Z lek. med. Marcinem Pasternokiem, opolskim położnikiem i ginekologiem oraz konsultantem wojewódzkim w dziedzinie perinatologii, rozmawia Jolanta Jasińska-Mrukot
– Polityka wmieszała się do badań prenatalnych, które teraz, po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, postrzegane są głównie w kontekście wad letalnych oraz zespołu Downa. Czy w tej sytuacji lekarze położnicy będą kierowali kobiety na badania prenatalne?
– Pewni lekarze, kierujący się światopoglądem, mogą zniechęcać pacjentki, by poszły na te badania, bojąc się, że na ich podstawie kobieta może zdecydować się na przerwanie ciąży. Ale świadomość tych badań jest już tak duża, że same kobiety będą chciały z nich korzystać.
– Tylko czy można mieszać światopogląd ze zdobyczami cywilizacyjnymi, które często leczą, a nawet ratują życie dzieciom?
– To jest błędne postępowanie, a każdy lekarz powinien kierować się aktualną wiedzą medyczną. Ich światopogląd nie powinien w żaden sposób wpływać na decyzje pacjentek. Jedynie aktualna wiedza medyczna powinna być kierunkiem, w którym powinni zmierzać.
– Zajmuje się pan m.in. terapią wad wrodzonych i chorób płodu, więc proszę powiedzieć w jaki sposób te badania mogą służyć człowiekowi. Bo teraz słyszymy, że te badania prowadzone są jedynie pod kątem wad letalnych, prowadzących do aborcji.
– Pierwsze badanie prenatalne wykonujemy między jedenastym, a czternastym tygodniem ciąży. To są badania przesiewowe, pozwalające z ponad 90-procentową pewnością na wykrycie nieprawidłowości genetycznych u płodu. Drugie badanie wykonujemy między 18 a 23 tygodniem ciąży, a zalecane jest jeszcze trzecie, między 28 a 32 tygodniem ciąży. To trzecie badanie prenatalne nie jest już finansowane przez NFZ. A w tym okresie okołoporodowym np. łożysko przodujące może stać się ciężkim powikłaniem ciąży, może też być zagrożeniem życia dla kobiety.
– W tym pierwszym badaniu przesiewowym ile procentowo jest przypadków zespołu Downa (Trisomii)?
– Badane ciąże w 98 procentach są zdrowe. Zaledwie w dwóch procentach znajdujemy nieprawidłowości. Trisomie są jedynie niewielką częścią tych nieprawidłowości i jest to związane z wiekiem kobiet. U starszych kobiet w ciąży częściej występują wady genetyczne płodu. U młodszych kobiet częściej znajdujemy wady anatomiczne narządów, np. wady serca.
– Wspomniał pan o wadach serca, a mało kto wie, że po wykryciu tej wady podczas badania prenatalnego, jeszcze na etapie płodowym, można przeprowadzić operację.
– Jeśli chodzi o operacje na płodach w przypadku wad serca, takim zespołem wiodącym w Polsce jest zespół pani prof. Joanny Szymkiewicz-Dangel z Warszawy. Pani profesor ma duże osiągnięcia w przypadku niedorozwoju lewej części serca, związanego ze stenozą, czyli zwężeniem zastawki aortalnej. Zespół pod kierownictwem prof. Szymkiewicz – Dangel potrafi już, kiedy kobieta jest w ciąży, robić plastykę tej zastawki, a to daje lepsze rokowanie dziecka po porodzie i jego dalszy rozwój.
– Co jeszcze można leczyć na etapie płodowym?
– Jest wiele wad, które można leczyć wewnątrzmacicznie, na przykład zespoły przetoczenia między bliźniakami. Obrazowo mówiąc, polega to na tym, że jeden bliźniak drugiemu podkrada krew, co może prowadzić do ciężkich powikłań. My już na etapie ciąży jesteśmy w stanie to rozwikłać, a te dzieci mają szansę na całkowicie prawidłowy rozwój. Niewykrycie wady i nieprzeprowadzenie tej terapii prowadzi do obumarcia bliźniaków. Kolejną wadą, którą możemy leczyć, to rozszczepy kręgosłupa. Właśnie podczas badań prenatalnych te rozszczepy są rozpoznawane. Jesteśmy w stanie takiej pacjentce zaproponować dalszą diagnostykę i dalszą terapię wewnątrzmaciczną. W Warszawie jest ośrodek, który się w tym specjalizuje i robi operacje laparoskopowe.
– Słyszałam, że można też leczyć przepuklinę u płodu.
– Tak, leczymy przepuklinę przeponową. Jeżeli jest duży ubytek w przeponie, a tkanka płucna nie ma możliwości prawidłowego rozwoju, stosuje się terapię wewnątrzmaciczną – celem zapewnienia lepszych warunków do rozwoju tkanki płucnej.
-Dzięki badaniom prenatalnym rozpoznaje się też rozszczepy podniebienia, można dzięki temu uzyskać?
– Wtedy możemy psychicznie przygotować kobietę do tego, że jej dziecko urodzi się z wadą. Może spokojnie oczekiwać narodzin dziecka i nie będzie to dla niej takim szokiem po porodzie. Ponadto już w ciąży można zebrać opinie i zaplanować dalszy tok leczenia.
– Z tego wynika, że badania prenatalne nie polegają na tym, że mają doprowadzić do aborcji, jak słyszymy ostatnio.
