Z Tomaszem Kostusiem, opolskim posłem Koalicji Obywatelskiej rozmawia Jolanta Jasińska-Mrukot

– Będą wybory prezydenckie w maju?

– Rozpocznę od Jarosława Gowina, do niedawna wicepremiera, filaru dobrej zmiany, koalicjanta PiS, który kilka dni temu oficjalnie powiedział, że przygotowania do wyborów bez podstawy prawnej to przestępstwo. A przygotowania do wyborów w sytuacji pandemii, kiedy nikt nie kwestionuje, że fala zachorowań dopiero przed nami, to narażanie życia i zdrowia Polaków.

– Wszystkie badania opinii publicznej mówią, że Polacy nie chcą tych wyborów.

– PiS przez pięć ostatnich lat tak wspaniale mówił nam o tym, że zawsze wsłuchuje się w głosy Polek i Polaków, że to go odróżnia od całej reszty sceny politycznej. A dzisiaj, kiedy kolejne badanie opinii publicznej mówi nam, że 80 proc. Polaków nie chce wyborów majowych, PiS to ignoruje. Podobnie, jak opinie naczelnej Rady Lekarskiej, epidemiologów, wirusologów. Te opinie, przekazane w związku z pracami, jakie teraz trwają w Senacie, jednoznacznie stwierdzają, że wybory korespondencyjne są niebezpieczne dla życia i zdrowia Polaków. To są bardzo mocne argumenty.

– Przykłady wyborów za granicą, przeprowadzonych w czasie pandemii, też są argumentem przeciw.

– We Francji, kiedy były już pierwsze sygnały, że grozi nam pandemia, zdecydowano się przeprowadzić pierwszą turę wyborów regionalnych. I dzisiaj gubernatorzy, rząd francuski mają pozwy zbiorowe, od samorządów francuskich i obywateli Francji, za to, że naraziły ich życie i zdrowie. Kolejnym przykładem jest Bawaria, gdzie zdecydowano się przeprowadzić wybory korespondencyjne. Tam nastąpił skokowy, trzykrotny wzrost zachorowań i śmiertelności. Dzisiaj Bawaria jest przykładem, że przeprowadzenie wyborów w sposób nieodpowiedzialny oznacza śmierć. To nie jest straszenie, to nie są komentarze, opinie Donalda Tuska, czy Grzegorza Schetyny, to są twarde fakty. Raz jeszcze powtórzę, zbierając te wszystkie argumenty, że organizacja i przygotowanie wyborów to nie tylko przestępstwo, które powinno być surowo ukarane, a winni rozliczeni, ale przede wszystkim narażanie życia i zdrowia Polaków, a na to zgody nie ma.

– Protestują też samorządy na Opolszczyźnie i w całej Polsce, odmawiając przekazania danych osobowych wyborców Poczcie Polskiej, nie przekażą też urn wyborczych, bo to wymaga zaangażowania zbyt wielu osób, tym samych narażając ich na zakażenia.

– Brawo dla polskich, brawo dla opolskich samorządowców, a jako jeden z pierwszych samorządowców wykazał się odwagą prezydent Opola, Arkadiusz Wiśniewski, który stanowczo publicznie powiedział „nie” dla przekazywania danych osobowych mieszkańców Opola, bo nie ma na to żadnej podstawy prawnej.

– PiS łamie prawo, prze do wyborów, dosłownie „po trupach”, a przecież ustawa jeszcze jest w Senacie.

– Zostawmy te sprawy formalno-prawne, ja mówię przede wszystkim o bezpieczeństwie zdrowotnym. O narażaniu życia Polaków, a od tego żadnego odstępstwa nie ma. Nie ma na to zgody! PiS prze za wszelką cenę do wyborów, po trupach, byle osiągnąć swój cel. Oni doskonale zdają sobie sprawę, że szanse Andrzeja Dudy na kolejną kadencję maleją z każdym tygodniem. Pisowska propaganda głosi, jakoby zachorowania maleją, że panują nad sytuacją, że odłożenie wyborów może doprowadzić do kryzysu konstytucyjnego, do kryzysu politycznego, a to jest wszystko bzdura. Konstytucja jasno mówi, że można przełożyć wybory wprowadzając stan wyjątkowy.

– Cała opozycja jest zgodna co do tego, że wybory trzeba przełożyć?

– Dzisiaj możemy się spierać z PSL, Lewicą oraz innymi partiami, czy to ma być przełożenie wyborów o rok, czy o dwa lata. Albo, czy mamy wprowadzać stan klęski żywiołowej na pół roku, a może tylko na trzy miesiące. Natomiast wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że taki stan należy wprowadzić, bo tylko w taki sposób możemy zgodnie z prawem, zgodnie z konstytucją, to szaleństwo wyborcze przesunąć. Do tego czasu Andrzej Duda powinien pełnić funkcję prezydenta, z możliwością ubiegania się o następną kadencję prezydenta. I niech o tym wyborcy zdecydują. Ale narażanie życia i zdrowia Polaków teraz jest niedopuszczalne.

– Jarosław Gowin nie zgadza się na wybory w czasie epidemii i mówi się, że on i część posłów z jego partii, Porozumienia, zagłosuje w Sejmie przeciwko wyborom korespondencyjnym. Jak pan myśli, czy Gowina poprą też opolscy posłowie Porozumienia, Marcin Ociepa i Kamil Bortniczuk?

– Mogę tylko spekulować, mogę kierować się swoim doświadczeniem i wyczuciem politycznym. Z grupy 16 posłów Porozumienia, wiceministrów Ociepę i Bortniczuka uważam za osoby lojalne wobec Jarosława Gowina, które poprą jego rekomendacje i decyzje. Czego z pewnością nie mogę już  powiedzieć o pozostałych posłach Porozumienia, z których wielu mniej lub bardziej chcą być ministrami, chcą korzystać z apanaży i być częścią władzy.

– Spekuluje się, że jeśli Sejm, dzięki głosom Gowina i jego posłom, odrzuci ustawę o wyborach korespondencyjnych, to PiS straci większość, a szef Porozumienia głosami całej opozycji zostanie wybrany na nowego marszałka Sejmu, a po wygaśnięciu kadencji Andrzeja Dudy będzie pełnił obowiązki prezydenta RP do wyborów, za rok lub dwa. Czy rzeczywiście jest taki plan?

– Za dużo mamy zmiennych niewiadomych, cytując klasyka, więc to trochę przypomina wróżenie z fusów. Najważniejszy test będzie 7 maja, wtedy, kiedy poprawki Senatu wrócą do Sejmu. Wtedy będzie polityczny sprawdzian. Jeżeli posłowie partii Porozumienia, posłowie od Jarosława Gowina zdecydują, żeby poprzeć opozycję, to będziemy mieli zupełnie nową sytuację. I zupełnie nowe okoliczności i nowe możliwości polityczne. To wtedy możemy wrócić do rozmowy. Scenariuszy jest dużo, włącznie z tym, że Jarosław Gowin mógłby zostać marszałkiem Sejmu, bo to byłaby cena kompromisu, cena poparcia poprawek opozycji, cena zatrzymania szaleństwa wyborów majowych.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.