Prawdziwy horror zafundowali ludzie łabędziowi znalezionemu w Rozwadzy. Ktoś strzelał do ptaka, w którego ciele znaleziono trzy śruty. Jakby tego było mało, w przełyku zwierzęcia tkwił haczyk wędkarski. Łabędź cudem przeżył, ale stracił skrzydło, które musiało zostać amputowane. Resztę życia spędzi w niewoli.
– 27 maja rano dostałam zgłoszenie, że w miejscowości Rozwadza zauważono łabędzia z uszkodzonym skrzydłem – relacjonuje Marta Węgrzyn z Opolskiego Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt „Avi”. – Odłowili go i dostarczyli do mnie znajomi ornitolodzy. Okazało się, że ptak ma potężny obrzęk prawego skrzydła. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak ogromną opuchlizną na tak dużej powierzchni.
Ranny łabędź trafił na diagnostykę rentgenowską. – Został znaleziony na grobli przy stawie hodowlanym, więc początkowo sądziliśmy, że mógł zaplątać się w żyłki, którymi oplecione są tafle stawów hodowlanych w Rozwadzy. Żyłki zakłada się, żeby uniemożliwić czaplom wyciąganie ryb. Zdarza się, że w takie sznurki zaplątują się ptaki – mówi szefowa fundacji „Avi”.
Jednak prześwietlenie pokazało, że w opuchniętym skrzydle znajduje się śrut.
– Łącznie w ciele łabędzia tkwiły trzy śruty. Ktoś trzykrotnie, celnie do niego strzelił. Podejrzewaliśmy, że długo już z tymi śrutami chodził, i to go tak wyniszczyło, bo ptak – najprawdopodobniej samica, ma co najmniej trzy kilo niedowagi. Ale zdziwiło mnie, że nawet nie próbuje pić wody, co jest bardzo niepokojącym objawem u ptaka wodnego – mówi Marta Węgrzyn.
– Sprawdziliśmy więc dziób łabędzia – dodaje. – Okazało się, że przez jego gardło przewleczony jest haczyk do połowu karpi. Dlatego nie mógł napić się wody. Ten hak musiał tkwić w jego przełyku już jakiś czas, bo doszło do zaawansowanej infekcji i ropnia. Podjęliśmy się leczenia zmaltretowanego zwierzęcia. Niestety w skrzydle zanikło czucie, barwa zmieniła się na zieloną i konieczna była amputacja.
– Operacja się udała, samopoczucie ptaka zaczyna się poprawiać, odzyskuje apetyt. Kiedy jego stan się ustabilizuje, usuniemy dwa pozostałe śruty, ponieważ istnieje ryzyko wystąpienia ołowicy. Jednak przez działanie człowieka łabędź już do końca życia pozostanie w niewoli.
Ktoś strzelał do ptaka będącego pod ścisłą ochroną
– Nie ma na to logicznego wytłumaczenia, bo łabędź jest roślinożercą, nie zagraża hodowlom karpi – wyjaśnia prezeska „Avi”. – Postrzał to prawdopodobnie była świeża sprawa. Hak na pewno tkwił w przełyku ptaka już wcześniej. To był typowy haczyk na dużego karpia, w który wbija się kulkę proteinową, a nasz łabędź musiał tę kulkę zjeść i razem z nią połknąć hak.
Niestety, łabędź znaleziony w Rozwadzy nie jest odosobnionym przypadkiem.
– W tym roku mieliśmy już łabędzia, który też połknął haczyk wędkarski. Tamten samiec o imieniu Żeglarz od lat żył w Kosorowicach, miał swoją partnerkę, wyprowadzał młode. Przez tydzień próbowaliśmy go odłowić, jednak odleciał, a że od naszych prób złapania go minęły już dwa tygodnie, możemy stwierdzić, że nie przeżył. Hak miał wbity aż w policzek, więc nie mógł pobierać ani wody ani jedzenia – mówi Marta Węgrzyn i dodaje:
– Haczyki wędkarskie, które są niewielkie i łatwo je zgubić, zostawić, potem połykają łyski, kaczki, wszelkie ptactwo wodne. Takie przypadki, bez pomocy człowieka, zawsze kończą się śmiercią zwierzęcia.
Łabędź z Rozwadzy z winy człowieka resztę życia spędzi w niewoli. Teraz trzeba zapewnić mu wybieg z oczkiem wodnym na zamkniętym, ogrodzonym terenie.
Sprawa została zgłoszona na policję.
Leczenie i wyżywienie łabędzia jest kosztowne, a fundacja „Avi” utrzymuje się z darowizn
Fot. Opolskie Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt „Avi”