiarami, usiłował ją schwytać. Syrinks uciekała, aż znalazła się nad rzeką. Wydawało się, że Pan już ją złapie. Pokazuje to obraz Rubensa. Warto tutaj zwrócić uwagę, że rubensowski ideał piękna kobiety był nieco inny niż dzisiejszy:
Rzeczne nimfy próbowały ratować swą leśną koleżankę i gdy Pan już ją obłapiał, zamieniły Syrinks w trzcinę. Chyba jednak nie był to szczęśliwy pomysł. Pan ściął Syrinks-trzcinę i pociął ją na siedem nierównych kawałków. Zmontował te kawałki w całość i w ten sposób zrobił sobie prosty instrument muzyczny, który nazwał syringą (od imienia Syrinks). Z powodów nie do końca zrozumiałych fletnię, instrument zdecydowanie doskonalszy od syringi, nazwano potem fletnią Pana.
Na obrazach, przedstawiających Pana, często umieszczone są syringa i laska pasterska. Widać to np. na znajdującym się w Muzeum Watykańskim obrazie Francesco Mancini'ego "Lotta fra Amore e Pan", czyli "Walka Amora z Panem":
Kto zatem chce posłuchać gry na fletni w artystycznym wykonaniu, ten może odwiedzić Gminną Bibliotekę Publiczną w Popielowie w piątek 20 marca o godz. 17:00. Będzie tam też można kupić płyty CD z muzyką na fletni (po 20 zł). Kto nie może być w Popielowie w podanym terminie, a chciałby posłuchać Olega Dowgala grającego na fletni, może kliknąć w link poniżej.
Aby zamknąć temat Pana, dodam jeszcze na koniec, że choć bogowie starożytnych Greków byli nieśmiertelni, to jednak Pan umarł. Miał wówczas 9720 lat. Stało się to za czasów Tyberiusza, czyli cesarza rzymskiego, za panowania którego w Betlejem narodził się Jezus. Niektórzy interpretują więc śmierć Pana jako symbol starożytnego zmierzchu bogów (Götterdämmerung). Dlaczego akurat Pan miał być tym umarłym bogiem? Próbować to wyjaśnić, to tak jak wypłynąć na nieznany ocean. Nie wiadomo, gdzie się dopłynie.
Fletnia Pana jest też w szczególny sposób związana ze Śląskiem, ale o tym napiszę wkrótce oddzielnie.