Wielu taksówkarzy zastanawia się, po co w ogóle podjeżdżają na postój, bo ruch jest tak słaby. Natomiast opłaty są stałe, na które przestają zarabiać.
– Robota siadła, jest o ponad połowę mniej kursów i jeździmy gdzieś do godziny 16, bo potem pustka – mówi Tomasz Simowanyk z jednej z opolskich korporacji taksówkarskich. – Pół doby tylko pracujemy, a tak naprawdę to na taksówce zarabia się nocą, kiedy taryfa jest o połowę wyższa.
Okazuje się, że od kiedy gastronomia i puby nie działają, to i korzystających z taksówek prawie wcale. Wcześnie hotele korzystały ze swoich, sprawdzonych korporacji taksówkarskich, ale jak zostały zamknięte, to nie ma kogo wozić.
Taksówkarze mówią, że teraz jak wpada im połowa tego, co było przed rokiem, to jest już sukces. A koszty przecież są takie same, do tego trzeba płacić ZUS, 1,5 tys. złotych miesięcznie.
Tarcza osłonowa wypłacana wiosną wielu taksówkarzom uratowała życie. Wtedy dostali 1,3 tys. zł postojowego, za ZUS 1,5 tys. zł plus zasilenie w wysokości 5 tys. złotych. Teraz jednak najwyraźniej budżet państwa świeci pustkami, bo dla taksówkarzy nie ma żadnej oferty.
– Teraz jeszcze odpadną nam święta i sylwester, a to właśnie koniec grudnia był najlepszym okresem na taksówce, mieliśmy wtedy o połowę wyższe obroty – podkreśla Tomasz Simowanyk. – W naszej branży trudno o oszczędności, więc trudno nam będzie przetrwać ten miesiąc.
Niektórzy wprost mówią, że ograniczenia wprowadzone przez rząd w związku z epidemią, czyli limit uczestników wigilijnej kolacji oraz zakaz poruszania się nocą sylwestrową w godzinach od 19.00 do 6.00 rano, mogą być dla nich gwoździem do trumny.
– U nas już wielu taksówkarzy zawiesiło działalność, szczególnie ci w wieku emerytalnym, w obawie o zdrowie – dodaje Tomasz Simowanyk.
Natomiast młodsi zastanawiają się, czy nie przejść gdzie indziej, bo kierowców wszędzie potrzebują.
Pan Janusz, który w piątek stał na postoju przy pl. Wolności w Opolu, zadawał sobie pytanie, czy nie szkoda na to czasu.
– Jest źle, a nic nie zapowiada się, żeby było lepiej – stwierdził pan Janusz, na taksówce prawie 25 lat. – Wielu z nas liczyło na chociaż jakąś niewielką pomoc państwa. Jednak politycy raczej dużo mówią, ale niewiele robią.
Pan Janusz zwraca też uwagę, że w niewielkim Opolu zbyt wiele osób może świadczyć usługi taksówkarskie, co też nie pomaga.
– W Opolu jest czterysta taksówek, czyli jedna na trzystu mieszkańców, kiedy w takim Paryżu na jednego taksówkarza przypada tysiąc mieszkańców – dodaje pan Janusz.