Od kilku tygodni obserwuję jak plakaty banery, reklamy wielkopowierzchniowe związane z wyborami zalewają miasta i wioski. Wszystkie jednej opcji. Kandydaci PiS konkurują między sobą.
Przyglądając się zdjęciom można zauważyć jak bezceremonialna jest to konkurencja. Pierwszy kleił swoją propagandę Sławomir Kłosowski, były eurodeputowany. Ale juz następnego dnia postanowiła się wyeksponować Violetta Porowska, opolska jedynka, wicewojewoda. I nie żeby gdzieś obok. Zresztą to zrozumiałe: Kłosowski zakleił wszystko co się tylko dało. I tak Porowska znalazła się na Kłosowskim.
Nie upłynęło jednak wiele czasu, gdy kolejny pisowski kandydat stwierdził, że dość – teraz jego kolej. I starannie zaczął pokrywać starszych, bardziej doświadczonych kolegów swym wizerunkiem.
Czort wie, z którego miejsca startuje – nazwisko całkiem obce. Zakrył jak mógł. Ale oto do dzieła przystąpił z ostatniego miejsca Marcin Ociepa. Skromnie, nie zakrył wszystkiego. Może dlatego, że setki banerów rozwiesił w całym regionie a lawety z jego reklamą stają to na Politechnice to na Uniwersytecie…
Tak to ciężko zapracowane pieniądze wydają na zaklejanie nawzajem swoich reklamówek kandydaci PiS.
I to bylby juz koniec moich obserwacji, gdyby nie pojawił sie ktoś niewątpliwie niezbyt sprzyjający „dobrej zmianie”. Pierwsza dostrzegła to i opowiedziała na portalu społecznościowym pani Basia, opolanka: – Aż mi serce urosło gdy to zobaczyłam – napisała. – Aż chce się życ – dodał kolejny komentator.
Początkowo tylko w jednym miejscu, ale po kolejnej nocy było tego już znacznie więcej.
Pozostaje mi to jakoś skomentować. Posłużę się klasykiem: nie pochwalam, ale rozumiem…
Fot. kapitan