Wszystko przez obostrzenia, które nie pozwalają organizować szkoleń dla kandydatów na rodziców adopcyjnych i rodziców zastępczych. Tymczasem tutaj każdy miesiąc się liczy, bo w rozwoju małego człowieka każdy miesiąc bez bliskiej osoby, to blizna na jego psychice, bardzo źle wpływająca na jego dalszy rozwój.

Tak jak Piotruś, przykleja nosek do zimnej szyby, czekając na mamę. Ta prawdziwa już się nie pojawi, nadzieja w tej, która go pokocha. Takich dzieci jak Piotruś, czekających na nowych rodziców jest więcej.

Do adopcji trafiają niemowlęta i dzieci do ósmego roku życia, bo potem tracą najczęściej na to szansę.

– Nasze prawo nie dopuszcza możliwości bycia rodzicem adopcyjnym lub rodzicami zastępczymi bez konieczności przejścia szkoleń – podkreśla Agnieszka Gabruk, wicedyrektor Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej (ROPS) w Opolu. – Dlatego ROPS, wraz z Ośrodkiem Adopcyjnym w Opolu, kieruje pisma do premiera i ministerstwa pracy i polityki społecznej, jako głos sądzimy, że wszystkich ośrodków adopcyjnych w Polsce. Chodzi o to, żeby szkolenia rodzin adopcyjnych i rodzin zastępczych były wyłączone z tych rygorów. Tym bardziej, że spotkania odbywają się w nielicznych grupach. Także sądy rodzinne apelują do nas, by dla dobra małoletnich kontynuować szkolenia.

Ktoś mógłby powiedzieć, że skoro mamy pandemię, to może zrezygnować w ogóle z tych szkoleń, albo prowadzić je on-line. Jednak szkolenia dla rodziców adopcyjnych, które trwają 60 godzin, czy dla rodzin zastępczych, trwające 42 godziny, pełnią bardzo istotną rolę i nie są pozbawione sensu, jak mogłoby się pozornie wydawać.

– Podczas szkoleń nawiązuje się interakcję z kandydatami na rodziców, a prowadząc online trudno byłoby to zrobić – wyjaśnia Agnieszka Gabruk. – Ten kontakt jest konieczny, bo czasem się komuś wydaje, że jest gotów adoptować dziecko, a   podczas szkolenia wycofuje się z takiej decyzji. To sporadyczne przypadki, ale nie można tego tematu pomijać. I jeśli jedna osoba z małżeństwa ma jakiekolwiek wątpliwości, to proces jest zatrzymywany.

Sama tematyka w pewnym stopniu przygotowuje do wychowania.

– Przekazujemy wiedzę między innymi na temat problemów dzieci, wynikające z różnych syndromów np. FAS, ADHD. Mówimy o pielęgnacja niemowląt – wyjaśnia wicedyrektor Gabruk. – Niektóre godziny szkoleń, są wspólne dla rodziców zastępczych, jak i dla adopcyjnych, np. elementy prawa rodzinnego.

Jednym z tematów szkoleń jest też żałoba po utracie naturalnego rodzicielstwa.

– Bo temat żałoby nie jest związany wyłącznie z tematem poronień, ale faktu, że nie można mieć swojego ukochanego dziecka – wyjaśnia Agnieszka Gabruk.

Co do propozycji szkoleń on-line, to, po pierwsze, przepisy nie dopuszczają takiej formy, a po drugie – po wstępnym rozeznaniu już wiadomo, że dla wielu osób korzystanie z takiej formy szkolenia byłoby kłopotliwe.

– To środki komunikacji, które nie wszystkim pozwolą się  swobodnie i bezstresowo posługiwać – mówi Agnieszka Gabruk. -Poza tym dochodzi kwestia sprzętu, więc nie możemy na nich przerzucać ciężaru tego typu szkolenia.

W minionym roku za pośrednictwem opolskiego ROPS przeprowadzono 41 adopcji.

– To były adopcje rozpoczęte jeszcze w 2019, a zakończyły w 2020 roku – wyjaśnia wicedyrektor ROPS. – Jak tylko zelżeją obostrzenia epidemiczne, albo dojdzie do zmiany przepisów, pozwalających na szkolenia, chcemy doprowadzić do większej liczby adopcji.

Sprawę szkoleń trzeba szybko rozwiązać, bo brak możliwości ich przeprowadzania odbija się na dzieciach.

– Nasza nadzieja w zmianie przepisów, bo chcemy przeprowadzać szkolenia dla rodziców zastępczych i rodziców adopcyjnych – podkreśla Agnieszka Gabruk.

 

 

 

 

 

 

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.