Opolska policja chciała ukarać Jarosław Pilca za używanie klaksonu podczas manifestacji. To kolejny przykład próby zastraszania uczestników legalnych protestów, który znalazł swój finał w sądzie.
O sprawie pisaliśmy https://opowiecie.info/opolska-policja-sciga-sie-pomyslach-jakby-ukarac-protestujacych-przeciwko-dobrej-zmianie-pilca-chce-dopasc-uzywanie-klaksonu-manifestacji/
https://opowiecie.info/pilc-przyznaje-sie-czynu-winy-drugi-akt-policyjnej-akcji-przeciwko-pilcowi-opolskim-sadem/Przypomnijmy:
Znanego opolskiego aktywistę Jarosława Pilca policja usiłowała ukarać mandatem za używanie klaksonu. Trąbił “***** ***” w listopadzie 2020 roku podczas protestu w obronie praw kobiet. Pilc twierdzi, że nie naruszył tym przepisów ruchu drogowego. To jego niezbywalne, konstytucyjne prawo do protestu.
– Jest taka zasada, która w pewnych kontekstach uchyla normę prawną, na przykład tę o zakazie używania sygnałów dźwiękowych, to zasada desuetudo, derogująca normę prawną w określonych sytuacjach zawieszająca sankcje z nią związane – tłumaczy Jarosław Pilc. – Na przykład weselnicy jadąc konwojem samochodów używają klaksonów i policja nie reaguje. Nie ma chyba żadnej tego sprawy w orzecznictwie polskich sądów. A tutaj obrona ładu konstytucyjnego, chyba ważniejsza niż jakiś ślub. Ponadto to była pandemia, na ulicy był tłum ludzi, chcieliśmy zachować zalecaną odległość i protestowaliśmy z samochodu…czyli korzystaliśmy z własnych konstytucyjnych praw.
-Sam fakt użycia klaksonu jest potwierdzony przez świadka. Nie rozmawiamy tutaj o protestach, o słuszności protestów tylko o fizycznym użyciu klaksonu – tłumaczył sądowi podczas rozprawy 29 lipca jeden z referujących sprawę policjantów.
Sąd, któremu przewodniczyła Sędzia Sądu Rejonowego w Opolu Joanna Stelmach nie tylko przyznał rację Pilcowi. Zauważył także, że „nawet gdyby rozpatrywać tę sprawę wyłącznie pod kątem społecznej szkodliwości czynu – w ocenie sądu ona nawet nie jest znikoma, ona jest po prostu żadna”.
Zwrócił także uwagę że: „W ocenie sądu swojego rodzaju nadużyciem prawa byłoby więc reagowanie przez funkcjonariuszy policji, w tak instrumentalny sposób wykorzystujący prawa, aby poprzez fakt karania za wyrażanie tego zdania, wzbudzać w obywatelach obawy przed ukaraniem, ograniczyć ich konstytucyjne wolności i narażać na represje”.
Sąd uniewinnił Jarosława Pilca, a kosztami postępowania obciążył Skarb Państwa. Skarb państwa czyli nas, obywateli, którzy na ów skarb składają się płacąc podatki. Czy policjanci, którzy tak nierozważnie narażają nasz kieszenie na podobne wydatki poniosą jakieś konsekwencje? W przeciążonych przez deformę Ziobry sądach rozpatruje się setki, o ile nie tysiące takich takich spraw, a policjanci niezmiennie: albo nie znają prawa ani Konstytucji RP, albo chcą w ten sposób zastraszyć wolnych obywateli i wykazać się przed przełożonymi.
Oto uzasadnienie wyroku przedstawione przez Sędzię Sądu Rejonowego w Opolu Joannę Stelmach.
