Gdy na początku października na Śląsku Opolskim rozpoczyna się sezon na grzyby, nad polskim morzem kończy się sezon plażowania.

Tylko nieliczni spragnieni słońca próbują łapać resztki opalenizny.

Pocztówka znad Bałtyku
I choć wczasowiczów coraz mniej, a w kawiarniach i na skwerach ruch niewielki – ceny wciąż wysokie. To nie prawda, że po sezonie nad Bałtykiem jest taniej. Przykładowo: porcja dorsza z frytkami i surówką, w zależności od wagi, kosztuje tyle co w pełni lata czyli ok. 40-50 zł, a kufelek piwa (blisko plaży) -10 zł. Różnego rodzaju pamiątki, gadżety, fujarki, wiatraczki – bez różnicy – w lipcu czy pod  koniec września kosztują tyle samo.

Za pobyt w przyzwoitym pensjonacie, dwa noclegi ze śniadaniem dla dwóch osób –  zapłacimy w granicach 300 zł.

Rejsy po Bałtyku np. Piratem – 40 minut, są, ale w cenie letniej czyli 45 zł od osoby. Jedyną atrakcją takiego pływania jest bujanie na fali i podwójna dawka jodu, bo podobno o tej porze roku Bałtyk jest wyjątkowo aktywny.

Jeśli trafimy na słoneczną pogodę, to i jesień nad Bałtykiem może być piękna. Choć znacznie droższa niż na grzybach w okolicach Pokoju. Bałtyk jesienią, przy ładnej, słonecznej pogodzie jest wciąż atrakcyjny, choć drogi. Mimo, że to już po lecie.

Pocztówka znad Bałtyku

Fot. Janusz Maćkowiak

Pocztówka znad BałtykuPocztówka znad BałtykuPocztówka znad Bałtyku

 

 

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Zawsze Pewnie, Zawsze Konkretnie