Dwie godziny trwało spotkanie rolników i pracowników spółki Top Farms z ministrem rolnictwa Stefanem Krajewskim w Głubczycach. Najwięcej emocji wywołała kwestia wygasających dzierżaw państwowych gruntów oraz obawy o miejsca pracy.

– Moim zadaniem jest znalezienie takiego rozwiązania, które pozwoli rolnikom rozwijać gospodarstwa, a pracownikom spać spokojnie o przyszłość zatrudnienia – mówił minister Krajewski.

Sala miejscowej szkoły rolniczej pękała w szwach. Obok indywidualnych gospodarzy byli tam także pracownicy Top Farms, których amerykański właściciel planuje redukcję 40 procent załogi. – Polska ziemia ma wrócić do polskich rolników – podkreślał przewodniczący Solidarności Rolników Indywidualnych Tomasz Ognisty. Z kolei przedstawiciel OPZZ Wojciech Rajchel przestrzegał, że utrata pracy przez setki osób pogłębi i tak wysokie, 11-procentowe bezrobocie w powiecie głubczyckim.

Jedną z pierwszych decyzji Stefana Krajewskiego po objęciu funkcji było wstrzymanie tworzenia Ośrodków Produkcji Rolniczej (OPR-ów), które wcześniej miały regulować proces przejmowania gruntów. – Chcemy, żeby decyzje zapadały w oparciu o dialog i konsensus, a nie w drodze siłowych rozstrzygnięć – zaznaczył minister.

Podczas wizyty w regionie Krajewski przypomniał także o pracach nad ustawą o dzierżawie rolniczej. Ma ona zastąpić obecne przepisy o najmie, które nie przystają do specyfiki produkcji rolnej. – Celem nowych regulacji jest zagwarantowanie rolnikom stabilności i pewności, że ich inwestycje w ziemię nie zostaną nagle odebrane – dodał.

Na decyzje w sprawie gruntów Top Farms rolnicy i pracownicy muszą jeszcze poczekać, choć minister zapewniał, że zrobi wszystko, by zapadły „bez zbędnej zwłoki”. – Chodzi o to, byśmy za jakiś czas mogli powiedzieć, że udało się znaleźć rozwiązanie, które zadowala obie strony – podsumował szef resortu.

Suplement: problem stowarzyszenia „Tacy Sami”

Nie tylko rolnicy i pracownicy spółki z niepokojem śledzą losy Top Farms Głubczyce. Pod znakiem zapytania stoi także działalność stowarzyszenia „Tacy Sami”, które prowadzi Lokalne Centrum Rehabilitacji dla dzieci i młodzieży w budynku należącym do spółki.

– Jeśli dojdzie do restrukturyzacji, spółka może być zmuszona zbyć budynek, w którym mieści się stowarzyszenie – przyznaje Łukasz Krechowiecki, prezes Top Farms. Jak podkreśla, firma poinformowała organizację o możliwych zmianach z wyprzedzeniem, aby mogła szukać alternatyw.

Stowarzyszenie równolegle prowadzi rozmowy z lokalnymi władzami. – Szukamy nowego miejsca, ale to nie jest łatwe. Była propozycja z gminy Branice, jednak budynek znajduje się 20 km od Głubczyc, a nasi terapeuci i podopieczni nie zawsze są w stanie dojeżdżać – tłumaczy prezes Krzysztof Hajda.

Organizacja stara się pozyskać wsparcie od samorządów oraz wicewojewody opolskiego. Prowadzi także zbiórkę na wykupienie obecnej siedziby, wycenionej na ponad 700 tys. zł. – to kwota nieosiągalna z własnych środków stowarzyszenia.

Los dzieci i młodzieży korzystających z rehabilitacji w Głubczycach stał się więc kolejnym wątkiem w dyskusji o przyszłości Top Farms i gruntów, które spółka musi oddać Skarbowi Państwa.

Fot. CMZJMZ

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.