– Całe zdarzenie rozgrywało się podczas tak zwanego protestu kobiet, który miał miejsce 31 października 2020 roku – wyjaśniała Sędzia Sądu Rejonowego w Opolu Joanna Stelmach. – Tutaj zasadniczym problemem jaki pozostawał sądowi do rozstrzygnięcia był fakt hierarchii źródeł prawa. I tak wspomniane przepisy Prawa o Ruchu Drogowym oraz przepisów Kodeksu wykroczeń, w ocenie sądu, jako zwykła ustawa, stoją poniżej przepisów rangi konstytucyjnej, w szczególności chodzi tutaj o artykuł 57 Konstytucji, który zapewnia wolność gromadzenia się. Jest to jedno z zasadniczych praw jednostki i tutaj należy wskazać w ślad za komentatorem do artykułu 57 Konstytucji Piotrem Tuleyą, że zgromadzenie jest niezwykle ważnym środkiem komunikacji międzyludzkiej, zarówno w sferze publicznej jak i prywatnej, jak również formą uczestnictwa w debacie publicznej.
W konsekwencji również w sprawowaniu władzy w demokratycznym społeczeństwie.
Celem wolności zgromadzeń jest nie tylko zapewnienie autonomii i samorealizacji jednostki, ale również obrona procesów komunikacji społecznej, niezbędnych dla funkcjonowania demokratycznego społeczeństwa, a u jej podstaw znajduje się nie tylko interes poszczególnych jednostek, ale również interes ogólnospołeczny. Wolność zgromadzeń stanowi bowiem konieczny element demokracji, warunkuje korzystanie z innych wolności i praw człowieka związanych ze sfera życia publicznego, spełnia funkcję partycypacyjną, która wiąże się z możliwością wpływania jednostek na proces decyzyjny oraz kształtowanie woli politycznej, niezależnie od istniejącego mechanizmu przedstawicielskiego, a więc w okresach miedzy poszczególnymi aktami wyborczymi (tak między innymi Trybunał Konstytucyjny w orzeczeniu K44/12).
Zgromadzenie jest rozumiane w trybie art.57 Konstytucji jako zebranie, zgrupowanie co najmniej trzech osób, przy czym istnieje również taka linia, gdzie wskazuje się, że wystarczające są dwie osoby, w jednym miejscu, w określonym celu. Możliwe cele zgromadzenia zawęża się do dwóch, konsekwentnie wskazywanych w kolejnych ustawach o zgromadzeniach, mianowicie: zamiar wspólnych obrad – są to na przykład takie sytuacje jak kongres, konferencja, publiczna debata, ale również w celu wyrażenia zamiaru wspólnego wyrażenia stanowiska, np.: wiec, pochód, manifestacja.
Zgromadzenia, które tych dwóch celów nie realizują, również mogą być uznane za zgromadzenia, o ile tylko zostały zwołane w celu znanym ich uczestnikom.
Ochrona konstytucyjna oczywiście nie są objęte wszelkie zgromadzenia, które spełniają powyższe warunki, ponieważ z tej ochrony korzystają wyłącznie zgromadzenia pokojowe co wyraźnie wynika z art. 57 Konstytucji. Po drugie: poza zakresem tego przepisu pozostają zgromadzenia organizowane przez władze publiczne szczebla centralnego i lokalnego – z konstytucyjnej wolności zgromadzeń owe władze nie mogą korzystać. Po trzecie: artykuł 57 Konstytucji nie obejmuje imprez artystycznych, sportowych, zgromadzeń prywatnych takich jak spotkania i przyjęcia rodzinne i towarzyskie.
Po tym krótkim wprowadzeniu co do teorii i wynikającego z artkułu 57 Konstytucji przepisu, odnosząc już wprost do okoliczności niniejszej sprawy, należy stwierdzić to co sąd już na wstępie zauważył, że użycie tego sygnału dźwiękowego, co zarzuca się Jarosławowi Pilcowi w niniejszej sprawie, nastąpiło w specyficznych warunkach brania udziału w zgromadzeniu, mającym na celu wyrażenie swojego stanowiska, odnośnie wyroku Trybunału Konstytucyjnego w zakresie przepisów dotyczących aborcji.
