Z Danutą Jazłowiecką, kandydatką do senatu z listy opolskiej KO, europarlamentarzystkę dwóch kadencji, rozmawia Jolanta Jasińska-Mrukot

– Jak pani przyjmuje słowa Jarosława Kaczyńskiego, że po wygranych wyborach dojdzie do całkowitej wymiany elit kulturalnych, ekonomicznych i politycznych.

– Te deklaracje są bardzo niebezpieczne dla całego społeczeństwa. Pan Kaczyński decyduje kto jest elitą, a kto nią nie jest. Ten rząd popełnia błąd za błędem, nie potrafi realizować projektów. Panu Kaczyńskiemu będzie bardzo trudno znaleźć elity w swoim środowisku. Elity to ludzie, którzy potrafią kreować i wykonywać swoje zadania, a nie można powiedzieć o tym rządzie. Rząd nie dba o rozwój eksportu, który rozwija kraj. Przedsiębiorcy boją się inwestować, bo nie znają jutra. Nic nie jest pewne. Tej władzy nic się nie udało, za wyjątkiem 500 plus. I też ma wiele mankamentów, bo te pieniądze trafiają do samorządów z dużym opóźnieniem, a rząd zwala na nie winę za opóźnienie wypłat. Wstrzymywana jest budowa dróg i nie ma w rządzie osoby, która powiedziałaby, że trzeba umowy z wykonawcami aneksować z uwagi na wzrost cen materiałów budowlanych. Naprawdę nie wiem, gdzie pan Kaczyński chce szukać elit.

– Powiedział, że na wschodzie kraju, bo tam są osoby, które nie doświadczyły jeszcze niczego dobrego.

– Taka zamiana elit to rewolucja, w której już żyjemy od czterech lat. Obawiam się o to, do czego ten podział Polaków doprowadzi. Już mamy podzielone rodziny. A rejony bogatsze i słabsze występują we wszystkich krajach.

– Platforma Obywatelska też mówiła o ścianie wschodniej w Polsce, że jest zaniedbana.

– Tak, przekazywaliśmy ogromne pieniądze na ten rejon Polski, na rozwój wschodniej części Polski. Tam żyje, mieszka i pracuje wiele wartościowych ludzi. Oni nie domagają się dla siebie władzy. Wprost przeciwnie, chcą spokojnie żyć. A szkoda, że teraz polityka miałaby wkroczyć w ich życie. To, co jest domeną tego regionu, to bardzo dobre stosunki sąsiedzkie. Polityka bardzo psuje te wszystkie relacje, więc nie jest dobrym pomysłem, żeby ludziom na siłę wprowadzać politykę. I wymuszać uczestnictwo w niej.

– Czy to nie jest powtórka z historii, kiedy wielka polityka wmieszała się w zwykłe, codzienne relacje międzyludzkie?

– To jest niebezpieczne, bo żyjemy w kraju pod wielkim napięciem. Więc jeżeli są jeszcze tereny, gdzie ludzie potrafią rozmawiać ze sobą bez polityki, to absolutnie nie można tego zmieniać. Nikt na siłę nigdy nie budował elit. To co, Polska wschodnia ma pozostać tą prawdziwą Polską, a pozostali Polacy przestaną się liczyć? Przecież wszyscy tak samo uczciwie pracują. Pan Kaczyński chce o wszystkim decydować. A osoba, która nie przeżywa tego codziennego życia, jak pan Kaczyński, nie jest dla mnie autorytetem.

– PiS chce decydować o wszystkim w samorządach i wyżej, czy podobnie zachowują się na salonach w Brukseli, wobec państw starej UE?

– Przez 10 lat w parlamencie europejskim zaobserwowałam, że posłowie PiS nie byli aktywni. Ale to dobrze, bo świat byłby jeszcze bardziej zdumiony… Bo nikt nie lubi jak się kogoś obraża, jak się na kogoś krzyczy. W środowisku międzynarodowym praca polega na tym, że się rozmawia, dyskutuje na argumenty. Ostatnio zaskoczył mnie były europoseł PiS, który zakwestionował w moim spocie słowa, że obniżane są standardy w edukacji i zapytał mnie, co ja mam na uwadze. Zaskoczył mnie, bo jak ktoś po kadencji w parlamencie europejskim może nie dostrzegać różnic? Bo my słuchamy, przyglądamy się różnym rozwiązaniom. Zastanawiam się, jak ten pan musiał być od Polski, problemów polskich rodzin daleko, skoro nie widzi, co dzisiaj dzieje się w polskiej szkole.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.