Po ogłoszeniu sondażowych wyników II tury wyborów prezydenckich, zamiast refleksji i gestu jednoczenia, usłyszeliśmy słowa, które dzielą. Kandydat PiS, Karol Nawrocki, ogłosił, że „udało się zjednoczyć cały obóz patriotyczny”. Jarosław Kaczyński dodał bez ogródek: „Wygraliśmy, bo mamy rację”. To nie tylko brak klasy – to pogarda dla połowy narodu.

W polityce można przegrać i nadal zachować godność. Można wygrać i jej nie mieć wcale. W niedzielny wieczór po ogłoszeniu wyników sondażu exit poll Karol Nawrocki i Jarosław Kaczyński pokazali, że nawet pozorna chwila triumfu może być moralną porażką.

„Udało nam się zjednoczyć cały obóz patriotyczny” – stwierdził Nawrocki z trybuny, z dumą, jakby właśnie ogłoszono zwycięstwo nad obcym najeźdźcą. Tylko że ten „obóz patriotyczny” to – według niego – niespełna połowa Polaków. Reszta? Czym są? Gorszym sortem? Europejczykami bez serca dla ojczyzny? Ta retoryka nie jest już tylko obraźliwa – ona rozsadza fundament wspólnoty narodowej.

Tymczasem sondaż exit poll przygotowany przez Ipsos dla TVN24 jasno pokazał, że przewagę – choć minimalną – zdobył Rafał Trzaskowski z wynikiem 50,3%. Nawrocki uzyskał 49,7%. Wynik niemal remisowy. A mimo to prezes PiS, nie czekając nawet na pełne dane, wypalił z butą: „Wygraliśmy, bo po prostu mamy rację”.

Nie „Polacy wybrali”. Nie „dziękujemy za każdy głos”. Tylko „mamy rację” – a więc inni się mylą. I już samo to przekreśla sens demokracji, której istotą nie jest wieczne zwycięstwo jednej racji, ale współistnienie wielu.

W kontrze do tej buty – pełna rozwagi i pokory reakcja Koalicji Obywatelskiej, także w opolskim sztabie Rafała Trzaskowskiego. Oczywiście była radość.

Ale żadnego szampana, żadnej euforii, tylko czekanie na pełne dane late poll i cisza, podszyta ostrożną nadzieją. Jak przypomina Andrzej Buła, lider PO na Opolszczyźnie, sam kiedyś był europosłem tylko przez… godzinę – dopóki nie spłynęły ostateczne wyniki.

Buła nie tylko gratuluje Trzaskowskiemu, że przekonał do siebie 20% wyborców pomiędzy pierwszą a drugą turą, ale też zwraca uwagę na głębię kampanii. Mówi o tym, że sukces nie był wynikiem propagandy czy przekazu medialnego, ale setek rozmów z ludźmi – szczególnie na wsiach i w miasteczkach.

Wybieramy prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, a nie działacza partyjnego z PiSu czy z Platformy – przypomina Buła. I dodaje: – Bo ten człowiek musi być prezydentem wszystkich Polaków. Nawet tych, którzy na niego nie głosowali – bo przecież nie będzie tego wiedział.

To zdanie powinno być obowiązkowym cytatem w podręczniku dla kandydatów na prezydenta. Bo to nie tylko funkcja – to zobowiązanie wobec narodu jako całości, nie jego połowy.

W tym kontekście skandaliczne słowa Nawrockiego i Kaczyńskiego brzmią jak z innej rzeczywistości – tej, w której prezydent to funkcjonariusz jednej partii, a patriotyzm mierzy się legitymacją partyjną.

Polska nie potrzebuje dziś takiego podziału. Potrzebuje prezydenta, który potrafi zrozumieć, że za 50,3% ludzi też stoi historia, emocje, wybory i nadzieje. Prezydenta, który nie dzieli na „swoich” i „resztę”.

Jeśli Rafał Trzaskowski tym prezydentem zostanie – niech słowa Andrzeja Buły będą drogowskazem: „To są kwalifikacje, kompetencje i to doświadczenie, które pozwoli mu nie tylko zjednoczyć kraj, ale i rozmawiać z Europą i światem”.

Polska na to zasługuje. Wszystka – nie tylko ta „patriotyczna” według Nawrockiego.

Fot. melonik

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.