Kiedy trumna z ciałem burmistrza Jana Labusa była wynoszona do karawanu, żałobnicy żegnali go gromkimi brawami. Odszedł w wieku 56 lat.
Słowami Johna Donne pożegnał Burmistrza Ozimka ksiądz proboszcz Demarczyk.
Kściół pw. św. Jana Chrzciciela w Ozimku pękał w szwach. We mszy św. w intencji zmarłego udział wzięli posłowie, samorządowcy, przedstawiciele miast partnerskich. Świątynie licznie wypełnili także mieszkańcy Ozimka i podmiejskich miejscowości.
Leonarda Płoszaj, wicestarosta powiatu opolskiego, wspominała otwartość i empatię Jana Labusa. – Zawsze byłeś blisko ludzi. Jeszcze kilka tygodni temu opowiadałeś mi o planach rozwoju gminy. Miałeś tyle pomysłów – mówiła. Gdy pytałam cię o zdrowie, odparłeś: wszystko dobrze. Zaskoczyła nas twoja śmierć. Twoje odejście skutkuje pustką nie tylko w sercach najbliższych. Odcisnąłeś swoje piętno na historii miasta, powiatu i regionu.
Tylko pierwsze wybory były dla niego trudne. Wygrał je w drugiej turze. Kolejne wygrywał już z ogromną przewagą, zostawiając konkurencję daleko z tyłu. Cieszył się ogromnym zaufaniem społecznym. Kiedy spotykał się z ludźmi był serdeczny i szczery. Odnosił sukcesy, gmina rozwijała się, pojawiały się inwestycje, które miały wpływa na gminę ale także na region. Jednak sukces przyszedł kosztem czasu dla najbliższych. Myślałeś, że zdążysz jeszcze wszystko poukładać. Ale jednak zabrakło czasu.
Trochę wspomnień