Piotr Szlapa jest wójtem elektem gminy Dobrzeń Wielki. W drugiej turze pokonał Henryka Wróbla stosunkiem głosów 2039–948. W Radzie Gminy zasiadał przez pięć kadencji, reprezentując Borki i Czarnowąsy. Po włączeniu tych miejscowości do Opola, Szlapa do słowa „Ślubuję” dodał: „ale gminie Dobrzeń Wielki”. Jego gest był dyskutowany i wzbudzał kontrowersje.

Nasz rozmówca opowiedział nam o tym, dlaczego nie wziął udziału w debacie z wójtem Wróblem w drugiej turze, co zrobi z tematem podzielenia gminy i jak widzi jej przyszłość.

Piotr Szlapa: „Nie podnoszę nosa do góry. Czeka nas ciężka praca” [WYWIAD]

Opowiecie.info: Jakie uczucia Panu towarzyszą po zwycięstwie w wyborach?

Piotr Szlapa: Nie towarzyszą mi żadne szczególne uczucia. Cieszy mnie wygrana moja i komitetu. Ale nie umieram ze szczęścia ani nie podnoszę nosa do góry, bo wiem, że czeka nas ciężka praca.

Dlaczego nie przyjął Pan zaproszenia do debaty z wójtem Wróblem w drugiej turze? Obawiał się Pan porażki z doświadczonym samorządowcem?

Ten temat stał się głośny ze względu na jakieś dwie osoby i wyszedł ze strony mniejszości niemieckiej, nie wójta. Rozmawiałem o tym z wójtem Wróblem. Zarówno on, jak i ja nie byliśmy zainteresowani debatą. Oprócz tego w tygodniu przedwyborczym miałem zaplanowane dwa bardzo ważne wyjazdy. Swój program przedstawiliśmy przed pierwszą turą na zebraniach we wszystkich miejscowościach.

W trakcie drugiej tury nie odnosił się Pan do krytyki ze strony mniejszości niemieckiej podnoszonej pod Pana adresem. Szef TSKN, Rafał Bartek, wypominał Panu na przykład, że nie wziął Pan odpowiedzialności za swój mandat radnego w Opolu i odmówił ślubowania. Czy chce się Pan do tej krytyki odnieść teraz, po wyborach?

Powiem tak: niech mniejszość szuka sobie wrogów gdzie indziej. Może i jestem osobą kontrowersyjną, z dosyć ostrym charakterem, ale jeżeli ktoś mnie krytykuje, to chcę się odnosić tylko do prawdziwych zarzutów, a nie urojonych.

Sprawa z odmówieniem ślubowania Opolu to była moja osobista decyzja. Oceniam ją dobrze również dzisiaj. Jestem wolnym człowiekiem i mam swoje zdanie. Nie miałem zamiaru służyć komuś, kto zniszczył nasze marzenia, a znając sytuację w Opolu dobrze wiedziałem, że nasze znaczenie w radzie miasta jest symboliczne i nie da się w niej osiągnąć niczego konkretnego dla wchłoniętej miejscowości. A tym bardziej dla reszty gminy Dobrzeń Wielki.

Radni klubu Mniejszość Niemiecka–Dla Samorządu, w którym znalazły się osoby z pozostałych miejscowości twierdzą, że Pana głosu zabrakło przy paru inicjatywach.

Niech mi pokażą, które to sytuacje. Ja ich nie widzę.

Dało się również usłyszeć głosy, że nie wziął Pan odpowiedzialności za bycie radnym, bo już wtedy był Pan łasy na lepsze stanowisko w gminie.

Wystarczy spojrzeć na nagrany film, w którym odmawiam ślubowania: czy to było działanie specjalne, czy spontaniczne? Niech sobie krytycy sami wyciągną wnioski.

Jest Pan jedną z twarzy protestów przeciwko powiększeniu Opola. Co Pan będzie robił w tej kwestii? Czy temat będzie kontynuowany?

Dla mnie sprawa zaboru miejscowości przez Opole się nie skończyła. W związku z tym co się dzieje, teraz pałeczka leży po stronie wchłoniętych miejscowości. Jeżeli oni będą dążyli do zmian, to znajdą we mnie pomocną rękę.

A jeśli nie?

To na siłę nie można nikogo uszczęśliwiać.

Gmina Dobrzeń Wielki będzie składać wniosek o zmianę granic do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administacji, tak jak w poprzednich latach?

Czekam na reakcję mieszkańców z przyłączonej strony. Jeśli oni nie byliby tym zainteresowani, a ja złożyłbym taki wniosek bez mrugnięcia okiem, to zachowałbym się jak Wiśniewski. Nie będę uszczęśliwiał nikogo na siłę.

Mamy do czynienia z ciekawą sytuacją: wyniki głosowania na terenach przyłączonych sugerują, że duża część ludzi pogodziła się ze zmianą granic. Z kolei w pozostałej części wybór Pana może oznaczać radykalizację kursu w sprawie powiększenia. Czy nie jest zatem tak, że ma Pan walczyć z kim, ale już nie ma dla kogo?

