– Chcemy się dowiedzieć, czy oprócz siania zamętu, orania na Facebooku i dojenia spółek skarbu państwa, Janusz Kowalski ma kompetencje do zasiadania na fotelu wiceministra – mówi Marcin Oszańca, prezes opolskich ludowców.

Opolski PSL zwołał w piątek konferencję w związku z nominacją Janusza Kowalskiego, opolskiego posła Solidarnej Polski, na stanowisko wiceministra rolnictwa, które to z umowy koalicyjnej Zjednoczonej Prawicy przypada ziobrystom.

Środowiska rolnicze i organizacji rolniczych o nowym wiceministrze rolnictwa Januszu Kowalskim mówią, że są pełne obaw, czy podoła obowiązkom. A problemów jest dużo, dlatego do nowego wiceministra opolscy ludowcy skierowali pytania.

Dotyczą one rolnictwa i jego gałęzi – drobiarstwa, ogrodnictwa, czy sadownictwa, które borykają się z rosnącymi cenami energii. Ponadto w województwie opolskim pojawił się wirus ASF, czyli choroba przenoszona przez dziki, nazywana afrykańskim pomorem świń. W konsekwencji może to prowadzić do likwidacji całych ferm trzody, a to odbiłaby się mocno na cenach wieprzowiny.

– Nawozy to kolejna newralgiczna sprawa, jeszcze w sierpniu ubiegłego roku za półtorej tony sprzedanej pszenicy można było kupić tonę saletry, a dzisiaj trzeba sprzedać cztery tony pszenicy – mówił na konferencji Antonii Konopka, wicemarszałek województwa opolskiego z PSL. – Ponadto, nie dość, że nawozy są bardzo drogie, to trudno je kupić. I nie jest to tylko problem rolników, bo to w konsekwencji będzie niekorzystne dla konsumentów.

Wicemarszałek mówił też o holdingu spożywczym, sztandarowym projekcie PiS, który to miał pomóc rolnikom, a póki co nic takiego się nie dzieje. Bo ceny nawozów rosną, a zbóż spadają.

Spadek cen zbóż związany jest z tańszym zbożem ukraińskim, które zamiast trafić do głodującej Afryki, tranzytem przez Polskę, nie wiadomo w jaki sposób trafia na nasz rynek. Dlatego PSL złożyło w Sejmie projekt ustawy, która umożliwi nadzór nad takimi transportami z ukraińskim ziarnem, więc na konferencji prasowej opolscy ludowcy zadali publiczne pytanie wiceministrowi Kowalskiemu, czy poprze ich projekt.

Antoni Konopka nie zostawił też suchej nitki na rządzie PiS w związku z decyzją, aby dwa miliardy euro z unijnego Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich (PROW) do roku 2027 przeznaczyć na dopłaty obszarowe dla rolników.

– Panie ministrze, co zrobi pan, żeby zapewnić dziesięć miliardów złotych na budowę kanalizacji, wodociągów, świetlic i dróg wiejskich, bo na to były przeznaczone te pieniądze? – skierował pytanie do Kowalskiego wicemarszałek Konopka. – Bo obszary wiejskie bardzo potrzebują tych pieniędzy.

Konopka mówił jeszcze o innych „przesunięciach”, czyli zabieraniu pieniędzy przeznaczonych na rozwój wsi.

– Projekt rozporządzenia ministra rolnictwa przewiduje zabranie pięćdziesięciu milionów euro z gospodarki wodnej w PROW na lata 2014-2020 – podkreślił wicemarszałek Konopka. – I jest to wielce zastanawiające, ponieważ beneficjentem tych pieniędzy są Wody Polskie. Jak, mając na uwadze katastrofę na Odrze, można dopuścić do tego, żeby pieniądze pozwalające na sprawy związane z brakiem wody przesuwać na inne cele?

Ogromne obawy dotyczą też spółek rolnych, gospodarujących na ziemi dzierżawionej od państwa, m.in. takich, jak głubczycki TopFarms. Takie gospodarstwa w Polsce produkują 85 proc. żywności. Obecny rząd chce im jednak przejąć grunty, potem większość oddać rolnikom indywidualnym, a na reszcie stworzyć gospodarstwa państwowe. Jak tymi ostatnimi PiS potrafi zarządzać, już pokazał w przypadku „kury znoszącą złote jaja”, czyli stadniny z Janowa Podlaskiego. A Janusz Kowalski opowiada się za „nową reformą rolną”, składając obietnice rolnikom głubczyckim, im dostaną ziemię będącą w zasobach opolskiej spółki TopFarms, wzorcowej na skalę europejską.

– TopFarms, gospodarujące na gruntach skarbu państwa, jest jednym z najnowocześniejszych gospodarstw nie tylko w Polsce, ale też w Europie – podkreślał Marcin Oszańca. – Wydajność takich gospodarstw i niższe koszty produkcji mogą przeciwdziałać drożyźnie, bo duże gospodarstwa produkują taniej. I nie mówię tylko o TopFarmsie, mówię także o państwowym gospodarstwie w Kietrzu.

Oszańca podkreśla, że teraz PiS promuje małe gospodarstwa, odwrotnie, niż robiły to poprzednie rządy.

– Nie dlatego, że chce odtworzyć niskotowarowe gospodarstwa, ale dlatego, że rząd PiS widzi, że rolników indywidualnych jest dużo więcej, niż właścicieli i pracowników prywatnych spółek – wyjaśnia Oszańca. – Tu chodzi o zdobycie głosów. Mam obawy, w jaki sposób te grunty zostaną podzielone, bo mając takiego wiceministra, to raczej w dobrym kierunku to nie pójdzie.

W konferencji brał także udział Kacper Kunstler, przewodniczący opolskiej młodzieżówki Porozumienia (partia Jaroslawa Gowina), który mówił, że powołany na stanowisko wiceministra Janusz Kowalski nie kojarzy się z niczym pozytywnym.

– Ta nominacja jest wyłącznie kojarzony z narracją antyniemiecką i ściganiem premiera Tuska – stwierdził Kunstler.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.