– Najpierw stawiamy diagnozę, a potem szukamy recepty na pierwszej linii, czyli w ośrodkach pomocy społecznej, które dostają informację, co z danym problemem zrobić – mówi Adam Różycki, dyrektor ROPS w Opolu od 2003 roku.

W czwartek opolski Regionalny Ośrodek Polityki Społecznej obchodził XX-lecie istnienia. Od dwóch dekad sztab wyspecjalizowanych osób pracuje na rzecz rodzin z naszego regionu, zajmując w sposób pośredni różnymi problemami oraz dysfunkcjami dotyczącymi rodzin.

– Jesteśmy usługowo nastawieni wobec jednostek, które bezpośrednio zajmują się pomocą – dodaje dyrektor Różycki.

ROPS zabiega o fundusze z różnych programów na realizację zadań związanych z rodziną oraz kształci pracowników instytucji pomocy i integracji społecznej.

– Pomaganie innym musi być profesjonalne – podkreśla Adam Różycki. – Tak przed 2004 rokiem, zanim Polska przystąpiła do UE, jak i obecnie kluczowym zadaniem ROPS jest kształcenie i doskonalenie kadr pomocy i integracji społecznej.

ROPS prowadzi też swoje prace badawcze.

– Badania prowadzone przez ROPS to jedna z ważniejszych części prowadzonej przez nas działalności – wyjaśnia Adam Różycki. – Żeby leczyć, trzeba mieć diagnozę. Więc badamy, gdzie jest dysfunkcja, a potem szukamy funduszy na ich eliminację.

W Obserwatorium Polityki Społecznej, komórce ROPS, specjaliści różnych dziedzin zajmują się konkretnymi problemami. Robią to za nieporównywalnie mniejsze pieniądze niż ośrodki naukowe.

– Badania związane z eurosieroctwem przeprowadziliśmy, zanim w publicznym obiegu pojawił się ten termin, bo już w 2002 roku – podkreśla dyrektor Różycki.

To pierwsze badanie związane z migracjami dotyczyło samotnych seniorów, pozostawionych przez ich dzieci wyjeżdżające do pracy za granicę.

– Wtedy zauważyliśmy, że sfera ubóstwa wśród osób starszych zaczyna się rozszerzać – mówi dyrektor ROPS.- Potem zaczęliśmy badać, co się dzieje z dziećmi pozostawionymi przez dorosłych. Obserwowaliśmy, gdzie pojawiały się dysfunkcje.

Unia wszystko zmieniła

Kiedy w 1999 roku utworzono opolski ROPS, wówczas pracowały w nim cztery osoby. Po wejściu do unii z roku na rok rosły budżet i zatrudnienie w ROPS, osiągając 56 osoby. Przez te 20 lat ośrodek zrealizował dziesiątki projektów, pomógł zaktywizować setki osób, pomógł rodzinom przeżywającym problemy wychowawcze. Wielu młodych ludzi zostało objętych pieczą zastępczą. Ci, którzy mieli problemy, uwierzyli w siebie i z czasem wyszli z sytuacji pozornie beznadziejnej. Powstały mieszkania chronione, miejsca pomocy rodzinie, udzielono też tysiąca porad prawnych i psychologicznych.

Przed przystąpieniem do UE podnoszeniem kwalifikacji, na które ROPS kładzie nacisk, byli najczęściej obciążani sami pracownicy socjalni.

– Od 2007 roku to się diametralnie zmieniło – dodaje Adam Różycki. – Dzięki projektom unijnym szkolenia i kształcenie są za darmo, włącznie z zakwaterowaniem, dojazdami, wyżywieniem, pomocami dydaktycznymi i wynagrodzeniami kadry. Pracownik socjalny to specyficzny zawód. Od jego wiedzy, wrażliwości i podejścia zależy, w jakim stopniu jest w stanie wspomóc swoich podopiecznych. Taka osoba potrzebuje się nieustannie doszkalać, musi być stymulowana z różnych stron, poznać wiele środowisk.

Od 2007 roku ROPS ubiega się o środki unijne w różnych konkursach, zarówno na poziomie regionalnym, jak i w poszczególnych ministerstwach. Od 2008 do 2019 na różne działania związane z projektami edukacyjnymi ROPS pozyskał ponad 30 mln zł, m.in. na studia podyplomowe i specjalizacje związane z gerontologią i aktywizacją zawodową osób niepełnosprawnych.

– Niepełnosprawny, który dociera do pomocy społecznej, to ktoś, kto ma być rehabilitowany społecznie – wyjaśnia dyrektor ROPS. – Niepełnosprawna osoba ma się swobodnie poruszać w swoich rolach społecznych. Chodzi o to, żeby się nie izolował zawodowo i społecznie. Niepełnosprawny nie powinien być upokarzany świadczeniami.

ROPS pomagał zakładać Zakład Aktywności Zawodowej w Branicach i Opolu. Łącznie ROPS pomógł im kwotą 37 mln. zł. Z kolei samorząd województwa za pośrednictwem ROPS przekazały 12 mln zł organizacjom pozarządowym w otwartych konkursach ofert. I udzielił 3 mln zł pożyczki zakładom pracy chronionej.

Grunt to dobrzy partnerzy

Cechą charakterystyczną ROPS stała się realizacja projektów w partnerstwie z samorządami i organizacjami pozarządowymi, przy czym w tym pierwszym przypadku ROPS bierze na siebie ważną część biurokracji związanej ze składaniem wniosków, żeby odciążyć gminy i powiaty.

– To są zwykle projekty o wartości 8-10 mln zł – mówi Adam Różycki. – Razem z gminami robimy m.in. mieszkania chronione i staramy się rozwiązywać wszelkie sprawy związane z rodzinami. Tam, gdzie jest problem, tam, gdzie zaczyna się coś dziać. Chodzi o to, by pomóc ratować rodzinę, póki to możliwe.

Te projekty związane m.in. z seniorami, dziećmi, asystentami rodziny, to również świetlicowe zajęcia, zimowiska i kolonie dla dzieci, darmowe dla tych rodzin, które nie mogą sobie pozwolić na wysłanie dzieci na wypoczynek.

– Te projekty są bardzo wysoko oceniane – dodaje dyrektor ROPS.

Np. projekt „Niezależne życie” jest skierowany do osób z chorobą Alzheimera i Parkinsonem, a także osób starszych. RROPS realizuje go w partnerstwie z trzema gminami – Paczkowem, Białą i Brzegiem. Najogólniej polega on na tym, że powstają mieszkania, w których mieszkają dwie osoby i którymi opiekuje się zespół specjalistów.

– To jest projekt pilotażowy, który musi być wypracowany do powielania w innych gminach – podkreśla Adam Różycki.

Czwartkowy jubileusz ROPS zbiegł się z Dniem Pracownika Socjalnego. Dla władz województwo opolskiego była to okazja, żeby podziękować pracownikom ROPS i wręczyć im dyplomy i odznaczenia. Natomiast Adam Różycki i Agnieszka Gabruk, wicedyrektor ROPS otrzymali od wicemarszałka Romana Kolka Odznaki Honorowe „Za Zasługi dla Województwa Opolskiego”.

–  Największą satysfakcją, gdy się komuś pomaga, jest uśmiech na twarzy – powiedziała Agnieszka Gabruk. – Cieszy nas szczególnie uśmiech dzieci objętych różną formą pieczy zastępczej. Takie pozytywne reakcje wynagradzają nam naszą pracę.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.