Zapominane i pomijane – tak Marta Dzido opisuje bohaterki swojej książki „Kobiety Solidarności”. Marta Dzido, scenarzystka, reżyserka, a przede wszystkim pisarka opowiadała o kobietach współtworzących ten wielki ruch społeczny i związek zawodowy na spotkaniu w Centrum Dialogu Obywatelskiego w Opolu.

– Te kobiety łączyły pracę opozycyjną i pracę domową – mówi Marta Dzido. – Dużo ryzykowały, angażowały się w strajki, a potem w działalność podziemnej „Solidarności”. One nie były przywódczyniami, im nie chodziło o stanowiska. Nie podpisywały ważnych dokumentów. Często używały pseudonimów, które były pseudonimami męskimi. Potrafiły  przemawiać i pociągnąć za sobą tłumy.

Tymczasem, jeśli są organizowane wystawy fotografii z tamtego okresu, mimo, że są na fotografiach, to nie są podpisane.

– Chciałabym, żeby ta moja praca przypomniała nie tylko ich role, ale też nazwiska i zasługi kobiet – podkreśla pisarka.

Wcześniej Marta Dzido i Piotr Śliwowski zrealizowali dokumentalny film „Solidarność według kobiet”, docierając do materiałów  archiwalnych.

Czy jako scenarzystce, absolwentce filmówki, bliższe jest jej „opowiadanie” obrazem filmowym niż słowem?

– Miałam ogromny niedosyt po skończeniu filmu, który powstał w 2014 roku, od tamtej pory pokazujemy go w Polsce i na świecie – mówi Opowiecie.Info pisarka. – Książka jest uzupełnieniem materiału filmowego. Jest refleksją po spotkaniach z tymi kobietami, które po projekcji filmów podchodziły i mówiły, że odnalazły się na tych filmach. Z tego pączkowały kolejne historie, to zapomniane bohaterki opowiadały nam o sobie.

Marta Dzido zwraca uwagę, że bez nich historia potoczyłaby się całkiem inaczej.

– Udało mi się znaleźć ważną postać strajku sierpniowego, Ewę Ossowską, zapomnianą bohaterkę, która odegrała bardzo ważną rolę trzeciego dnia strajku sierpniowego – opowiada Marta Dzido.

Trzeciego dnia strajk się załamał. Zostały już wynegocjowane podwyżki dla robotników i strajkujący opuszczali teren Stoczni Gdańskiej.

– Wtedy kilka kobiet, w tym Ewa Ossowska, zdecydowało, żeby ten strajk kontynuować – mówi pisarka. – To Ewa Ossowska mówiła strajkującym, że to nie chodziło o pieniądze, a o coś więcej. To kobiety zauważyły, że to nie tylko sprawy materialne, że za tym stoi głębsza idea. Przekonała strajkujących, w zdecydowanej większości mężczyzn. O tym, żeby dalej strajkować, zadecydowały więc kobiety.

Autorka w przejmujący i empatyczny sposób opowiadała o tym, jak szukała tych kobiet. I o tym, co spotkało je później w wolnej Polsce, jak niejednokrotnie niełaskawie życie się z nimi obeszło.

– Ewa Ossowska po tym sierpniu zniknęła i przez wiele lat nikomu się nie udało do niej dotrzeć, odnaleźliśmy ją po kilkunastu miesiącach poszukiwań pod Neapolem – mówi Marta Dzido. – Po 32 latach milczenia udzieliła po raz pierwszy wywiadu, zgodziła się wystąpić w naszym filmie. Ona wyemigrowała nie z przyczyn politycznych, tylko dlatego, że nie miała za co kupić dzieciom jedzenia. Kilkanaście lat we Włoszech sprzątała. Dla niej tamta historia jest historią rozczarowania, bo poświęciła wiele jako młoda dziewczyna, a później nie było dla niej miejsca.

W książce poza Ewą Ossowską jest Henryka Krzywonos, Anna Walentynowicz, Alina Pieńkowska. I pani Olszewska, która przed bramą Stoczni Gdańskiej sprzedawała pamiątki.

Prof. Marek Białokur, historyk z UO, który prowadził spotkanie w opolskim CDO, zasugerował, że i nazwa związku Solidarność może być pomysłem kobiety, nieżyjącej już Aliny Pieńkowskiej, pielęgniarki ze stoczniowej przychodni, która była współorganizatorką strajku, a potem sygnatariuszką tzw. porozumień sierpniowych.

– Związek zarejestrowano w listopadzie, a jego nazwa pojawia się zdecydowanie później – tłumaczy prof. Białokur. – Źródła archiwalne już nam w tym nie pomogą, tylko relacje osób. To powinien ktoś zbadać.

Kiedy Marta Dzido i Piotr Śliwowski zaczynali pracę nad filmem, a potem kiedy zaczęła pisać książkę, wielokrotnie słyszała, że ta historia została już opowiedziana na wiele sposobów. I dla wielu osób będzie to już bardzo nudne.

W każdej ze swoich prac, tej literackiej, jak i tej filmowej, Marta Dzido opowiada świat z perspektywy kobiet. Dlaczego zajmuje się tematyką kobiecą?

– Wydaje mi się to naturalne, bo ja z tej perspektywy kobiecej patrzę – mówi Opowiecie.Info pisarka. – Nie postrzegam świata w kategoriach kobieta, mężczyzna. Ale kiedy zobaczyłam zdjęcia z obrad Okrągłego Stołu, to dla mnie naturalne było zadać pytanie: dlaczego tam jest tylko jedna kobieta, czyli Grażyna Staniszewska? Stąd moje zainteresowanie tematem.

Marta Dzido zwraca jeszcze uwagę na pewien paradoks.

– Kiedy mężczyzna pisze o kobietach, to mówi się, że jest twórcą literatury – wyjaśnia. – Natomiast kiedy o kobietach pisze kobieta, to mówi się, że mamy do czynienia z literaturą kobiecą.

Na spotkaniu z Martą Dzido było wiele opolskich działaczek tej pierwszej „Solidarności”. Były i nadal są bardzo skromne. Kiedy tworzono Encyklopedię Solidarności, jedna z obecnych na sali działaczek nie chciała wówczas, by jej nazwisko się tam pojawiło, choć bardzo o to zabiegał świat nauki.

Jolanta Jasińska-Mrukot

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.