– Wszelkie zmiany administracyjne i terytorialne w Polsce powinny być tak przeprowadzane, żeby nie szkodziły sile mniejszości niemieckiej i jej tożsamości – powiedział na konferencji prasowej prof. dr Bernd Fabritius, pełnomocnik rządu RFN ds. mniejszości narodowych i etnicznych oraz wysiedleńców w Polsce.

Fabritius powołał się na sukces mniejszości niemieckiej w ostatnich wyborach. – Ta grupa jest bardzo pozytywnie przyjmowana i oceniana. Fakt, że przedstawiciel mniejszości jest przewodniczącym Sejmiku Województwa Opolskiego jest dla mnie tego potwierdzeniem – mówił. Jest przekonany, że władza w Warszawie dostrzeże ten pozytywny potencjał drzemiący w mniejszości niemieckiej i w związku z tym będzie ją wspierała wszędzie tam, gdzie jest to możliwe.

W trakcie swojej wizyty, która rozpoczęła się w sobotę, Fabritius odwiedził przedstawicieli organizacji mniejszości niemieckiej w Legnicy, Wrocławiu, Opolu i Raciborzu. Spotka się również z marszałkiem województwa opolskiego Andrzejem Bułą oraz abpem prof. Alfonsem Nossolem. Na koniec swojej wizyty odwiedzi Kraków i Instytut Goethego‎.

W listopadzie 2014 r. Fabritius został wybrany na prezydenta Federacji Wypędzonych (BdV), zastępując Erikę Steinbach. Chce reprezentować interesy wszystkich osób mających korzenie w Europie Wschodniej i Europie Południowo-Wschodniej  budując mosty z tymi krajami. Podczas gdy Federacja Wypędzonych tradycyjnie skupiała się na wypędzonych w latach czterdziestych, Fabritius powiedział, że będzie kładł nacisk na niedawnych emigrantów z Europy Wschodniej, takich jak Niemcy z Rumunii.

Oto obszerna relacja z konferencji prasowej prof. dr. Bernda Fabritiusa i Bernarda Gaidy, przewodniczącego Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce.

Fot. melonik

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.