Poseł Janusz Kowalski jest oburzony, że na Uniwersytecie Opolskim działa pełnomocnik do spraw równego traktowania. W liście do rektora, prof. Marka Masnyka, pyta go, kto za to płaci, czym zajmuje się pełnomocnik i jakie korzyści ma z tego uczelnia. Grozi też kontrolą.
Poseł Kowalski pisze: „Z wielką przykrością dowiedziałem się, że Uniwersytet Opolski, uczelnia utrzymywana z pieniędzy polskich podatników, promuje kłamstwa na temat zagrożenia praw obywateli Rzeczypospolitej Polskiej oraz obrzydliwe praktyki, z obrażaniem uczuć religijnych na czele. Gdybym chciał opisać powyższe zjawiska krótkimi słowy, napisałbym: Uniwersytet Opolski promuje ideologię LGBT – ideologię gender. A ta, jak wiadomo z licznych przykładów, nie służy rozwiązywaniu żadnych problemów, tylko niszczeniu więzi społecznych i realizacji rewolucyjnych lewicowych i antyspołecznych zmian wbrew woli większości polskiego społeczeństwa. Pod pozorem rozmów o „wolności równości, poszanowaniu drugiego człowieka”, jako „niezbędnego elementu życia studenckiego” dokonuje się ordynarna promocja ruchów, osób i zachowań, których efekty widzimy często na obscenicznych paradach”.
Dalej w liście poseł Kowalski zarzuca opolskiej uczelni, że marnotrawi pieniądze.
„Uniwersytet Opolski wydaje pieniądze publiczne na działania, których uzasadnienie w rzeczywistości jest co najmniej wątpliwe. Typowa walka z wiatrakami, szkoda jedynie, że za pieniądze publiczne i z prawdopodobnym naruszeniem dyscypliny finansów publicznych – co nota bene wymaga dogłębnej kontroli”.
Poseł Kowalski informuje też rektora UO, że skieruje w tej sprawie interpelację do ministra edukacji Przemysława Czarnka, aby ten zbadał, czym się zajmują tacy pełnomocnicy na polskich uczelniach i ile kosztują „polskiego podatnika”.
I taką interpelację Janusz Kowalski do ministra edukacji i nauki 27 czerwca wysłał. Czytamy w niej m.in.:
„Jesteśmy świadkami rosnącego swoistej inwazji środowisk LGBT na społeczność akademicką. Wyznawcy ideologii LGBT, wspierani organizacyjnie i finansowo przez liczne korporacje, NGO’s, przenikają do młodzieży akademickiej z fałszywym przekazem, stawiającym Polskę jako państwo rzekomo dopuszczające się dyskryminacji ze względu na orientacje seksualną. Z przykrością dowiedziałem się, że te antypaństwowe działania wspiera personel uczelni. Na Uniwersytecie Opolskim osoba zatrudniona na stanowisku pełnomocnika rektora ds. równego traktowania otwarcie stanęła w obronie organizatorów warsztatów nt. „metod prowadzenia akcji i kampanii na rzecz społeczności LGBT” (cytat z prasy regionalnej), których działalność spotkała się ze słuszną krytyką opolskich środowisk patriotycznych”.
Poglądy ministra Czarnka – identyczne, jak posła Kowalskiego – można się spodziewać, że takie kontrole przeprowadzi i zechce wskazać winnych.
Opowiecie.info poprosiło uczelnię o komentarz w sprawie listu posła Kowalskiego .
– Nie komentujemy tego – odpowiedział krótko Maciej Kochański, rzecznik Uniwersytetu Opolskiego.
Zapytaliśmy też Marzannę Pogorzelską, pełnomocniczkę ds. równego traktowania na Uniwersytecie Opolskim, prosząc o skomentowanie tego listu, bo też o to stanowisko, które piastuje, miał w liście wielki żal Janusz Kowalski, twierdząc, że jest zagrożeniem dla religii i rodzin.
Poseł Kowalski zamierza skierować w tej sprawie pismo do ministra edukacji Przemysława Czarnka, aby ten zbadał, czym się zajmują tacy pełnomocnicy na polskich uczelniach.
– Nie chcę komentować listu pana Kowalskiego – na wstępie powiedziała Marzanna Pogorzelska.
Janusz Kowalski, znany już ze swojej tęczowej obsesji, na tematyce LGBT skoncentrował się w liście do rektora UO. Tymczasem uniwersytecki pełnomocnik zajmuje się całą gamą grup ludzi zagrożonych nierównym traktowaniem.
– Na uniwersytecie jestem osobą, która monitoruje, edukuje, stara się wprowadzać i proponować działania, by dbać o standardy równego traktowania – mówi Pogorzelska. – Mam na myśli standardy dotyczące różnych przesłanek: narodowości, pochodzenia etnicznego, wieku, płci, niepełnosprawności, orientacji seksualnej czy statusu społeczno-ekonomicznego.
