Z Małgorzatą Besz-Janicką, społecznikiem, szefową opolskiego Komitetu Obrony Demokracji, rozmawia Jolanta Jasińska-Mrukot.

– Jesteśmy świadkami kolejnej kuriozalnej decyzji PiS, tym razem  specustawy o lasach państwowych z pozyskiwaniem gruntów leśnych pod inwestycje.

Rozmowa. Opolszczyzna też nie może czuć się pewnie, kiedy w Polsce trwa rabunkowa wycinka lasów– Po raz kolejny mamy XIX-wieczne pomysły PiS-u, związane z gospodarką rabunkową. To jest absolutnie sprzeczne z obecną nauką, ochroną środowiska, strategią klimatyczną. To jest tak, jakby jakaś mafia rozkradała cały majątek metodą rabunkową, a po tym zostanie tylko spalona ziemia. Senackie veto zostało już w tej sprawie odrzucone, w tej chwili ustawa czeka już na podpis prezydenta.

– To przeszło jakoś niepostrzeżenie…

– Oni robią rzeczy potwornie niszczące, których skutki są nieodwracalne. A działają zgodnie ze swoją metodą, czyli wrzucania tysiąca tematów. Przegłosowali i odrzucili to senackie veto, kiedy wszyscy byli zajęci sprawą wolności słowa i Lex TVN. W tej chwili mamy do czynienia z taką sytuacja, że nie czas żałować róż, gdy płoną lasy. W tym przypadku nie był to czas żałować lasów, kiedy zabierają nam wolność słowa i wojsko obstawia migrantów na granicy polsko-białoruskiej.

– Czy można jeszcze coś zrobić?

– Ta cała procedura legislacyjna jest niezgodna z prawem. Gdybyśmy mogli to zakwestionować, gdyby był Trybunał Konstytucyjny, ale go nie ma. Ustawa pojawiła się 13 lipca na stronie rządowego centrum legislacji. Pominięto cały etap społeczny, potem uzgodnień resortowych i konsultacji publicznych. Nie pozwolono społeczeństwu się wypowiedzieć, tylko szybko to przegłosowano.

– Co jeszcze o tej ustawie?

– Ta ustawa ma kilka takich bardzo istotnych cech. Ona jest sprzeczna z potrzebami środowiska, sprzeczna ze strategią unijną, odnośnie bioróżnorodności. Sprzeczna z unijną strategią leśną. To próba zrobienia czegoś na szybko, zanim oni się zorientują. Chcą zawłaszczyć te tereny, by doprowadzić do nieodwracalnej sytuacji.

–  Zastanawiam się, czy dewastacja dotyczy tylko województwa podkarpackiego, czy np. w województwie opolskim też coś takiego może się zdarzyć?

– To jest rodzaj precedensu, to specustawa o wykorzystaniu gruntów leśnych, w której jest już załącznik, gdzie wskazane są konkretne tereny, czyli okolice Stalowej Woli i okolice Jaworzna. Łącznie to około 1250 ha lasów. Ten precedens polega na tym, że wystarczy tam dopisać kolejny załącznik z kolejnymi terenami i w błyskawicznym tempie przegłosować już następne tereny. To jest forma prywatyzacji lasów.

– W zamian za te lasy obiecano udostępnienie jakichś innych terenów do zalesienia. Niby, że bilans wyjdzie na zero.

– To fikcja. A jakie tereny w zamian? Niby ma tam powstać fabryka samochodów elektrycznych. To jest spółka, którą założyły cztery polskie koncerny energetyczne – Polska Grupa Energetyczna, ENERGA, ENEA i TAURON. Czyli te wszystkie obsadzone przez PiS. Zaczyna się drenaż Lasów Państwowych, to kolejny biznes – wycinka 1250 ha lasów. Naszych wspólnych lasów. Im chodzi o to, żeby jak najwięcej wyciągnąć na zasadzie gospodarki rabunkowej. Tego wszystkiego już nikt nie odkręci.

– Zastanawiam się co jest w tym najgorsze.

– PiS zabiera młodym przyszłość, pozostawiając spaloną ziemię. A to wszystko odkręcić to będzie ciężka sprawa. Szczególnie w momencie katastrofy, kiedy na południu Europy płoną lasy.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.