W wyjątkowy sposób Międzynarodowy Dzień Uchodźcy podkreśliły w Opolu Fundacja im. Romana Kirsteina (założona przez dzieci opozycjonisty Romana Kirsteina) i Komitet Obrony Demokracji, organizując we współpracy z klubokawiarnią OPO, prowadzoną przez stowarzyszenie Kulturalne Opole. Odbyła się tam debata przy choince z drutem kolczastym i wizerunkami dzieci z Michałowa.

Pomoc. O uchodźcach pod choinką z drutem kolczastym– To choinka przechodnia, która pojawi się w wielu opolskich kawiarniach po to, by przypominać, że pod pretekstem ochrony granicy polsko–białoruskiej skazuje na głód, choroby i śmierć ludzi w lesie – mówi Małgorzata Besz-Janicka, przewodnicząca KOD na Opolszczyźnie.- Zamiast bombek wizerunki dzieci z Michałowa.

Organizatorzy debaty podkreślają, że nie ma zgody na takie traktowanie uchodźców w Polsce, bo przyzwolenie na to, przy tych niskich temperaturach, to skazywanie na śmierć wycieńczonych z głodu i chłodu ludzi błąkających się po lasach.

Prowadząca debatę Katarzyna Kownacka, politolog, opolanka pochodząca z Podlasia (a wcześniej przez wiele lat dziennikarka) zwróciła uwagę na to, że kiedy my stawiamy kolejne nakrycie na stole, tam na granicy trwa od pięciu miesięcy największy kryzys humanitarny w Polsce od czasu drugiej wojny światowej.

– Zgodnie z tradycją pojawi się talerz dla wędrowca, ale czy bylibyśmy w stanie go ugościć, gdyby zastukał do naszych drzwi? – postawiła pytanie Katarzyna Kownacka.

Zachęciła też, by każdy zastanowił się, zrobił taki bilans, ilu z jego znajomych i bliskich działania rządu PiS uważają za dobre, a ilu takie postępowanie krytykuje.

Pomoc. O uchodźcach pod choinką z drutem kolczastymNa debatę do Opola przyjechała Marina Hulia, laureatka nagrody im. Ireny Sendlerowej „Za naprawianie świata”, a także autorka książki „Dzieci z dworca Brześć”. Marina przyjechała z Czeczenką Madiną Mozaliera, bohaterką filmu dokumentalnego „Wszyscy wszystko zjedli”.

W debacie bezpośredni udział wzięli ponadto Marcin Tumulka z Kędzierzyna-Koźla, współpracujący z Fundacją „Ocalenie”, oraz dr Błażej Choroś, politolog z Uniwersytetu Opolskiego.

Natomiast on-line na ekranie pojawiły się Małgorzata Kulczycka z grupy „Granica” i Anna Dąbrowska, prezeska stowarzyszenia Homo Faber, które pomagają uchodźcom, oraz Maciej Stuhr i jego żona Katarzyna.

Pochodząca z Opolszczyzny Małgorzata Kulczycka, aktywistka grupy „Granica” mówiła ze strefy nadgranicznej, chwilę wcześniej wróciła z akcji pomocy uchodźcom. Codziennie spotyka zziębniętych na granicy życia i śmierci bezbronnych ludzi, którym władza przypisuje najgorsze cechy. Tam na Podlasiu już nikt w to nie wierzy, widząc, jak skandaliczne zostali wykorzystani w celach politycznych, a polski rząd przejął zachowania służb Łukaszenki.

– O szczegółach pomocy nie będę mówić, bo pomaganie stało się tam nielegalne – mówiła Małgorzata. A opowiadanie o tym w szczegółach, jak się niesie pomoc humanitarną, jest jak zdradzanie szczegółów operacyjnych działań.

Pomoc. O uchodźcach pod choinką z drutem kolczastymMaciej Stuhr z żoną, Katarzyną Błażejewską-Stuhr, wraz z grupą artystów, aktorów i dziennikarzy włączyli się do akcji pomocy uchodźcom na granicy polsko-białoruskiej. Pani Katarzyna, z wykształcenia dietetyk kliniczny, stała się koordynatorem tej grupy. W przypadku państwa Stuhrów to kontynuacja pomocy uchodźcom. Kilka lat temu Czeczenka Madinaą Mozaliera, muzułmanka z trójką swoich dzieci, prawie rok u nich mieszkała.

Jaki miało to wpływ na ich życie?

– Z żoną pamiętamy gorsze czasy, nasze dzieci już nie, a ta sytuacja pokazuje im, że w życiu bywa różnie – mówił Maciej Stuhr.

A jak patrzyły na muzułmanów?

– Kiedy dostały żelki, nasze dzieci patrzyły na skład, żeby tam nie było żelatyny wieprzowej – mówiła Katarzyna Błażejewska-Stuhr.

Dzieci się ze sobą zgadzały.

Marina Hulia, która wzięła udział w debacie, jest córką Rosjanina i Białorusinki, mieszkała na Ukrainie, a od 25 lat w Polsce. Zajmuje się Czeczenami, którym udało się przedostać do naszego kraju. Ale nie tylko, bo spektrum tego, czym się zajmuje, jest szerokie – od bezdomności do starości.

Marina przejmująco śpiewa, każde wyśpiewane przez nią słowo podyktowane jest miękkim słowiańskim sercem.

Podejście do problemu na granicy bardzo podzieliło Polaków. Według grupy „Granica”, o to właśnie chodziło Łukaszence.

– Łukaszenka dostarczył takiego swoistego paliwa do tej sytuacji – mówi dr Błażej Choroś. – Żeby zrozumieć tę sytuację, powinniśmy się cofnąć sześć lat wstecz, do 2015, kiedy rozkręcała się kampania wyborcza. W tym czasie w naszym mieście odbywały się marsze przeciwko islamizacji Opola, znalazłem zdjęcie dzisiejszego europosła Patryka Jakiego z planszą „Islam równa się SS”. Badania wtedy prowadzone pokazały, że kampania była budowana poprzez zarządzanie strachem.

Politolog dodał, że przed 2015 rokiem uchodźca kojarzył się jako ktoś, kto potrzebuje pomocy. Dwa lata później uchodźca to ktoś kojarzony już głównie z zagrożeniem i terroryzmem. A synonimem słowa uchodźca stał się Arab, terrorysta, migrant.

– A to wytworzyło atmosferę, która mamy dzisiaj – mówi dr Choroś.

Więcej na temat debaty i całość rozmowy z dr Błażejem Chrosiem zamieścimy w najbliższym styczniowym wydaniu naszego wolnego medium, czyli w drukowanej wersji Opowiecie.info. Magazynie  

     

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.