Z Jarosławem Kielarem, od 20 lat burmistrzem Kluczborka, rozmawia Jolanta Jasińska-Mrukot

– Panie burmistrzu, co pan powie na zmianę terminu wyborów samorządowych, które „kalendarzowo” powinny odbyć się jesienią 2023 roku?

Daty konstytucyjne muszą być stałe. Nie ma wojny w Polsce, nie ma sytuacji nadzwyczajnych, które wskazywałyby na konieczność przesunięcia wyborów. Więc wszystko powinno się odbywać zgodnie z konstytucyjnym terminem.

– Projekt ustawy przesuwającej wybory już jest napisany, zaraz trafi do Sejmu, jak zapowiada marszałek Ryszard Terlecki. PiS ma większość, więc ją przegłosuje, zostaje tylko prezydent. Podpisze, czy nie podpisze, oto jest pytanie?

– PiS boi się przegranej, więc przedłużenie kadencji jest w jego interesie. Wybory w terminie to kolejny straszak dla wszystkich panów z PiS-u z samorządów, „bo to dotyczy nie tylko was, ale też rodzin”, a wiemy, jak to jest powiązane. A na prezydenta bym nie liczył. Wszyscy myśleliśmy, w przypadku sądów, że jeszcze coś zmieni, ale okazało się, że wszystko zostało po staremu. Natomiast w Sejmie mają tak nieliczną większość, że wszystko może się zdarzyć. Życie pokazuje, że trudno coś przewidzieć.

A gdyby odbyły się w terminie konstytucyjnym? Samorząd to zupełnie co innego, jest blisko ludzi i tej codzienności.

Tutaj też chodzi o przepływ pieniędzy, o układanie osób, których w samorządach PiS nie ma za wielu. Samorządy jak zwykle dadzą sobie radę, choć nie będzie to łatwe.

– Kadencja i tak już została przedłużona w 2018 roku do pięciu lat, a wielu samorządowców uważa, że to dobry pomysł, bo co można zrobić w przeciągu czterech lat? Samorządowcy mówili, że po czerech latach człowiek dopiero się rozpędzał.

– Jestem od dwudziestu lat burmistrzem, więc chyba mi trudno mówić. Są inwestycje, które robi się dziesięć lat, mam tu przykład obwodnicy Kluczborka. Tak, jak w życiu, planuje się na dłużej i wtedy dobre rzeczy powstają. Ale tutaj decydują ludzie – jeśli planujesz i robisz źle, to cię nie wybiorą. I to, czy to będzie czteroletnia, czy pięcioletnia kadencja, nie ma tutaj znaczenia, choć oczywiście z punktu widzenia zarządzania lepsza jest dłuższa.

– Zasada „dobrze rządzisz, to znów cię wybierzemy” zawsze i wszędzie działa?

Są niektóre bardzo małe gminy, tam rzeczywiście rodzina i przyjaciele mogą kogoś wybrać, ale to są naprawdę sporadyczne przypadki.

      

  

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.