W ubiegłym tygodniu sejm przyjął jednogłośnie ustawę, która odbiera strażnikom miejskiej i gminnym uprawnienia umożliwiające kontrolowania kierowców fotoradarami przenośnymi. Ustawa zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2016 roku.
Straże miejskie nie jednokrotnie powołano tylko po to, by karać kierowców za przekroczenie prędkości. Było to bardzo wygodne rozwiązanie dla wielu gmin, dzięki niemu do budżetu gminnego trafiały niejednokrotnie kwoty powyżej 1 miliona złotych. Co dla biedniejszych gmin stanowi spory zastrzyk gotówki, a wszystko to dzięki fotoradarom umieszczonym w zaparkowanych na poboczu autach, wystawionych w krzakach czy nawet w koszach imitujących te na śmieci.
Straż miejska ma szereg zadań m. in. do patrolowania okolic szkół czy osiedli, reagowania na zakłócenia porządku, po uprawnienia do karania kierowców. Jednak według raportu NIK, to właśnie wpływy z mandatów stały się głównym źródłem dochodu dla gmin. Dochodziło do tego, że gminą opłacało się wydzierżawić fotoradar, którego koszt wynajmu dziennie wynosił 3,5 tys. zł, jednak zysk z wystawionych później mandatów był znacznie wyższy.
Od pierwszego stycznia 2016 roku ma się to skończyć. Za przegłosowaniem ustawy było 404 posłów, 18 przeciw, a tylko jeden się wstrzymał. Rzadko się zdarza taka jednomyślność przy głosowaniu nad ustawami. Wynika z tego, że posłowie wszystkich frakcji są za zniesieniem uprawnień straży miejskiej.
Co na to gminy? Otóż po przeanalizowaniu ile mogą stracić w wyniku zmian w ustawie, gminy wraz z przedstawicielami strażników miejskich zaczęły ostro protestować. Wniosły poprawkę do ustawy i chcą, aby w ich gestii pozostawiono fotoradary stacjonarne i te zamontowane na sygnalizacjach świetlnych, które robią zdjęcia pojazdom przejeżdżającym na czerwonym świetle, a odebrano im jedynie fotoradary przenośne.
Dla przykładu gmina Lewin Brzeski, dysponująca nie dużym budżetem, trzy lata temu powołała straż miejską. Od nowego roku będzie musiała sobie poradzić z brakiem pokaźnej sumy w budżecie. W większości praca strażników miejskich polegała na rozstawieniu radaru na trasie nr 94 biegnącej przez gminę i nabijaniu gminnego budżetu.
Wszystkie pieniądze od ukaranych kierowców trafiały do budżetu gminy. Przyznać trzeba jednak, że strażnicy miejscy z Lewina Brzeskiego, jako nieliczni chyba w Polsce podawali na stronie urzędu gminy informację o miejscach i godzinach wystawienia radaru, celem poprawy bezpieczeństwa mieszkańców gminy.
Wpływy zapewne i tak by się zmniejszyły, że względu na zainstalowany w Łosiowie w gm. Lewin Brzeski odcinkowy pomiar prędkości. Jedno miejsce na trasie stacjonowania radaru przenośnego zostało, zatem zlikwidowane.
Swego czasu strażnicy miejscy w Nysie, dysponowali ciekawym fotoradarem. W ich posiadaniu znajdowało się, bowiem urządzenie w kształcie kosza na śmieci. Dla mało zorientowanych kierowców poruszających się przez Nysę, było ono prawie niezauważalne, jednak bardzo skuteczne. Kosz wystawiany był zazwyczaj na chodniku lub na poboczu i na niczego niespodziewających się kierowców czekała zabójczo skuteczna broń straży miejskiej w Nysie. W całym kraju można było spotkać tego typu urządzenia.
Nowa ustawa ucieszyła kierowców a zmartwiła samorządy lokalne. Dla niektórych straży gminnych w małych miejscowościach może oznaczać to koniec ich funkcjonowania. Wszystkie samorządy tłumaczą, że przecież fotoradary rozstawiane przez straż miejską, czy gminną mają na celu zwiększenia naszego bezpieczeństwa, a nie załatanie dziury budżetowej w gminnym budżecie.
Niestety ubiegłoroczny raport NIK jednoznacznie stwierdza, że działania straży miejskich i gminnych maja na celu zwiększenie wpływu pieniędzy do kas gminnych. W raporcie zaznaczono, że straże miejskie niejednokrotnie zmieniały miejsca ustawienia fotoradarów wcześniej ustalone z policją, na takie, aby można było zrobić jak największą liczbę zdjęć, tym samym zwiększyć wpływy do budżetu gminy. NIK już wcześniej sugerował, że strażnikom powinno odebrać się możliwość kontroli kierowców fotoradarami.
Niech samorządy nie mydlą oczu kierowcom, że chodzi o poprawę bezpieczeństwa. Przecież wszystkie fotoradary po zmianach przejdą pod zarządzanie Inspekcji Transportu Drogowego i dalej będą funkcjonowały, lecz pieniądze, które „zarobią” fotoradary nie zasilą już budżetu gmin tylko budżet państwa. Brak dodatkowego źródła dochodów dla wielu gmin jest prawdziwym problemem, dlatego część samorządów bije na alarm i domaga się pozostawienie pod władaniem straży miejskiej fotoradarów stacjonarnych.
Pozostaje jeszcze jedna kwestia, czy po odrzuceniu przez sejm poprawki pozwalającej na postawienie części uprawnień strażnikom, nie dojdzie do zmasowanej akcji przeciw kierowcom. Być może strażnicy miejscy w ostatnich miesiącach zwiększą częstotliwość kontroli drogowych tak, aby zdobyć jak najwięcej pieniędzy dla swoich gmin.
Po zmianach od nowego roku, strażnicy miejscy powinni mieć znacznie więcej czasu na zajęcie się sprawami do których zostali powołani, nie musząc już zajmować się łataniem budżetów gminnych. Kwestią piratów drogowych zajmie się policja oraz Inspekcja Transportu Drogowego, którzy równie skutecznie będą „łupić” kierowców przekraczających prędkość.