Po-Ra-Wie Większyce pokonało TOR Dobrzeń Wielki w spotkaniu 20. kolejki IV ligi 3:1. – TOR był trudnym przeciwnikiem. Ciężko było sforsować ich obronę, ale napieraliśmy, aż w końcu się udało się i wygraliśmy – mówi Krzysztof Łebkowski, kapitan Większyc. Mecz odbył się w sobotę, 1 kwietnia na stadionie TOR-u.

Pechowa końcówka i przegrana TOR-u Dobrzeń Wielki z Po-Ra-Wiem Większyce

Już na początku spotkanie do ataku zdecydowanie ruszyły Większyce. W 11. min, po tym jak z bliska uderzył Kamil Szafarczyk, dobrzeniaków z opresji wybronił ich bramkarz – Sebastian Grygier. Dwie minuty później do rzutu wolnego podszedł Łebkowski, ale i tu zawodnicy Po-Ra-Wia nie zdołali nic zdziałać. Wydawało się, że to goście mają decydujący głos, ale niebezpieczne sytuacje stwarzał także TOR.

Według mnie, początek spotkania był wyrównany. Dobrzeń kilkukrotnie zagroził nam ze stałych fragmentów, aż w końcu jeden wykorzystał – mówi Krzysztof Łebkowski. W 24. min bramkę dla TOR-u zdobył Grzegorz Benedyk. Piłkarz pokonał bramkarza po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, który został podyktowany po faulu na Szpecie.

Siłę i wiarę w końcowy wynik przywrócił nam rzut wolny, który zamieniliśmy w bramkę – mówi Łebkowski. W 43. min, po dośrodkowaniu z wolnego, z bliska uderzył Sebastian Stachura. Grygier złapał piłkę, ale zaraz wypuścił ją do bramki. Chwilę potem Stachura mógł zdobyć kolejną bramkę, ale po tym jak staranował bramkarza TOR-u, który także ruszył do piłki, arbiter przerwał akcję.

Niebezpiecznie pod bramką TOR-u zrobiło się w 65. min. Soczyste uderzenie zza „szesnastki” oddał Marcin Ściański. Piłka minimalnie minęła bramkę. Dwie minuty później, ten sam zawodnik, został zatrzymany przez Markiewicza. Mimo to zdołał oddać prowizoryczny strzał, który otarł się o boczną siatkę.

Kolejne zagrożenie stworzył Kamil Szafarczyk. Z jego mocnym strzałem zza pola karnego efektownie – ale z trudem – poradził sobie Grygier.

TOR był trudnym przeciwnikiem, cofnęli się i z mojej perspektywy grali piątką w obronie. Ciężko było sforsować ich obronę, ale napieraliśmy, aż w końcu się udało się i wygraliśmy – mówi Łebkowski.

W 85. min zawodnicy z Większyc postawili całą obronę gospodarzy na nogi. Po kilku strzałach na oślep bramka została pusta. Bronili jej stojący na linii obrońcy, którzy długo nie pozwalali przeciwnikom zdobyć gola. Defensywę przełamał dopiero Adam Makowski. Tym samym wyprowadził Po-Ra-Wie na prowadzenie.

Po trzech minutach było już „pozamiatane”. Zza „szesnastki”, po długim słupku uderzył Marcin Ściański. Grygier mógł tylko wyciągnąć piłkę z siatki.

fot. Natalia Gusta

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Zawsze Pewnie, Zawsze Konkretnie