Z Joachimem Wojtalą, burmistrzem Gogolina, rozmawia Jolanta Jasińska-Mrukot

– Za chwilę nowy rok szkolny, w erze koronawirusa?

– Właśnie mieliśmy odprawę z dyrektorami szkół i przedszkoli. Analizowaliśmy, co powinniśmy zrobić i co możemy zrobić, a nie daj Panie Boże, żebyśmy czegoś nie zrobili. W tej sytuacji musimy mieć zdrowy rozsądek. Nie podzielimy klas szkolnych na połowę, bo ich nie zmieścimy. Na wioskach nie mamy problemów przepełnionych klas, zdecydowanie gorzej jest w mieście. Spadło to wszystko na samorządowe barki i staramy się przygotować od strony bezpieczeństwa jak najlepiej. A jeśli jest coś, dzięki czemu będziemy mogli poprawić bezpieczeństwo dzieci, a będzie to związane z wydatkami, to mówię, żeby bezpośrednio do nas zgłaszać.

 – Gmina ma na to pieniądze?

– Czegoś nie zrobimy, nie wybudujemy pół kilometra chodnika, a na zapewnienie bezpieczeństwa muszą być pieniądze.  Absolutnie nie może być takiej sytuacji, że można było coś zrobić, a nie zostało zrobione, a ktoś mi powie, że nie zrobił, bo nie było pieniędzy. Jeżeli ilość masek, płynu będzie niewystarczająca, dyrektorzy muszą bezpośrednio zgłaszać to do nas.

 – Nie boicie się tego roku szkolnego? Może jeszcze nie powinien się rozpocząć?

– Bardzo się tą sytuacją przejmuję i ten problem nam cały czas towarzyszy. Ze współpracownikami trzymamy rękę na pulsie, tak, żebyśmy czegoś nie zapomnieli. Sytuację monitorujemy i podejmujemy roztropne decyzje, bo nikt za nas tego nie zrobi. Mamy poważnych i odpowiedzialnych dyrektorów, którzy są przejęci całą sytuacją. Ale rodzice też muszą być współodpowiedzialni za bezpieczeństwo swojego dziecka. Prosiłem właśnie rodziców, na co mają zwrócić uwagę. Myślę, że lepszym rozwiązaniem jest to, że dzieci idą do szkoły, niż gdyby miały nie pójść. One są tak spragnione szkoły i tych kontaktów, że aż się boję. Prosiłem naszą panią naczelnik, żeby przygotowała taki „rozkład jazdy”, to będzie na Facebooku, na naszej stronie internetowej, to trafi też do nauczycieli, żeby każdy zobaczył, co może w sytuacji epidemicznej zrobić.

– Jak to organizacyjnie rozwiążecie?

– Robimy wszystko, żeby było bezpiecznie. W szkole przerwy nie będą w tych samym czasie, żeby dzieci się na korytarzu, w toalecie nie spotykały. No i nie można zaczynać o jednej godzinie, tylko podzielić na późniejsze godziny, wszędzie tam, gdzie jest to możliwe. Nie mamy zbyt dużych stołówek szkolnych, a wydawania obiadu nie rozciągniemy na osiem godzin. Będziemy rozmawiać z sanepidem, czy widzi taką możliwość, by podawać dzieciom posiłki w jednorazowych naczyniach i poza stołówką. Kontaktowałem się z wójtami w dolnośląskim, tam sanepid się zgodził, żeby dzieci jadły w salach dydaktycznych. Boimy się też o personel, bo gdyby ktoś np. z przedszkolnej kuchni musiał być izolowany, to gmina poniesie koszt zamawianych dzieciom obiadów. Szybkie testy ułatwiłyby nam życie, ale jak na wynik wymazu musimy czekać trzy dni, to taka osoba musi być izolowana.

– Kogo można pytać w przypadku wątpliwości?

– Jest wiele takich pytań, z którymi szkoła pozostała sama, ale mamy możliwość zadania pytania w powiatowej stacji sanitarno epidemiologicznej. My akurat w powiecie mamy dobry przepływ informacji z sanepidem. Prawda jest taka, że wszystkiego nie da się przewidzieć.

– Ostatnio na barki samorządów spadł ogrom obowiązków…

– Samorządowcy to wiedzieli od samego początku, że wakacje się skończą i to spadnie na nas. Z drugiej strony, czego się można było spodziewać ze strony ministerstwa? Tak to już jest, że w każdej trudnej sytuacji my jesteśmy najbliżej ludzi i to na samorząd spadnie ciężar podejmowanych decyzji. Nie znam takiego samorządowca, który by powiedział, że się tej sytuacji nie boi. A dodatkowej kasy nie ma, jakieś ogólne zalecenia, zarządzenia. W terenie każdy musi to przystosować do swoich realiów. Rozumiem ministra, że on nie wyda wytycznych jednakowych dla wszystkich, bo w każdej gminie jest różna sytuacja, więc mogą być ogólne zasady. Ciągle powtarzam, że tutaj musimy mieć chłodne głowy. To, co po ludzku jest możliwe, to my to zrobimy. W gminie mieliśmy już 13 przypadków zakażeń, więc wiemy doskonale, jak się zachować.

– Czy ma pan wiedzę, jak sobie radzą samorządowcy w innych krajach?

– Tak, kontaktowałem się z Niemcami. Tam rozpoczęli rok szkolny 17 sierpnia. Jeśli u ucznia wykryje się koronawirusa, to dziecko jest izolowane, a pozostałe dzieci idą na 3-dniową kwarantannę, po to, by przeprowadzić wszystkim testy. Izolowane będzie tylko to, u którego stwierdzono zakażenie, a pozostałe wracają normalnie do szkoły.

– Jak widać,  obowiązków coraz więcej, a pieniędzy  mniej, chociażby przez obcięty podatek PiT od młodych do 26. roku życia.

– Premier już głośno powiedział, że deficyt budżetowy wyniesie 100 mld zł. Pieniędzy więcej nie dostaniemy, to już wiemy. Będą mniejsze wpływy do budżetu, a przy mniejszych wpływach nie można planować większych wydatków. Jedyne, co możemy zrobić, to zaciągnąć większy kredyt, ale tak, żeby się nie zadusić, bo w przyszłym roku nie zrobimy żadnej inwestycji. Przez wiele lat inwestowaliśmy w szkoły, te obiekty są dobrze przygotowane. A to, co trzeba było dla bezpieczeństwa dzieci zrobić, to zrobiliśmy.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.