Opolanie obawiali się, że w miniony weekend nadciągnie radioaktywna chmura z Czarnobyla. Państwowa Agencja Atomistyki uspokaja, że to fejk.

Państwowa Agencja Atomistyki zaprzecza informacjom na temat rzekomego wystąpienia skażenia promieniotwórczego na terenie Polski. Podkreśla, że sytuacja radiacyjna jest w normie. Komunikat PAI, dla rozwiania obaw mieszkańców powiatu opolskiego, zamieściło na swojej stronie także opolskie starostwo.

Od tygodnia słyszeliśmy o szalejącym pożarze traw i lasów w okolicy Czarnobyla, który dotarł do miejsca, gdzie wcześniej znajdowały się skażone obiekty po wybuchu elektrowni jądrowej. Pożar jednak ugaszono, zanim dotarł do ruin dawnej elektrowni, a nie bez znaczenia były tutaj ulewne deszcze, które spadły w minionym tygodniu i zdusiły ogień.

Jednak wiadomość o pożarze w okolicy Czarnobyla zrodziła obawy, ale też plotki, że grozi nam skażenie radioaktywne. Spotęgowała je fałszywa informacja na portalach społecznościowych, ostrzegająca o groźnej radioaktywnej chmurze i sugerująca, by nie wietrzyć mieszkań, nie wychodzić na balkony oraz usunąć z nich rośliny i kwiaty. Według tej informacji, 18 i 19 kwietnia radioaktywna chmura miała przejść nad Polską, choć z „ostrzeżenia” nie wynikało, nad jakim rejonem.

Po tych fałszywych informacjach i plotkach komunikat wydało  też Narodowe Centrum Badań Jądrowych. Jak zapewnia, nikt z jego pracowników nie rozsyłał prywatnymi kanałami  informacji o zagrożeniu promieniowaniem, bo po prostu żadnego zagrożenia nie ma.

Niemal 24 lata temu, 26 kwietnia 1986 r. w elektrowni jądrowej w Czarnobylu na Ukrainie (wówczas ZSRR) doszło do wybuchu reaktora, który stanął w ogniu. W wyniku pożaru i wycieku radioaktywnych substancji doszło do gigantycznego skażenia w promieniu kilkudziesięciu kilometrów, a wiatry radioaktywną chmurę pyłu rozniosły nad całą Europą. Władze ZSRR długo utrzymywały to w tajemnicy, a mieszkańcy Europy Wschodniej o katastrofie i zagrożeniu dowiedzieli z zachodnich rozgłośni radiowych.

Z terenu wokół elektrowni wysiedlono mieszkańców, a spalony reaktor zalano milionami ton betonu. Do dziś jednak roślinność i ziemia są tam skażone, a poziom radioaktywności bardzo wysoki. Bez szkody dla zdrowia można tam przebywać 2-3 godziny, ale to już wystarczyło, by elektrownia stała się celem wycieczek.

Jolanta Jasińska-Mrukot

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.