Gorzały i innych napojów wyskokowych część ludzi nadużywała, nadużywa i zapewne długo jeszcze nadużywać będzie. Nadużywający niszczą swe zdrowie, ale to zwykle obchodzi tylko ich bliskich. Obcy uważają, że pijak sam jest sobie winien utraty zdrowia. Nawet obcych obchodzi jednak, gdy pijany staje się agresywny, hałaśliwy lub, co gorsza, stwarza zagrożenie dla innych.
Dziś takich pijanych umieszcza się w izbach wytrzeźwień. Teoretycznie pijacy powinni za pobyt w izbie zapłacić, ale chyba rzadko to robią. Obawiam się, że większość klientów izb wytrzeźwień nie ma czym zapłacić i nie ma też majątku ani dochodów, z których można tę zapłatę ściągnąć. Płacą więc za nich inni, swymi podatkami.
W dawnym Opolu (Oppeln) było trochę inaczej. Poniżej ogłoszenie opolskiej policji z 24 sierpnia 1888 roku:
W powyższym ogłoszeniu szef opolskiej policji Roemer informuje, że:
Tutejszy robotnik August Gabriel, zwany Śledziem, jest tak uzależniony od alkoholu, że konieczne jest publiczne ogłoszenie go pijakiem.
Właściciele wszystkich lokali publicznych z wyszynkiem napojów wyskokowych i ich zastępcy, którzy Gabrielowi, zwanemu Śledziem, podadzą napoje wyskokowe albo mu na przebywanie w ich lokalu pozwolą, otrzymają na podstawie §4 Rozporządzenia Policji Krajowej z 18 września 1885 karę pieniężną do 60 marek albo proporcjonalną karę aresztu.
Wyjaśnienia wymaga słowo "zastępca". Właściciel lokalu często nie prowadził go osobiście, ale dzierżawił jakiemuś karczmarzowi. Ten dzierżawiący, to w rozumieniu przepisów "zastępca".
Ile to było 60 marek w 1888 roku? Litr pełnego mleka kosztował wtedy 10 fenigów. Maksymalna kara dla karczmarza mogła więc sięgnąć wartości 600 litrów mleka.
Publiczne uznanie za pijaka nie było dożywotnie. Jeśli władze policyjne uznały, że dany pijak poprawił się, to mogły go wykreślić z listy pijaków. O takim właśnie przypadku informuje np. ogłoszenie z 20 marca 1888. Policja zawiadamia w nim, że robotnik Johann Ledwig został wykreślony z listy pijaków:
Proponuję jeszcze jedno ciekawe ogłoszenie z 5 wrześnie 1888 roku. Opolska policja zawiadamia w nim, że za pijaka zostaje publicznie uznany miejscowy robotnik Robert Mołek:
Ogłoszenie to jest ciekawe z tego względu, że Mołek pisał się przez "ł". Zwykle ludzie dostosowywali pisownię swych nazwisk do języka niemieckiego. Mołek mógł sobie zmienić nazwisko np. na Mollek, ale nie zrobił tego. Trwał przy pisowni Mołek i nic go nie obchodziło, że litera "ł" sprawia kłopot. Nazwisko Mołek spotyka się współcześnie, choć nie sądzę, by pani ze zdjęcia poniżej miała jakiś związek z opolskim pijakiem z 1888 roku.
Na koniec tradycyjnie przypominam, że będę wdzięczny za ewentualne poprawki, przede wszystkim do tłumaczeń. Można je wpisać w komentarzach lub przysłać mi na adres e-mail:
beczka@ceti.com.pl