Ireneusz Jaki, prezes Wodociągów i Kanalizacji, zwołał konferencję na trzy dni przed posiedzeniem rady nadzorczej spółki, która podejmie decyzję, czy pozostanie on na swoim stanowisku. Natomiast szefowa rady zarzuca prezesowi Jakiemu, że jest przez niego zastraszana (jej oświadczenie publikujemy poniżej relacji z konferencji).

Prezes WiK mówi, że spółka jest w bardzo złej sytuacji, ale to nie jego wina– Poprosiłem państwa na konferencję związaną z przetargiem na prąd, a ściślej mówiąc, o moim zawiadomieniu prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez dwóch wiceprezesów zarządu, pana Paronia i panią Maślak – mówił na konferencji prezes WiK.

Mówił, że poszerzył to powiadomienie o dwóch członków rady nadzorczej, o przewodniczącą Annę Habzdę i wiceprzewodniczącego Rafała Klimka. W miejsce Klimka został powołany Paweł Kawecki, dotychczas był w WiK Prudnik.

– Jestem objęty tajemnicą śledztwa i nie mogę zbyt wiele mówić, ale jest to rozszerzenie związane z możliwością popełnienia przestępstwa na wielką szkodę – stwierdził prezes Jaki. – Dzisiaj już możemy mówić w związku z tym, że pojawiła się oferta firmy (na dostawy prądu dla WiK – aut.), która wynosi około 15 mln złotych na rok. To tyle, ile poprzednio oferta była na dwa lata. Dzisiaj możemy powiedzieć, że WiK jest stratny na kwotę 15 mln złotych.

Sprawą przetargu na prąd zajmuje się Prokuratura Okręgowa w Świdnicy. Przypomnijmy: przetarg na dostawę prądu dla WiK, wygrała firma, która odstąpiła potem od umowy. W efekcie spółka musi kupować droższy prąd na wolnym rynku.

Prezes WiK powiedział też podczas konferencji, że dzisiaj dostał od prezydenta Arkadiusza Wiśniewskiego oświadczenie wspólnika, iż ze składu Rady Nadzorczej odwołuje Rafała Klimka.

– Na to pytanie państwo możecie sobie sami odpowiedzieć, dlaczego zostaje dzisiaj odwołany – enigmatycznie odpowiedział prezes WiK.

A jakiego rozstrzygnięcia spodziewa się prezes WiK po czwartkowym posiedzeniu rady nadzorczej?

– Trudno powiedzieć, czego mogę się spodziewać, ponieważ to czwartkowe posiedzenie Rady Nadzorczej i jego miejsce jest bardzo zawoalowane – odpowiedział. – Nie wiadomo, co będzie dokładnie przedmiotem tego posiedzenia. 26 kwietnia również odbywało się tutaj posiedzenie rady i nagle zostało przeniesione do ratusza. Przed chwilą otrzymałem e-maila, że to posiedzenie czwartkowe będzie się odbywać w ratuszu.

Prezes mówi, że obecnie Rada Nadzorcza liczy dziewięć osób, a poprzednio pięć osób.

– Desant urzędników z ratusza kosztuje spółkę 200 tys. złotych rocznie więcej – dodał Ireneusz Jaki.

Czy na konflikt wokół WiK nie wpływa to, że włączył się do niego europoseł Patryk Jaki, były wiceminister sprawiedliwości i syn prezesa Ireneusza Jakiego? Przypomnijmy, przyjechał on do Opola, gdzie na konferencji prasowej zażądał od prezydenta Opola, by ten oddał dwa mieszkania kupione w TBS.

– Zaangażowanie mojego syna nie wynika z konfliktu, tylko z tego, że zadajecie mojemu synowi pytania, on stara się odpowiadać – przekonywał Ireneusz Jaki. – On nigdy nie był zaangażowany (w WiK – aut.), był zaangażowany wyłącznie dla dobra Opola i mieszkańców Opola.

Na początku konferencji prezes rozdał dziennikarzom analizę sytuacji finansowej WiK.

– To jest pismo, które skierowałem na ręce pana prezydenta i w którym informuję, jaka jest sytuacja w WiK, jak przez nich łamany jest ład korporacyjny w WiK – wyjaśnił. – To, co ci państwo zdążyli zrobić przez kilka miesięcy i przez co jesteśmy w takiej sytuacji, jaką mamy, czyli WiK jest w bardzo złej sytuacji finansowej.

– Oddając państwu to pismo, chciałem zauważyć, że ono jest z 4 kwietnia, wtedy pisałem o nieprawidłowościach w WiK, a pan prezydent przyznał, że dowiedział się o nich w kwietniu, więc to wszystko się nakłada – dodał Ireneusz Jaki. – Rada Nadzorcza do tego czasu nie była zainteresowana rozwiązaniem sprawy przetargu na prąd, tylko chciała te sprawy przykryć mobbingiem. Taka jest prawda w tej sprawie.

Tuż po konferencji prasowej Ireneusza Jakiego do naszej redakcji wpłynęło stanowisko Anny Habzdy, prezes Rady Nadzorczej WiK. Przytaczamy całą treść:

„Groźby, które dziś wobec mnie wykrzyczał prezes Jaki, kolejnym etapem zastraszania i wykorzystywania aparatu władzy, aby wymusić na mnie oraz pozostałych członkach Rady Nadzorczej odpowiednie zachowanie, podczas zaplanowanego na czwartek posiedzenia Rady Nadzorczej. W porządku obrad czwartkowego posiedzenia Rady Nadzorczej znajdują się punkty dotyczące ewentualnego zawieszenia bądź odwołania prezesa Ireneusza Jakiego

Jest to niedopuszczalne, gdyż stanowi element nacisku na niezależne osoby, a na dodatek jest oparte na bezpodstawnym oskarżeniu. Ireneusz Jaki sugeruje w nim możliwość wykorzystania aparatu ścigania oraz koneksji politycznych w swojej osobistej sprawie

Informuję, że do Rady Nadzorczej zostałam powołana w styczniu 2022 r., czyli już po rozstrzygnięciu przetargu, za który odpowiadał również pan prezes Ireneusz Jaki

Szanowni Państwo, zwracam się o pomoc i rzetelne informowanie opinii publicznej o nadużyciach władzy, których wszyscy jesteśmy świadkami. Strach, który padał m.in. na młode mamy w WiK, dziś dosięga także mnie. Boję się, że przed czwartkowym posiedzeniem rady zostanę zatrzymana, aby uniemożliwić mi wykonywanie obowiązków, do których wykonywania zostałam powołana..To także próba ukarania mnie za dążenie do wyjaśnienia afery Jakiego w spółce WiK”

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.