– Terapia wewnątrzmaciczna i wybranie ośrodka do porodu to istotne aspekty tych badań. Dzięki badaniom prenatalnym już wcześniej wiemy, z jakimi wadami urodzi się dziecko, więc wiemy, jaki ośrodek powinna wybrać pacjentka, gdzie dziecko powinno się urodzić, tak, żeby uzyskało natychmiastową pomoc. Dzięki temu zwiększamy szansę na jego prawidłowy rozwój, albo w ogóle na przeżycie. Chodzi o odpowiednie zaplecze neonatologiczne, czasem kardiologiczne, a nawet neurochirurgiczne. Bo temu dziecku zaraz w pierwszej dobie po urodzeniu jest udzielana specjalistyczna pomoc lekarska. Najczęściej mamy do czynienia z wadami serca, to cztery przypadki na tysiąc urodzeń.
– No właśnie, ale słychać, że teraz lekarze położnicy rzadziej już kierują, a za chwilę w ogóle nie będą kierowali na badania prenatalne z obawy, że zostaną napiętnowani jako zwolennicy aborcji.
– Opolszczyzna przoduje w wykonywaniu badań prenatalnych, to projekty finansowane przez urząd marszałkowski. U nas każda kobieta w ciąży ma sfinansowane te badania, więc nie musi się martwić, że nie będzie miała na to pieniędzy. NFZ finansuje badania prenatalne tylko kobietom po 35. roku życia, albo u tych, u których występuje większe ryzyko wystąpienia wady genetycznej u płodu. W województwie opolskim każda pacjentka ma zapewnione badania między 11 a 14, a także między 18, a 23 tygodniem ciąży.
– Tylko może być tak, że urząd marszałkowski płaci za badania, a lekarze nie będą na nie kierowali.
– To byłaby ogromna strata dla współczesnej perinatologii, czyli całej opieki okołoporodowej. Może to zwiększyć umieralność noworodków, a jesteśmy już na europejskim poziomie, jeżeli chodzi o opiekę okołoporodową. To, co się teraz dzieje, jest zupełnie niepotrzebne, to niszczenie czegoś, co budowało się przez wiele lat. I było kompromisem, który funkcjonował w naszym kraju.
– A jak często kobieta wiedząc, że dziecko zaraz po narodzinach umrze, decyduje się na aborcję?
– Jeżeli mówimy o płodach bezczaszkowych, to są sytuacje, że u takiego płodu wykształca się rdzeń przedłużony i wtedy dziecko nie umiera zaraz po narodzinach. Oddycha i bije mu serce, jednak nie ma szans na funkcjonowanie, bo nie ma mózgu. Jeśli podtrzymujemy je przy życiu, to żyje kilka dni, kilka tygodni, czasem nawet miesiące. A matka patrzy na cierpienie tego dziecka… W Polsce wcale tak nie jest, że większość kobiet decyduje się na terminację takiej ciąży.
– To ile kobiet podejmuje decyzję, żeby urodzić?
– Przedstawiamy sytuację uczciwie, przekazujemy całą prawdę, jak to będzie wyglądało. Połowa kobiet ze względu na światopogląd decyduje się na kontynuowanie takiej ciąży. A wyrok Trybunału Konstytucyjnego odbiera szansę na własną decyzję. Jeśli kobieta świadomie się decyduje, żeby urodzić takie dziecko, to jest jej wola. A jeśli nie chce, to nie zmuszajmy jej do tego. Każdy ma prawo do tego, żeby usłyszeć, jak jego życie będzie wyglądało. W takich sytuacjach umawiam też taką pacjentkę z genetykiem, żeby przekazał jej, jak ten płód się będzie rozwijał. Umawiamy też konsultacje z lekarzami innych specjalności, przy wadzie układu nerwowego z neurologiem, albo neurochirurgiem dziecięcym. Jeśli już wiemy, że to wada serca, to z kardiologiem dziecięcym, żeby przedstawił dalsze leczenie i jakie są rokowania dla tego dziecka.
– Słyszymy, że badania prenatalne nie dają żadnej pewności co do zespołu Downa, co sprawia, że kobiety podejmują decyzję o aborcji nie mając żadnej pewności.
– To nieprawda, co mówią niektórzy politycy, że terminowane są płody z podejrzeniem zespołu Downa. Nie ma takiej sytuacji! Jeśli mówimy o zespole Downa, do terminacji może dojść tylko wtedy, kiedy mamy stuprocentową pewność. Wykonywane obecnie badania prenatalne pozwalają taką pewność uzyskać. Absolutnie nie można więc mówić, że usuwane są ciąże z podejrzeniem. To źle, kiedy polityka miesza się z medycyną.
– Kobieta powinna dostać prawdę dotyczą jej i jej nienarodzonego dziecka.
– Prawda jest taka, że kobieta z chorym dzieckiem zostaje najczęściej do końca życia sama. Byłem kiedyś w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie na szkoleniu z postępowania hospicyjnego, jeśli chodzi o poród dziecka, które nie ma szans na przeżycie. Prowadząca szkolenie pani profesor przedstawiła nam statystyki ogólnopolskie, z których wynika, że połowa partnerów opuszcza matkę z chorym dzieckiem. A taka kobieta z chorym dzieckiem zostaje bez pomocy państwa. Ona zostaje sama!