Podchodzę do tych wyników z dystansem. Część ludzi zagłosowała na Wiśniewskiego, ale trzeba na to spojrzeć w kontekście frekwencji i liczby uprawnionych do głosowania. Tylko to daje jakąś podpowiedź co do tego, jakie poparcie ma prezydent na tych terenach. Dla mnie wymierny będzie tylko i wyłącznie wynik referendum. Jeżeli on pokaże, że więcej niż 50% nie chce wrócić do gminy Dobrzeń Wielki, wówczas uznam tę sprawę za zamkniętą. Ale decyduje o tym tylko referendum.

Czy hasło „Cała gmina zawsze razem!” dla nieprzyłączonej gminy jest jeszcze aktualne?

Jak najbardziej, nawet bardziej niż przedtem. To, że ludzie mają różne preferencje wyborcze wcale nie znaczy, że to hasło przestało mieć dla nich znaczenie.

Czeka Pana bardzo ciężka kadencja. Gmina Dobrzeń Wielki będzie dostawać pieniądze z Opola jeszcze tylko przez dwa lata, a i tak mniej niż w ostatnim roku. Sytuacja finansowa będzie trudna. Jaki ma Pan pomysł na poradzenie sobie z tym?

Jestem absolutnie świadomy, że gmina jest w złej sytuacji finansowej. Przedstawienie społeczeństwu w każdej miejscowości we właściwy sposób możliwości finansowych gminy powinno je uświadomić, na co nas stać. Prace nad terenami inwestycyjnymi, przyciągnięcie inwestorów i, nie ma co ukrywać, rozsądne gospodarowanie pieniędzmi powinny przynieść wymierne efekty. Wiem jednak, że nie jest to proces jedno- czy dwuletni, tylko sprawa dalszej przyszłości. Na zebraniach przedwyborczych ten temat przedstawialiśmy jasno: czeka nas przynajmniej 5–7 chudych lat, zanim uda się uzyskać stabilizację finansową.

Jednym ze sposobów wójta Wróbla na trudną sytuację w gminie była budowa nowego osiedla. Temat wzbudził kontrowersje. Czy poprze Pan ten pomysł?

Nowe osiedle oznacza sprzedaż terenu, za który gmina dostanie kilka milionów złotych. Musi go jednak uzbroić w media, zapewnić drogi, chodniki, dostęp do żłobka, przedszkola, szkół – do każdego z tych czynników będzie musiała dopłacić. Czy będzie się to opłacać? Trudno powiedzieć, trzeba to będzie przeliczyć. Wydaje mi się jednak, że koszty będą większe niż przyniesiony z tego tytułu dochód. Będę miał np. 1000 mieszkańców, dla których Dobrzeń będzie jedynie sypialnią i nie będą z tym terenem mentalnie związani. A za kilka lat wyprowadzą się gdzieś indziej. Nie wiadomo więc, jak wielkie będą dochody z podatków od nowych mieszkańców. Trzeba to sprawdzić i wyciągnąć konkretne wnioski, jaka jest wysokość wpływów z PIT i jakie to daje gminie dochody.

A temat praw miejskich dla Dobrzenia? W podsumowaniu kadencji przewodniczący Rady Gminy, Klemens Weber, polecał poważne zastanowienie się nad tą sprawą. Mówił, że prawa miejskie miałyby chronić pozostałą część gminy przed potencjalnym przyłączeniem jej do Opola w całości.

Kto mi zagwarantuje, że za kilka lat nie będzie takiej władzy w Polsce, która powie, że ośrodki miejskie położone blisko siebie należy ze sobą połączyć, by obniżyć koszty ich utrzymania? Są dwa miasta koło siebie: duże i małe, więc podłączą to małe do dużego. I co wtedy? Na razie nie widzę żadnych korzyści. Ale tu nie chodzi tylko o mój pogląd, ale o pogląd mieszkańców: to ich wola musi tu być decydująca: czy chcą mieszkać w mieście, czy na wsi?

Czy jest coś, co chciałby Pan dziś powiedzieć Henrykowi Wróblowi?

Szanuję go jako człowieka. Nie unoszę nosa do góry. Wydaje mi się, że jestem świadomy tego, jaka praca mnie czeka. I dobrze rozumiem, że jeśli nie spełnię oczekiwań mieszkańców, to za pięć lat mogę znaleźć się w tej samej sytuacji.

Wójt Wróbel zapowiedział, że chętnie przekaże swoje sugestie dotyczące przyszłości gminy nowej ekipie i „telefony z pytaniami będzie odbierał”. Skorzysta Pan z jego pomocy?

Na pewno nie odrzucę żadnej pomocnej ręki, która wskaże mi właściwe działania. Zwłaszcza takiej z doświadczeniem samorządowym.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Zawsze Pewnie, Zawsze Konkretnie