Z Tomaszem Kostusiem, opolskim posłem Koalicji Obywatelskiej, rozmawia Jolanta Jasińska-Mrukot

– PiS próbowało przepchnąć ustawę, która zwalniałaby urzędników z odpowiedzialności karnej, jeśli działaliby w stanie wyższej konieczności.

– Samo dostosowywanie prawa do trudnych okoliczności, mówię tutaj o walce z pandemią, jest istotne, a rolą rządzących i polskiego parlamentu jest zadbanie o to. Niestety, PiS pod pretekstem walki z koronawirusem, forsując kolejną tarczę dla przedsiębiorców, chce przemycić groźne dla demokracji, dla polskiego systemu prawnego zapisy, które dotyczą wzmacniania służb specjalnych, wykorzystywanych do walki z opozycją. To są też różnego rodzaju zapisy pozwalające na tzw. deale, kiedy osoby zaprzyjaźnione z rządzącymi je robili, dorabiając na nieszczęściu ludzkim i pandemii. Tutaj chodzi o grube miliony.

– Ale w sytuacjach takich jak pandemia można się zgodzić, że ktoś czasem się pomyli.

– To proszę mi wskazać taki kraj, taki rząd, który kupuje wątpliwej reputacji sprzęt. To proszę pokazać taki kraj, w którym rząd kupuje od handlarzy bronią respiratory, od instruktora narciarskiego maseczki, a przyłbice od handlarza oscypkami. Mamy tutaj do czynienia z całym szeregiem domniemanych nieprawidłowości z łamaniem polskiego prawa.

– I co w związku z tym?

– Klub Koalicji Obywatelskiej złożył doniesienie do prokuratury. Prokuratura to zawiadomienie postanowiła zbadać, czyli to, co w ostatnim czasie ministerstwo zdrowia zrobiło. Chodzi o ten interwencyjny zakup poza procedurami przetargowymi maseczek, respiratorów i przyłbic. To jest skandal, a PiS próbuje się tłumaczyć, że w stanie wyższej konieczności trzeba było zamawiać tam, gdzie było to możliwe. Teraz widzą, że to jest kompromitacja.

– Na to wszystko receptą ma być ustawa o wyższej konieczności, do tego działająca wstecz?

– Prawo nie działa wstecz, to żelazna zasada prawa rzymskiego. Rządzący już próbowali wprowadzić prawo działające wstecz, kiedy chcieli uchwalić ustawę o kadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów. I pierwsza propozycja była taka, żeby ta ustawa obowiązywała już od poprzedniej mijającej kadencji. Można powiedzieć, że lepiej późno niż wcale, bo PiS się w końcu zreflektował, poszli po rozum do głowy i z tego zapisu się wycofali.

– W wielu przypadkach to dzięki wolnym mediom ludzie mogli usłyszeć o tym wszystkim.

– Sytuacja zaczyna się rządzącym wymykać spod kontroli, bo  doniesienia prasowe i kontrole poselskie posła Michała Szczerby i Dariusza Jońskiego w Ministerstwie Zdrowia doprowadziły do ujawnienia całej piramidy nadużyć. A gdyby nie wolne media, to nigdy o wielu aferach byśmy się nie dowiedzieli! To nie były tylko spekulacje, a przedstawienie całego szeregu dowodów i dokumentów, które świadczyły o szeregu nieprawidłowości. PiS próbował je wyciszyć, ale po wyborach wróciły ze zdwojoną siłą. To dotyczy również pana Sasina i druku kart wyborczych, byłego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, bo to on odpowiada za te zakupy w resorcie zdrowia, a także innych najwyższych rangą polityków zjednoczonej prawicy.

– PiS musiało wiedzieć, że projekt takiej ustawy, zwalniającej z odpowiedzialności, jest, delikatnie mówiąc, wątpliwy prawnie i politycznie.

– Wymyślili, że najlepszą obroną będzie atak. Stworzenie takiego prawa, które im da poczucie bezkarności. A kiedy skazano Mariusza Kamińskiego na karę więzienia i zakaz sprawowania funkcji publicznych przez dziesięć lat, wtedy ruszył prezydent, który go ułaskawił.

– Co do Kamińskiego, to PO też powinna uderzyć się w pierś, bo zabrakło dyscypliny partyjnej, żeby móc go pozbawić immunitetu i postawić przed sądem.

– To prawda, zabrakło czterech głosów, a to była jedna z największych wpadek PO. Premier i klub parlamentarny Platformy powinny winę wziąć w całości na siebie. Zabrakło wtedy czujności, refleksu, to był bardzo duży błąd, który spowodował, że PO te wybory w 2015 roku przegrała. Pamiętam, że podczas kampanii wyborczej, podczas spotkań, obojętnie w którym mieście, czy w Olsztynie, czy we Wrocławiu, to wszędzie był ten element: „Zawiedliście!”. Ludzie oczekiwali, żeby ich rozliczyć. Ten wątek się pojawiał i trudno tutaj się bronić, trzeba posypać głowę popiołem i powiedzieć, tak, zawiedliśmy.

– Może PiS liczy, że teraz będzie tak samo? Że sprawy rozmyją się gdzieś na etapie dochodzenia, opozycja zajmie się czymś innym, a ludzie z czasem zapomną?

– To niemożliwe, jest coraz więcej faktów, coraz więcej dokumentów. Ale też opinia społeczna widzi, że Szumowski jest odpowiedzialny i nie da się tego odwrócić, nawet czarowaniem za pośrednictwem TVPinfo Dlatego chcą stworzyć prawo, które daje poczucie bezkarności, wszelkie zakupy, które nosiły znamiona nieprawidłowości, w myśl wyższej konieczności będą mogły być rozgrzeszone. To jest niebezpieczny precedens, to jest psucie prawa. To niewątpliwie świadczy o tym, jak PiS moralnie upadł, skoro przygotowuje prawo, które ma bronić tych, którzy dopuścili się nieprawidłowości, a może mocnych przestępstw. Jeżeli ktoś  mówi, że w sytuacji pandemii nawet z diabłem mógłby się dogadać, to pytam się, dlaczego państwo nie kupowało bezpośrednio w fabrykach, dlaczego nie kupowało od przedstawicieli handlowych firm, które produkują respiratory, czy przyłbice. Wcześniej czy później powstanie komisja śledcza, która wszystkie te elementy zbada. Dzisiaj naprędce chcą uchwalić prawo, które pozwoli im czuć się bezkarnie, a na pandemii jeszcze zarabiali setki milionów złotych.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.