Zakusy prezydenta Opola, Arkadiusza Wiśniewskiego na wchłonięcie kilkunastu sołectw z 6 podopolskich gmin: Dobrzenia Wielkiego, Dąbrowy, Prószkowa, Turawy, Chrząstowic i Tarnowa Opolskiego spadły na mieszkańców naszego regionu jak grom z jasnego nieba. Ugruntowany przez ostatnie 40 lat od zmian administracyjnych i 25 lat system samorządowo- organizacyjny struktur państwa , przy ogromnej słabości politycznej i organizacyjnej zadłużonego na ponad 270 mln zł miasta Opola i znów bardzo zagrożonego istnieniem województwa , ma szanse zostać rozsadzonym „ od środka”, przez samych opolan, stając się jednocześnie precedensem , który może mieć opłakane skutki.
Jedyną przesłanką takich, a nie innych działań Prezydenta są pieniądze. A tych zadłużone Opole potrzebuje jak ryba wody. Sięga więc po te tereny, którymi bez większego wysiłku wzbogaci kasę miasta o kilkadziesiąt milionów. I mami mieszkańców , których wchłonięcie do miasta dotyczy, biletami za 1 zł do ZOO ( ale tylko dla dzieci ), dostępem do basenu, częstszymi kursami autobusów miejskich. Nie oferuje dbałości o lokalne drogi, chodniki, oświetlenie uliczne, system melioracji, lokalną zieleń i porządek . Nie oferuje większego wsparcia dla seniorów, dla kultury, sportu, oświaty i lokalnych straży pożarnych. Nie proponuje nowych dróg, lepszego funkcjonowania służby zdrowia i opieki socjalnej. Nie daje żadnych nowych nadziei rolnikom , nie mówi nic o tym, by pomóc przedsiębiorcom i wstrzymać exodus ludzi młodych za granicę i do innych prężniejszych ośrodków. Nie ma nic do zaoferowania w kwestii zabezpieczenia przeciwpowodziowego terenów naszych gmin, bo realizowane aktualnie w tej materii zadania jeszcze dalekie są od ukończenia. Prezydent nie ma żadnej recepty na to, by mieszkaniec podopolskiej wsi miał dobre warunki do mieszkania, tanie i dostępne media , sprawny i bezpieczny układ komunikacyjny, a warunki spędzenia czasu wolnego gwarantowały rozwój wszelakich zainteresowań dzieci, młodzieży i starszych. Jak funkcjonuje „ miejski „ porządek we wsiach wchodzących w skład miasta widać gołym okiem, szczególnie na jego obrzeżu – we Wróblinie, Groszowicach, Grudzicach, Gosławicach , Bierkowicach otrzymujących z kasy miasta rocznie kilka lub kilkanaście tysięcy złotych na swoje niezbędne potrzeby . To gminy wiejskie zaczynają miasto otaczać wianuszkiem instalacji biznesowych – bo Opole nie ma pomysłu, jak swoje miejskie tereny wykorzystać, jak stworzyć przyjazny klimat dla inwestycji dających miejsca pracy. Bo to właśnie podopolskie wiejskie gminy zadbały o to i przygotowały plany zagospodarowania przestrzennego ( których Opole nie ma ) i wszelkimi sposobami zabiegają o tzw. inwestorów , wspomagając środkami z własnego budżetu niezbędną infrastrukturę dla nowych przedsiębiorstw. Więc prościej sięgnąć po czyjeś, po coś, co już funkcjonuje i się rozwija.
Na całym świecie istnieje symbioza miasta ( jako jednostki wiodącej) i terenów okołomiejskich. W racjonalnej gospodarce ta symbioza daje korzyści obu stronom. Dominacja którejkolwiek ze stron staje się poważnym zagrożeniem dla rozwoju i dla bytu. A tego wyraźnie chce prezydent Opola. Jeśli jego pomysł znajdzie poparcie Rady Ministrów i, nie daj Boże, dojdzie do aneksji terenów przemysłowych podopolskich gmin , możemy mieć lawinę realizacji podobnych pomysłów – Wrocław wchłonie gminę Kobierzyce z Bielanami Wrocławskimi , gminę św. Katarzyna z Siechnicami, gminy Długołęka i Żórawina, a może też Oławę; Poznań przechwyci gminę Tarnowo Podgórne, Bełchatów powiększy się o najbogatszą gminę w Polsce – Kleszczów . I tak dalej. I czy Polska będzie wtedy bogatsza? Czy będzie gospodarniejsza? Czy będzie się lepiej rozwijać? Czy nam, mieszkańcom będzie żyło się lepiej? Czy w ogóle Polska będzie krajem dającym możliwość spokojnego, stabilnego i dostatniego życia następnym pokoleniom?
Klemens Weber,
Przewodniczący Rady Gminy Dobrzeń Wielki