A z jakim nierównym traktowaniem można spotkać się najczęściej wśród studentów?
– To są różne kwestie powszechne w całym społeczeństwie i na różnych uczelniach – odpowiada Opowiecie.info pełnomocniczka ds. równego traktowania.
Czyli można powiedzieć, że w społeczności studentów dominują uprzedzenia, które są w całym społeczeństwie?
– Te najczęściej spotykane dotyczą pochodzenia narodowego, czy etnicznego, bo przecież mamy wiele studentek i studentów zagranicznych – podkreśla pełnomocniczka ds. równego traktowania. – Jest także kwestia seksistowskich komentarzy, które być może kiedyś były dopuszczalne, ale przecież czasy się zmieniają. Obecnie opracowujemy plan równości płci dla naszej uczelni, co oznacza szereg działań równościowych i uwrażliwiających na sprawy dyskryminacji związanej z płcią, która jest również, podobnie jak problemy doświadczane przez osoby LGBT+, kwestią, z którą się spotykam.
Marzanna Pogorzelska zwraca uwagę, że problem się nasilił, kiedy prawa osób LGBT+ stały się nośnym tematem dla niektórych polityków.
– Te obelgi, mówienie, że świat bez ludzi LGBT byłby piękniejszy i że są ideologią, wpływał na samopoczucie i funkcjonowanie tych osób w sposób, które nierzadko były w fatalnym stanie psychicznym – mówi Pogorzelska. – Politycy chyba nie zdają sobie sprawy z tego, że ich słowa są jak kamienie.
A cały list posła do rektora jest, w klimacie „januszowym”. Pełen sprzeczności, bo w jednym fragmencie zapewnia o braku jakichkolwiek zagrożeń wobec środowiska LGBT w Polsce, a w innym dziękuje Opolanom za ich przeciwdziałanie „indoktrynacji LGBT”, zapewniając o swoim poparciu. A jakie to poparcie? Tego nie napisał.
Pisze natomiast, iż nikt w Polsce „homoseksualistów” nie prześladuje i nie dyskryminuje, ale jakoś nie zauważa „stref wolnych od LGBT”, które powstały w licznych regionach z poparciem polityków Zjednoczonej Prawicy. Nie zauważa też wzgardliwych wypowiedzi polityków wobec ludzi z tej grupy, jak choćby Jarosława Kaczyńskiego.
Wspomina za to w liście o paradach równości. Ta opolska, we wrześniu ub.r., była w telewizji rządowej tak pokazana, by widzów zniechęcić i nastawić wrogo do społeczności LGBT. TVP nie dopuściła do głosu rodziców dzieci LGBT, bo ci naświetliliby inną i tragiczną rzeczywistość ich dzieci. Na takie sygnały płynące od polityków mogą tylko czekać bojówkarze.
Warto wspomnieć o jeszcze jednym fragmencie, kiedy poseł Janusz Kowalski pisze w liście, że wzorem rewolty hippisowskiej z lat 60 na Zachodzie, próbuje się teraz na polskich uczelniach robić rewoltę LGBT.
Poseł zdaje się nie wiedzieć, że LGBT to mniejszość, a rewolucji dokonują masy, a nie mniejszości. Tak czy inaczej poseł Kowalski już dał się poznać z atakowania mniejszości, zaczął od tej niemieckiej.
Odpryski tej hippisowskiej amerykańskiej kontrkultury dotarły do Polski już w latach 60, o co może poseł Kowalski zapytać „Psa”, czyli marszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego z PiS, który załapał się na jej falę w Polsce. Czego marszałek nie ukrywa, a nawet w wypowiedziach wspomina „lato miłości” z Olgą, czyli późniejszą wokalistką Korą, jako coś pozytywnego w swojej młodości.
Poseł Kowalski powinien więc o rewolucję zapytać „Psa”, który mu wytłumaczy, że to dwa różne zjawiska połowy lat. 60 – rewolta studencka na zachodzie w 1968 i ta hipisowska kontrkultura.
– Żadne wypowiedzi polityków nie zatrzymają postępu w dziedzinie praw człowieka, w dziedzinie zwalczania nierówności – podkreśla pełnomocniczka ds. równego traktowania na UO. – Kwestie związane z równością osób LGBT są oczywiste, a komentowanie wspomnianego listu byłoby trochę jak polemika z kimś, kto twierdzi, że Ziemia jest płaska. Wchodzenie w pewnie dyskusje po prostu nie jest poważne.
Jeden komentarz
Po co osłowi robić reklamę?