Przez Opole ma dzisiaj przejść fala kulminacyjna, która ostatecznie potwierdzi, że Opole podczas tej powodzi zalane nie będzie. To podstawowy wniosek z posiedzenia Wojewódzkiego Sztabu Przeciwpowodziowego w Opolu z udziałem ministra spraw wewnętrznych Tomasza Siemoniaka, ministra infrastruktury Dariusza Klimczaka i wiceministra do spraw społeczeństwa obywatelskiego Marka Krawczyka.
– Dziś koncentrujemy się na tym, aby Odra w dużych miastach, takich jak Opole, Wrocław, wszystkich innych, które są położone wzdłuż jej biegu, utrzymała się w korycie – mówił minister Tomasz Siemoniak po zakończeniu spotkania w Wojewódzkim Centrum Zarządzania Kryzysowego w Opolu. – Razem z fachowcami z Wód Polskich i IMGW byłem na moście Sendlerowej w Opolu, by osobiście się przekonać, jak wygląda sytuacja. Mamy kilka godzin do tej kulminacji. Według zapewnień ekspertów powinna fala przejść przez Opole bez naruszenia swojej linii. Oczywiście jest zawsze kwestia jakości wałów – stwierdził. – Nie należy zmniejszyć koncentracji i wysiłków. Mamy do czynienia z żywiołem i powinniśmy maksymalne siły, zasoby kierować w tym kierunku, żeby nie doszło do żadnej trudnej sytuacji. Województwo opolskie należy do najbardziej poszkodowanych przez powódź . Cały czas toczona jest walka o ratowanie ludzi i o to, by straty były jak najmniejsze.
– Codziennie mierzymy się z doniesieniami typu „zrabowane sklepy”, ale potem nikt nie jest w stanie takiego sklepu pokazać – mówił Siemoniak ostrzegając przed fake newsami. – Jeśli ktoś ma do czynienia z przestępstwem z podejrzeniem przestępstwa – jest policja. Skierowaliśmy dodatkowych 500 funkcjonariuszy, jest wsparcie Żandarmerii Wojskowej są komisariaty, dzielnicowi. System działa. Także, szanowni państwo, zgłaszajcie te przypadki. Policja jest na miejscu i w takich sytuacjach wie co ma się dziać.
Siemoniak dementował plotki o rzekomo zaginionych po weselach. – Jak się nawet nie wie, że policja na bieżąco monitoruje sytuację, to przecież jest to nie do pojęcia, że sto osób mogło zaginąć od soboty i nikt o tym nie wie i nikt się o tych ludzi nie upomina. Apeluję do państwa o szczególną odpowiedzialność w przekazywaniu takich informacji. I to nie dlatego, że boimy się krytyki. Ale proszę o elementarną odpowiedzialność, ludzie są w emocjach, mówią różne rzeczy i my to rozumiemy.
– Apeluję by nie powielać nieprawdziwych informacji. Jest siedem ofiar powodzi potwierdzonych przez policję. To jest miara tragedii. I apelujemy by policja informowała jako pierwsza, ważne by pierwsza dowiadywała się rodzina. Wyobraźcie sobie państwo co czują bliscy, gdy słyszą o tym w mediach.
– Bardzo ważne jest bezpieczeństwo, staramy się, by służby chroniły majątek powodzian. Nie pozwolimy by hieny rozkradały majątek.
– Według ocen Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej straty są ogromne. – przyznał Siemoniak – Wiele miejscowości jest zniszczonych. Przy wsparciu służb i wojewodów i we współpracy z samorządami będziemy starali się przywracać normalne funkcjonowanie.
Szef MSWiA poinformował również, że polecił Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych uruchomienie rezerw żywności, wody, leków, agregatów, osuszaczy i rozmaitych kontenerów.
W poniedziałek rząd zdecydował o tym, aby zwiększyć poziom zasiłków dla powodzian. Przeznaczył 100 tys. zł na remont mieszkania i 200 tys. zł na remont domu dla każdego poszkodowanego w powodzi, a także 10 tys. pomocy doraźnej.
