W piątek Krakowska, główna ulica Opola, rozbrzmiewała różnymi utworami i mieniła się różnymi kolorami. Było wesoło, kiedy śpiewano „Lato, lato, lato czeka”, czy inne utwory z lat wczesnej młodości opolskich seniorek. Było też sentymentalnie, kiedy jedna z pań śpiewała „Tamtego roku w Portofino skończyłam 19 lat…”.

– Nasza Krakowska dzisiaj seniorami stoi, realizujemy dzisiaj dwie imprezy lokalne, które przygotowaliśmy dla naszych seniorów, czyli Bosanowa i Taniec w kręgu – mówiła Opowiecie.info Małgorzata Jarosz-Basztabin, szefowa Centrum Informacyjno-Edukacyjnego „Senior w Opolu”.

To projekt szczególnie kierowany do pań seniorek, które są już wdowami. One chcą tańczyć, muzyka je nosi, co można było zaobserwować na Krakowskiej.

– A co najważniejsze, potrafią się bawić, zachęcając przy tym inne panie, które owdowiały i po stracie mężów mają problem, co z tym czasem zrobić – dodaje Małgorzata Jarosz-Basztabin. – Taki jest zamysł tej inicjatywy, udanej, jak widać, bo Krakowska kolorami i muzyką stoi. Trochę gonimy, chcąc przechytrzyć czas i sytuację.

Szefowa Centrum ma na myśli to, że za chwilę w związku z pandemią już tak kolorowo może nie być.

– Dlatego tych wydarzeń ma być więcej – podkreśla Małgorzata Jarosz-Basztabin. – Zespół Opolanie, w ramach inicjatywy lokalnej, doposażyliśmy w sprzęt, więc oni są coraz bardziej widoczni i pięknie brzmią. Mają wiele prób, ale ten zespół wolonataryjnie pojawia się w różnych dzielnicach naszego miasta i gra na różnych festynach i imprezach organizowanych przez Kluby Seniora. A najlepszą reklamą jest to, jak jeden senior przekaże drugiemu, że coś ciekawego dla nich się dzieje. To jest najbardziej skuteczne, aby zachęcić do uczestnictwa i wyjścia z domów.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.