Z materiałów zgromadzonych w toku postępowania wynika, że obwiniony brał udział w pokojowym zgromadzeniu o charakterze spontanicznym. Jego uczestnicy korzystali z wolności gwarantowanych w Konstytucji RP. Zgodnie z art. 57 każdemu zapewnia się wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich, a ograniczenia tej wolności może określać jedynie ustawa. Wyjątkiem przewidzianym w Konstytucji jest stan wojenny, stan wyjątkowy, kiedy to wolność zgromadzeń może zostać ograniczona, co wynika wprost z art. 233 Konstytucji RP. Żaden z tych stanów dotychczas nie został wprowadzony. W aktualnym stanie prawnym brak jest jakichkolwiek podstaw do zakazu uczestniczenia w pokojowych zgromadzeniach jak również do podejmowania przez władze jakichkolwiek działań zmierzających do uniemożliwienia, czy to faktycznego czy tylko prewencyjnego uczestnictwa w takich zgromadzeniach, w tym do wyrażania swoich poglądów i opinii w istotnych kwestiach politycznych, społecznych w przestrzeni publicznej.
Sąd uznał, że używanie sygnału dźwiękowego podczas takiego zgromadzenia stanowiło symboliczny znak sprzeciwu wobec zaistniałej sytuacji nie tylko politycznej, ale tutaj w szczególności chodzi o to zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych, co jak wiadomo w tamtym czasie w Polsce spowodowało wiele licznych protestów w tym również takich, w których uczestniczyli kierowcy, właśnie wyrażający swój sprzeciw co do tego zaostrzenia, poprzez używanie klaksonów samochodowych.
Nie bez kozery również na poprzedniej rozprawie padło pytanie do jednego ze świadków, czy również pozostali kierowcy używający klaksonów byli za to karani? Odpowiedź była negatywna. W związku z powyższym, też ze względu na zasady pewnej równości wobec prawa, w ocenie sądu, nie można się zgadzać z tym, że tylko jeden wybrany uczestnik zostaje ukarany, natomiast cała reszta nie zostaje ukarana, już pomijając cała kwestię, o której sąd wcześniej mówił, czyli fakt, ze sama Konstytucja daje prawo uczestnikom zgromadzeń do swobodnego wyrażania swojego zdania na określony temat.
W ocenie sądu swojego rodzaju nadużyciem prawa byłoby więc reagowanie przez funkcjonariuszy policji, w tak instrumentalny sposób wykorzystujący prawa, aby poprzez fakt karania za wyrażanie tego zdania, wzbudzać w obywatelach obawy przed ukaraniem, ograniczyć ich konstytucyjne wolności i narażać na represje.
To jest pierwszy powód, dla którego zapadł wyrok uniewinniający. Natomiast drugim powodem jest to, że zgodnie z art. 1 ustawy Kodeks Wykroczeń, odpowiedzialności za wykroczenie podlega ten tylko, kto popełnia czyn zabroniony, społecznie szkodliwy, zabroniony przez ustawę podczas jego popełnienia, po groźbą kary aresztu, ograniczenia wolności, grzywny do pięciu tysięcy złotych lub nagany.
W ocenie sądu, nawet gdyby rozpatrywać tę sprawę tylko i wyłącznie pod kątem społecznej szkodliwości czynu, tutaj biorąc pod uwagę fakt, że przepis art. 29 ustawy Prawo o Rychu Drogowym, ten właśnie, który zakazuje używania sygnałów dźwiękowych w obszarze zabudowanym – on ma na celu chronić spokój mieszkańców owego terenu zabudowanego przed zbędnym hałasem. W ocenie sądu położywszy na szali dwie wartości: spokój mieszkańców i konstytucyjną wolność gromadzenia się, niewątpliwie ta druga wartość ma znaczenie priorytetowe. Stąd też nawet gdyby rozpatrywać tę sprawę wyłącznie pod kątem społecznej szkodliwości czynu – w ocenie sadu ona nawet nie jest znikoma, ona jest po prostu żadna.
Wobec powyższego w tej sprawie mógł zapaść tylko wyrok uniewinniający.
Fot. melonik
Jeden komentarz
Brawo Pani Sedzio. Swobodniej oddycham. Z poważaniem. Z wdzięcznością