—————–
Dobre wieści dla mieszkańców Głuchołaz ma minister infrastruktury Dariusz Klimczak. Zapowiedział odbudowę mostu w Głuchołazach. – Poinformowałem premiera, że zakończyłem konsultacje z szefami MSWiA i MON na temat odbudowy mostu tymczasowego w Głuchołazach. Mówi, że w środę rano z Niska wyjechali żołnierze, którzy zajmą się odbudową przeprawy zniesionej przez wodę. – Ok. godz.16 z naszych magazynów z Mazowsza wyjedzie sprzęt, elementy konstrukcyjne mostu. I mam nadzieję, że w czwartek nad ranem rozpocznie się decydująca faza odbudowy.
—————
– Jezioro Nyskie było odpowiednio przygotowane na nadejście wielkiej wody – twierdzi prezeska Wód Polskich Joanna Kopczyńska. Wszystko odbywało się zgodnie z zasadami funkcjonowania takich obiektów oraz w porozumieniu z lokalnymi władzami.
Jak stwierdziła dzisiaj na briefingu w Oplu wcześniejsze opróżnienie zbiornika mogłoby zaszkodzić zarówno jemu, jak i miastu.
– Zarzut dotyczy, że za późno spuszczaliśmy wodę ale to nie jest prawda. My musimy spuszczać w odpowiedni sposób, dbając o to, żeby ten spust nie zaszkodził miastu, a po drugie dbając o to, żeby nie uszkodził infrastruktury. Proszę mi wierzyć, to wszystko jest ustalone razem ze starostą nyskim oraz z władzami nyskimi, więc to tak się nie dzieje. Zbiorniki były opróżniane, były przygotowane, miały rezerwę powodziową, natomiast to nie oznaczało, że są puste jak wanna po wypuszczeniu wody, ponieważ aby zachować stateczność, jakąś ilość wody miały, bo tak zostały zaprojektowane – przekonywała.
Tymczasem jak się dowiadujemy z Nysy decyzje Wód Polskich były narzucone i nie konsultowane z samorządem.
Wczoraj na odprawie służb w sztabie kryzysowym, Premier Donald Tusk prosił Wody Polskie i RZGW o raport, gdzie popełniono błąd przy decyzjach o zrzutach. Tymczasem Prezes Wód Polskich Joanna Kopczyńska przekonywała dziś w Opolu, że wcześniejsze opróżnienie zbiornika w Nysie mogłoby zaszkodzić zarówno zbiornikowi, jak i miastu. Dodała też, że wszystko było ustalone ze starostwem nyskim i władzami Nysy, które kategorycznie temu zaprzeczają (!).
Decyzje Wód Polskich były narzucone i nie konsultowane z samorządem. Połączony sztab gminy, powiatu i służb musiał mocno zabiegać o zgodę na szczeblu ministerialnym, na zmniejszenie zrzutu ze zbiornika, w celu naprawy wału rzecznego, na co Wody Polskie nie chciały dać zgody.Zgoda została wydana dopiero dzięki pomocy Ministra Tomasza Siemoniaka.
Dziś szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera, który osobiście wizytował nyski zbiornik i zalane tereny, poinformował, że lokalni burmistrzowie nie byli świadomi skali zagrożenia, nie dostali informacji lub dostali informację, że nie ma powodów do przesadnego niepokoju.
Odnosząc się do sytuacji w Opolu Kopczyńska stwierdziła, że wysokość wałów jest wystarczająca, aby utrzymać wodę w ryzach. – Z naszych prognoz wynika, że fala będzie miała 80 cm mniej niż wynosi wysokość wałów w Opolu – mówiła. – Dlatego nie powinna zagrozić miastu. Jednak będzie przechodzić 2-3 dni. W tym czasie szczególnie powinniśmy pamiętać, aby nie chodzić po wałach oraz urządzeniach hydrologicznych. Mogłoby to doprowadzić do ich uszkodzenia, a w skrajnych przypadkach podtopienia. Kondycja wałów jest tu kluczowa. Spłaszczona fala charakteryzuje się tym, że jest mniej dynamiczna i powoduje powolny wzrost poziomu wody, jednak przechodzi dłużej, co wystawia wały nad jej dłuższe działanie – tłumaczyła.
Fot. melonik